40 lat wcześniej
Przez większość swojego samotnego życia, myślałam że to uczucie zniknie. Bo to tak bardzo bolało, gdy przypominałam sobie te chwile, a każdy kawałek skóry, który dotknęły jego ręce, palił, mogłam bym to porównać jedynie do gaszenia papierosa na skórze, w każdym z tych miejsc w których czułam jego ręce i nieprzyjemnie odurzony oddech, czułam na swoim ciele żarzący się papieros.
To uczucie nie znikało po tym gdy jego już nie było, wręcz narastało z każdą sekundą, uświadamiania sobie jak bezbronna i beznadziejna byłam.
Zwlekłam się z łóżka, a kołdrę nałożyłam na ramiona. Przeszłam przez korytarz, spoglądając na smugi światła na ścianie. Słońce miało tak piękne barwy gdy wstawało razem z człowiekiem.
Uchyliłam lekko drzwi, na których widniały naklejki z dinozaurami i kosmonautami. Na łóżku leżał, zawinięty w kołdrę, Calvin. Dziewięciolatek, którym jako jedyna się zajmowałam. Po śmierci jego mamy, ja byłam jego jedynym oparciem.
Christina może i dla swojego syna była dobra, ale dla mnie nigdy w ich gronie nie było miejsca. Po czasie przyzwyczaiłam się do bycia odpychaną przez własną rodzinę. Gdy dostaliśmy telefon, że w jej pracy był wciekł gazu a budynek w którym była Chris spłoną, szkoda było mi jedynie małego Calvina, który w tedy jeszcze nie mógł zrozumieć co się działo.
Weszłam do kuchni, zgarniając czerwony notatnik leżący na komodzie pomiędzy salonem a kuchnią.
Postawiłam czajnik na gazie i otworzyłam na stronie ze szkicem. Gdy spojrzałam że twarz którą chciałam naszkicować ma krzywe proporcje, wydarłam kartkę i wyrzuciłam do kosza.
Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Ściągnęłam z siebie kołdrę i wzięłam się z przygotowanie śniadania.
Nie wiedziałam dlaczego, ale Cal kochał jajecznice, a co mi bardzo schlebiało, jego ulubioną robiłam ja. Więc by być najlepszą siostrą i zarazem kucharką, rozbiłam jajka na patelni i doprawiłam solą i pieprzem, a obok smażyłam bekon.
Wróciłam do pokoju brata i zaczęłam lekko go szturchać.
-Cal wstawaj, bo ci jajecznica stygnie.
-Jajecznica?- zdziwił się, podnosząc się do siadu. Uśmiech samo istnie wpłyną na moje usta.
-Tak masz na blacie, ja idę się przebrać i jak wrócę wszystko ma być zjedzone- powiedziałam, na co chłopak wstał.
-Tak jest- stanął na baczność.
-Odmaszerować- zasalutowałam.
Chłopiec szybko popędził do kuchni, a ja pokręciłam głową.
Popatrzyłam na szafę stojąca w rogu jego pokoju. Była duża, dwójka dorosłych ludzi zmieściłaby się w jej wnętrzu. Kiedyś sama się w niej chowałam.
Pokręciłam głową, nie mogę wracać do tych czasów, gdy muszę zająć się Calvinem.
Ubrałam czarna bluzkę, a na to przyduży sweter i luźne dżinsy. Upięłam blond włosy w koka, nie miałam siły ich dziś prostować, a w koku nie było widać tak bardzo moich loków.
Nałożyłam makijaż, tak szybki jak zawsze, dziesięć minut mi wystarczyło. Lekko przycieniona linia wodna, podkreślone rzęsy, korektora i puder.
Chwyciłam bordowy, lekko, przestarzały plecak, szybko wpakowałam wszystkie potrzebne książki i zeszytych.
Wróciłam do kuchni ,w której Cal pił herbatę, przeglądając mój notes.
No zabije gówniarza.
-Co mówiłam o dotykaniu moich rzeczy?- zapytałam, na co on podskoczył.
CZYTASZ
Paint with the colors of pain
RomanceCora Jones jest córką, słynnego psychiatry, Leonarda Jonses'a. Ze względu na to jest wstanie przepisywać recepty na lekki, których nie powinni stosować nastolatki, w szczególności jej znajomi z klasy na imprezach. Dziewczyna próbując się wykręcić z...