1

17 0 0
                                    

7 miesięcy temu
~Livia~
Wracam z galerii, w domu jak zwykle kłótnia między matką a ojcem o chlanie, ojciec alkoholik matka chcąca go przed tym powstrzymać, typowy problem rodziny. Zażenowana kolejnymi awanturami zamknęłam się w pokoju założyłam słuchawki i puściłam na full „Consuela" od Young Adisza. Byle by nie słyszeć jak matka wyzywa ojca a on ją. Poco mi to słyszeć? Nie wiem. Słuchając piosenka po piosence rysuje na pomiętej białej i cienkiej tak jakby prawie jej nie było kartce, to co tylko przyjdzie mi do głowy: kobiecą talię, gałki oczne, buty, kwiatki i inne takie. Nagle pomimo głośno lecącej muzyce usłyszałam trzask, nie przejęłam się tym zbytnio gdyż byłam pewna że to znów mój ojciec wychodzi z domu po kolejne litry wódki. Ściągam słuchawki z myślą że zaraz mama wejdzie do pokoju i powie że nic się nie stało, ale jednak tak nie było. Jestem w szoku bo zawsze tak robiła, później ojciec wracał najebany do domu przepraszał ją obiecując że już nigdy nie wypije nawet kropli mama w to wierzyła dawała kolejne szanse i tak w kółko. Już mnie to wkurwiało, pewnego dnia chciałam wciąć się w kłótnie i wygarnąć im raz a porządnie. Siedzę przez dłuższy czas w ciszy szkicując i nagle słyszę drugi trzask drzwi. Ojciec. Minęło niecałe 10 minut i znów słyszę huk, tym razem nie drzwiami, przestraszyłam się i wychodzę  z pokoju, na ziemi widzę mamę i krew, na podłodze i na kancie stołu, obok widzę ojca na kolanach błagającego matkę aby wstała.
- Co tu się kurwa dzieje?! - wrzasnęłam do ojca
- P-p-przepraszam - mówi szeptem mój ojciec łkając

Podbiegam do mamy i dzwonię na alarmowy, opowiadam im wszystko, podaje adres, co się stało i moje dane osobowe. Karetka przyjechała po około 15 minutach a wraz z nią policja. Nigdy nie widziałam ojca w takim stanie. On nawet nie płakał, on wył. Zabolało mnie to. Mimo że matka robiła okropne rzeczy dla mnie to teraz martwię się o nią okropnie, kurwa niewyobrażalnie. Staram się zachować „zimną krew" ale to jest tak cholernie ciężkie. Karetka zabrała matkę do szpitala a ojca zabrali na
komisariat. Ojciec przyznał się że to on popchnął matkę na stół a ona uderzyła głową w jego kant. Mama straciła przytomność, straciła dużo krwi i nie wiem czy przeżyje. Siedzę przed salą operacyjną czekając na to jak zakończyła się operacja. Po 3 godzinach siedzenia przed salą wyszedł lekarz, już po jego wzroku który na mnie rzucił wiedziałam że to nie jest nic dobrego.
- Niestety, ale nie mam dobrych wieści
Odrazu jedno przyszło mi na myśl, nie żyje
- słucham - powiedziałam cicho
- nie udało nam się jej uratować
Nie wiem czemu ale nie uroniłam żadnej łzy, zachowałam powagę
- dziękuję - odeszłam
Nawet nie chciałam siedzieć już w tym szpitalu. W drodze do auta dalej ani jednej łzy. Dopiero gdy do niego wsiadłam pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Nie czułam smutku, czułam pustkę. Gdy dojechałam do domu położyłam  się na łóżku i zaczęłam płakać. Chuj mnie obchodził ojciec, mogli go zamknąć, chuj mnie on obchodził. Najbardziej przejęłam się kosztem pogrzebu, pomniku itp. Wyciągnęłam pieniądze z sejfu ojca, przez sen zawsze mówił jego hasło. Otworzyłam go bez najmniejszego problemu, wyciągnęłam z niego 20 tysięcy. Stwierdziłam że chce mieć już wszystko za sobą i w po 1,5 godziny udałam się do zakładu pogrzebowego. Zapłaciłam za pogrzeb zamówiłam pomnik wykupiłam kilka mszy, i szybko poszło. Kolo 19 przeszłam obok obcego chłopaka, zaczepił mnie i zapytał czy kupię od niego „towar" to było podejrzane i w cholerę dziwne że jakiś chłopaczek zaczepił  mnie w centrum wielkiego miasta i pyta czy chce od niego kupić gramy. Wydaje mi się że dopiero zaczynał swoją przygodę. Stwierdziłam że zawsze musi być ten pierwszy raz, kupiłam. Poszłam do domu i zrobiłam to co chciałam. Wzięłam narkotyki. Bałam się ale no cóż, czułam że inaczej bym sobie nie poradziła. Dzień zakończył się tak iż byłam okropnie pobudzona, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, byłam wkurwiona, czy to było tym spowodowane? Zapewne ta, wyjebane. W mojej głowie dzieje się cholernie dużo rzeczy.

Dzień pogrzebu
Przychodzę do kościoła widzę samych znajomych mi ludzi, ciocia Katie, wujek Jeff, babcia i wszyscy inni, ale nie było ojca. W Sumie to wiadome skoro zamknęli go za zabójstwo mojej matki. Pora na pójście na cmentarz, idziemy gromadą. Stoimy przy dole do którego wkładają trumnę i zauważam obcego chłopaka, młodego chłopaka. Wygląda na kogoś w moim wieku, WIĘC CO DO KURWY ROBI NA POGRZEBIE MOJEJ MATKI?! Ja pierdole. Poznaje go. Stwierdziłam ze po uroczystości zapytam go co tu robi, CZY ON SPRZEDAWAŁ MOJEJ MATCE NARKOTYKI? To nie może być prawda. Przez całą uroczystość myślałam tylko tym chłopaku, nie mogłam skupić się na pogrzebie, co się kurwa ze mną dzieje?

~Max~
Nie mam pojęcia co robię na pogrzebie jakiejś baby po 40 która zawsze patrzyła na mnie przez okno gdyż chodziłem chodnikiem koło jej bloku, jakiś miesiąc temu zacząłem tą przygodę ze sprzedawaniem tz. „Kryształu" zaczęło się od tego że zaczepiałem ludzi którzy wyglądali na takich złych na życie czy coś w tym stylu, po czasie zrozumiałem jakie problemy mogłem przez to mieć, ale ich nie mam i to najważniejsze. Rozglądam się po cmentarzu i widzę jedna z dziewczyn która to kupiła. Co- chyba sobie żartujecie. Patrzę na zdjęcie kobiety które stało na sztaludze postawionej obok trumny świętej pamięci kobiety, później na znajomą mi dziewczynę i tak kilka razy. Jezu, to jest jej córka... nie mogłem w to uwierzyć. Cierpliwie czekałem na koniec tej jakże stresującej dla mnie ceremonii. Czemu ten świat jest taki mały? Co ja w ogóle miałem w głowie żeby przyjść na pogrzeb obcej baby. Kurwa gdybym tylko mógł cofnąć czas to nigdy bym się tu nie zjawił. Gdy udało mi się wyjść z transu, zczaiłem że rodzina dopiero czyta listy napisane przez siebie do zmarłej, jeszcze długa chwila do końca tego pogrzebu, przyglądam się „córce" pochowanej kobiety i widzę jak chowa się w tłumie ludzi stojących w pobliżu by nikt nie zauważył że nie przeczytała listu do matki, przynajmniej mi się tak wydaje. Nagle poczułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Zamarłem. Odwracam głowę i widzę jakiegoś zarośniętego chłopa
- kim ty jesteś, i czemu tu jesteś - zapytał mnie, a ja wyczułem mocną woń alkoholu z jego ust
- nie powinno to pana interesować - odezwałem się i odwróciłem głowę w stronę trumny. Gdy ceremonia zakończyła się każdy odmówił jakąś modlitwę, niektórzy długa niektórzy jakaś najkrótszą by nie stać tak długo przy grobie zmarłej im bliskiej osoby. Odmówiłem szybką modlitwę i poszedłem w stronę mojego auta zaparkowanego w pobliskim wjeździe do lasku znajdującego się nieopodal cmentarza.
Czuję że ktoś za mną idzie. Jestem, tego, pewien.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To przecież tylko kreskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz