🌕 Rozdział 5.🌕

98 1 2
                                    

(ogl za 20 minut idę na pasterkę ale i tak potem nie zasnę do 5 nad ranem więc będę pisać)
(Pov:Ollie)
Popatrzyłem na kalendarz. O cholera, 21 grudnia.. wigilia klasowa i... JASEŁKA.. Nie no będzie ok.. chyba. Apel.. JASEŁKA. Idziemy na halę i ustawiamy się tak jak było zaplanowane. Na początku wydawało się być ok. Ale w pewnym momencie gdy szliśmy do "karczmy" to Konrad (z którym się nienawidzę) zamiast odpowiedzieć że nie ma dla nas miejsca, to ten:
-ależ śmiało wchodźcie, mam dużo wolnych pokoi!
Popatrzyłem na niego wzrokiem jakbym chciał go zabić i powtórzyłem pytanie:
-o, karczmarzu, czy możemy się u ciebie schronić?
Czy coś w tym stylu, bo nawet nie pamiętam. Ten jednak, tylko powtórzył to co wcześniej. Chciałem skoczyć z okna lub się powiesić. Japierdo.. dobra Ollie, myśl.. MAM PLAN. Po chwili ciszy powiedziałem tylko (haj ja po pasterce idę zaraz pisać moje przygody xD)
-chodźmy Maryjo, tu jest dla nas za drogo.
Konrad się wkurwił, i to jak xD. No i jak doszliśmy do szopki no to Amela miała zacząć śpiewać ale Antek grający drzewo jej zabrał mikrofon i się zaczął drzeć "paaała na wysokości paaała na wysokości a po chuuuj na ziemiii" i tak dalej. W sumie to jedyne co mogłem w tej sytuacji pomyśleć to "jak rudy to wiadomo". No cóż, najwyraźniej z tymi rudymi tak już jest. Potem oczywiście wigilia klasowa. Co tam się odpierdalało to wolę nie mówić.
___________________________________________
238 słów, sr że taki krótki ale może rano wstawię dłuższy. Merry christmas i byeeee.

🌕Jedyny Therian 🌕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz