R ◯ Z D Z I A Ł _ ◯ 1 - Cisza przed burzą / Uderzenie i ucieczka

250 9 50
                                    

⫷●−−−−−−−−⋘◌◯◌⋙−−−−−−−−●⫸

Licznik słów:
3 045

Data publikacji:
14 stycznia 2024

⫷●−−−−−−−−⋘◌◯◌⋙−−−−−−−−●⫸

CZĘŚĆ A

"Cisza przed burzą"

⫷●−−−−−−−−⋘◌◯◌⋙−−−−−−−−●⫸

Długa wędrówka korytarzami statku nie ukoiła skołatanych nerwów Cyberquill'a.

"Że też przyszło mi dowodzić takimi imbecylami." Przeklinał za to w duchu Lorda Megatron'a, Morrigan i całą resztę swoich przełożonych! Nie tak powinno się go traktować. W końcu na Cybertronie był zastępcą samego przywódcy Armii Gwiezdnych Poszukiwaczy*  Starscream'a!

Teraz był tu. Z dala od swoich świetnie wyszkolonych asów przestworzy. Zmuszony do niańczenia pożal się Primusie klonów! Tak zwanych "Poszukiwaczy"!

POSZUKIWACZY!

Ktoś dałby wiarę, że decepticony mogły tak szybko zapomnieć o tym, co niósł ze sobą ten tytuł? Niegdyś sam jego dźwięk zmuszał wrogów do odwrotu, a wśród sojuszników wzbudzał podziw.

A teraz? Teraz to tylko nic nie warta etykieta, niewłaściwie przylepiona grupce trepów aby poczuły się wyróżnione na tle reszty  równie nic nie wartej, szarej masy klonów.


Co za kpina.


 Cały ten statek to kpina Wysyczał starając się zatrzymać drżące ze złości ręce. Zwijał szponiaste palce w pięści.


Na tym etapie wojny, komu potrzebne to latające więzienie?

Carcer  bo takie ów okręt nosił imię  to nic innego jak ogromna strata czasu, zasobów i ludzi. Monstrualna kupa złomu ociężale sunąca przez nicość kosmosu, wlekąc na pokładzie kilkanaście tysięcy pojmanych autobotów i kilka razy mniej decepticonów, mających ich doglądać.

"Żałosne."  tak właśnie myślał, mijając rzędy wiszących w kajdanach, nieaktywnych botów.
"Trzeba się było ich wszystkich pozbyć i zaoszczędzić sobie wysiłku. Po co nam oni?"


Zatrzymał się przed ogromnymi, okrągłymi grodziami. Oddzielały od tej sekcji więziennej pewien szczególnie ważny pokój. Cyberquill skrzywił się, słysząc dobiegający zza nich jęk rozdzieranego piłą metalu.

No, przynajmniej był pewien, że na pewno znajdzie tam jednego ze swoich przełożonych.

Wrota ustąpiły, pozwalając ujrzeć wnętrze sali zabiegowej.
Przestronne ale zapełnione wnętrze nie zapraszało atmosferą. Centrum zajmował obszerny stół operacyjny otoczony szpitalną maszynerią. Z ciała, które na nim leżało cienkimi stróżkami uciekało błękitne paliwo. Mieniło się łunami brązu i granatu pod ostrym światłem wielkiej lampy zawieszonej powyżej. Kapało na przebarwiona podłogę. Stolik obok zajmowały tace z przeróżnymi narzędziami — chirurgicznymi i tymi, które nie powinny w ogóle znajdować się w pomieszczeniu przeznaczonym do ratowania życia.
Uwagę Cyberquill'a przykuło właśnie to — nie zapełnione pojemnikami, nośnikami danych i bibelotami regały, nie szafki i szuflady pełne materiałów, i nie biurka pod ścianami pokryte szkicami i notatkami.

| Forgotten Rule | Transformers Prime FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz