🌕Rozdział 2.🌕

126 7 3
                                    

Ogólnie to zapomniałam wspomnieć, że jestem w szkole nowa, chodzę do niej w sumie 4 dni. Jakoś nie znalazłam przyjaciól. Była wychowawcza i mieliśmy się dobrać w takie koleżeńskie grupy. Ogólnie kilka dni temu zauważyłam że kilka osób chodziło samych po korytarzu, jakby nie znali nikogo. Ale okazało się, że jednak chyba mają swoje grupki. No ale oczywiście ZAWSZE musi zostać ta jedna niemota, czyli oczywiście ja. Jakaś dziewczyna popatrzyła się na mnie, i zaprosiła mnie do swojej grupki. Innej się to zbytnio nie spodobało. Coś tam gadałyśmy i po dzwonku wyszłyśmy na przerwę.
-hej, jak się nazywasz?
-ja? Karina.
-ooo, ładne imię.
-dzięki, a ty, jak masz na imię?
-Milly.
-to fajnie.
-ej bo jest sprawa, mogłabyś mnie oprowadzić po szkole? Bo jakoś nikt nie chciał tego zrobić gdy prosiłam.
-no pewnie!
-dzięki, serio.
Karina zaczęła mnie oprowadzać. Już schodziłyśmy na dolne piętro, gdy nagle poczułam że ktoś mnie popchnął. Sleciałam ze schodów, jedyne co pamiętam to to że mocno walnęłam się wtedy w łokieć i przedarłam kolano, trochę też dostałam w łeb i poleciała mi krew z nosa. Po chwili chyba zemdlałam, bo w pewnym momencie widziałam tylko ciemność. Gdy już się ocknęłam, stała nade mną jakaś nauczycielka, i chyba pielęgniarka szkolna, oraz Karina. Jednak ona nie stała bezpośrednio nade mną, tylko darła się na kogoś stojąc obok mnie, przynajmniej tak mi się zdawało. Podbiegła do mnie jakaś dziewczyna, to chyba była ta laska co jej się nie podobało jak Karina wzięła mnie do grupy.
-masz za swoje, Karina jest moja!
-waź się odpierdol, poznałam ją niecałą godzinę temu na wychowawczej...
Powiedziałam pół przytomna.
-tak się ze mną bawisz?! To patrz teraz!
Laska wytrzasnęła totalnie z dupy scyzoryk. Chyba chciała mi nim przejebać po gardle, bo tak na mnie biegła, jakby właśnie tam chciała wbić scyzoryk. Ale oczywiście Karina przed nią wleciała. Trochę przejebała jej po ręce bo nie zdążyła wyhamować i krew jej się lała. Nauczycielka zorientowała się co się odwala i ta lasencja polazła do dyra. Niech ma za swoje, psychopatka jedna. Po rozmowach z dyrem okazało się że już dużo razy tak robiła i zgadnijcie, no, zgadnijcie...POSZŁA PSYCHOPATKA DO POPRAWCZAKA! NO KURWA NARESZCIE DOSTAŁA! Ogólnie jakoś nic poważnego nam się nie stało, więc pielęgniarka opatrzyła nam rany, ja poszłam do domu, a Karina została tylko nie ćwiczyła na w-f. Jedyna moja myśl po tym jak Camila już odwiozła mnie do domu, to było "dlaczego ja.. nie no ale w sumie to ominęły mnie 3 lekcje, więc git. Co się odpierdoliło to dalej nie rozumiem, ale jest git. W skrócie, szkoła psychopatów".

___________________________________________
436 słów, rekord jak na razie :D

🌕Jedyny Therian 🌕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz