2.Ciemność, która po nim pozostała

3 0 0
                                    



Do imprezy Rivera został dzień, a chłopak w ciągu ostatnich dwu zdążył mnie już błagać o ogarnięcie tego gówna mniej więcej dwadzieścia pięć razy. Byłam wstanie mu przypierdolić, gdyby nie to że na koncie miałam już dwie bójki w szkole.

-Cora- gdy znów usłyszałam ten sam irytujący głos, trzasnęłam szafką tak że się zachwiała.

River przepychał się przez tłum ludzi na korytarzu, a ja stałam oparta o szafki, przeszukując kieszenie, czy przydatkiem nie zapomniałam fajek.

-Błagam cię naprawdę, chociaż powiedz mi, kto by to załatwił na jutro- powiedział składając ręce w błagalnym geście.

Przez chwile się zastanawiałam, gdy w mojej głowie pojawiło się wspomnienie, chłopaka w brązowych lokach. Czemu Jasper mu nic nie powiedział o tym dilerze?

-Jasper ostatnio kupował od jakiegoś chłopaka tabletki- powiedziałam, to było ryzykowne z jednej strony.

-Pamiętasz jak wyglądał?

-Był przebrany za jednorożca- odpowiedziałam kręcąc głową.

-Cora nie żartuj ze mnie- powiedział stanowczo.

-Jesteś naprawę tępy jeśli myślisz że powiem ci jak ten człowiek wygląda, zapytaj Jaspera, niby się przyjaźnicie- gdy chciałam już skończyć rozmowę i pójść zapalić, poczułam że River zaciska na mojej ręce swoje obrzydliwe palce.

Z dnia na dzień traciłam do niego szacunek i jakie koli wiek pokłady sympatii. Powoli stawał się odzwierciedleniem swojego ojca. Ćpunem, a gdy nie mógł ćpać, to chlał na potęgę, a jego synek stawał się taki sam jak on.

- Jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, przysięgam że twój nos i szczękę, będą musieli nastawiać specjaliści-wpatrywałam się w oczy chłopaka, a jego źrenice stawały się coraz większe.

Byłam pewna że wcześniej też coś brał, ale teraz, jego źrenice zlewały się z tęczówką.

...

Podczas kolejnej lekcji nie umiałam zebrać myśli, jeśli Jasper nie mówił Riverowi o tym chłopaku, coś musiało być na rzeczy.

Gdy lekcje się skończyły, wyszłam ze szkoły w towarzystwie Mayi, która gadała coś o tym że bardzo chciała by lecieć do Niemiec na jarmark.

Wzrokiem szukałam Rivera i Jaspera, ale jedyne co rzuciło mi się w oczy to granatowy motor. Poczułam ze mój żołądek zaciska się w supeł, gdy brunet przejeżdżał wzrokiem cały parking.

Jeśli szukał mnie, byłam w czarnej dupie.

-I ja mówię mu w tedy..- kontynuuje Mayia.

-Wiesz co ja musze się zbierać, do jutra-szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę szkoły Cal.

Omijałam parking szerokim łukiem, ale gdy zauważyłam że Jasper wymierza prawego sierpowego Riverowi, przystanęłam.

Rozszerzyłam oczy i nie myśląc o tym, co właśnie robię, zaczęłam iść, w stronę bijących się chłopaków. Wokół bójki gromadzili się ludzi, zaczęłam się przepychać by móc zobaczyć i usłyszeć o co chodzi.

River siedział okrakiem na Jasperze okładając go po twarzy, krew lała się chłopakowi z nosa, plamiąc mu białą koszulkę. Jasper próbował się wyrwać, ale River nadal go okładał. Poczułam, że ktoś za mną ,nachyla się i owiewa ciepłym oddechem moje ucho i szyje.

-Co o tym myślisz Panno Jones, czy przydatkiem nie masz wyrzutów sumienia. Dwóch ćpunów okładających się dla pięciu gram koksu- parskną sarkastycznie.

Paint with the colors of painOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz