Stałam w kolejce już 40 minut, a ruszyłam się ledwo dwa kroki. Słyszałam, że ciężko o termin w urzędzie imigracyjnym, ale nie sądziłam, że aż tak. Przede mną w kolejce stoi jeszcze z trzydzieści osób. Jeżeli szybko czegoś nie wymyślę to będę tu stać do końca tygodnia.
Rozejrzałam się dookoła i jak na zawołanie zobaczyłam moje zbawienie. W okienku, przy którym trzeba się zarejestrować siedziała moja znajoma. Można tak powiedzieć.
Kiedy tata jeszcze żył pomógł jej rodzicom i zaprojektował i wyremontował ich dom, który był w nienajlepszym stanie. Właściwie to w bardzo złym stanie. Rodzina nie miała wystarczająco pieniędzy, a nasza firma przynosiła pierwsze większe zyski, więc tata i jego wspaniałe serce postanowił im pomóc.
Wyremontował cały dom bez żadnej ekipy remontowej. Jedynymi pomocnikami byłam ja, tata tej kobiety i jej brat. Z tego co pamiętam i dziewczyna i jej rodzice mówili, że gdy będziemy czegoś potrzebować to zawsze możemy na nich liczyć.
Nie czuję się dobrze z tym, że wykorzystuje to w takiej sytuacji, ale naprawdę jestem zdesperowana.
Podeszłam niepewnie do okienka, przy którym siedziała Veronica. Całe szczęście mam pamięć do imion. Okienko było teoretycznie zamknięte, więc nie stała tam żadna kolejka.
- Veronica?
- Isabell? Jejku ile to już czasu minęło. Co tam u ciebie? – zapytała swoim przeuroczym głosem. Dokładnie tak go zapamiętałam.
- Wszystko w porządku. A co u Ciebie? Jak rodzice?
- Bardzo dobrze. Tata znalazł dobrze płatną pracę, ja też im pomagam, więc dają radę. Bardzo często wspomina o tobie i twoim tacie i nadal nie może wyjść z podziwu tego jak bardzo nam pomogliście.
A właśnie. Jak tam Pan Gabriel? Słyszałam, że wasza firma podbija rekordy. – zatkało mnie na chwilę, bo nie lubiłam tego typu pytań.- Tata...- przerwałam na chwilę – Tata zmarł 3 lata temu.
- O mój Boże... – zatkała usta z wrażenia. – Tak mi przykro – wypowiedziała cicho. – Nie miałam bladego pojęcia. Przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Skąd mogłaś wiedzieć. Nie chciałam by media się dowiedziały. – nastała trochę niezręczna cisza, którą chciałam natychmiast przerwać. – Może zmieńmy temat.
- Jasne – odpowiedziała szybko – co cię tu sprowadza?
- Muszę załatwić sprawy z wizą. Grozi mi deportacja.
- Jak to?
- Tata załatwiał zawsze sprawy związane z dokumentami. Nie miałam pojęcia, że muszę załatwiać coś jeszcze. Podobno urząd wysyłał jakieś przypomnienia, ale najprawdopodobniej nie miałam zmienionego adresu od przeprowadzki i dowiedziałam się że został mi miesiąc na załatwienie nowej wizy lub opuszczenie kraju. Druga opcja nie wchodzi w grę. Mam firmę. Nie mogę jej tu zostawić.
- Jak mogę ci pomóc?
- Raczej nie możesz, muszę porozmawiać z urzędnikiem i jakoś się z nim dogadać.
- Chodź – dziewczyna otworzyła boczne drzwi do swojego pomieszczenia i rozejrzała się, czy nikt nie widzi. – zaprowadzę cię do Pani White. To chyba najmilsza ze wszystkich urzędników. Nie mogę pozwolić żeby deportowali cię z kraju. Nie po tym dla nas zrobiliście. Szepnę o tobie miłe słówko – Veronica uśmiechnęła się ciepło i puściła mi oczko prowadząc mnie jakimś korytarzem.
Gdy zatrzymaliśmy się pod drzwiami poprosiła żebym zaczekała i weszła do środka sama. Po kilku chwilach wyszła uśmiechnięta i zaprosiła mnie do środka. Wychodząc rzuciła tylko ciche powodzenia i zamknęła drzwi zostawiając mnie w środku samą z jakąś kobietą.
CZYTASZ
Our Christmas Miracle
RomanceIsabelle jest znana jako jedna z najlepszych architektów w Nowym Jorku, a jej firma bez wątpienia zajmuje pierwsze miejsce w tym rankingu. Założyła tą firmę od podstaw ze swoim ojcem, a po jego śmierci bez namysłu zajęła jego miejsce. Alexander jes...