Rozdział 8

40 7 0
                                    


Biuściasta dama o orlim nosie zapukała do drzwi domostwa Morfensów. Drzwi otworzył jej Garet, któremu na jej widok stanęło z przerażenia serce.

Kobieta wparowała do środka z podniesioną głową i rozejrzała się po pokojach.

- Gdzie jest Klara? - spytała.

- Na górze, pani - odparł, dygocząc.

Podbiegł do schodów i zawołał siostrę. Dziewczynkaa zeszła na dół. Mimo że dochodziło południe, miała na sobie nocną koszulę i rozchełstane włosy.

- Nie drzyj się - rzuciła, ziewając.

Gdy dostrzegła stojącą z kamienną twarzą damę, zamarła. Gotowa była nawet wyskoczyć przez okno dla ratowania skóry.

- Podejdź tu dziecko - rozkazała, a nogi dziewczynki, bardziej podległe temu głosowi niż jej samej, natychmiast zaprowadziły ją na miejsce kaźni.

- Dlaczego nie przyszłaś wczoraj do szkoły, młoda damo?

- Ja... ee... - spojrzała na Gareta - Opiekowałam się bratem, jaśnie pani.

Heralda popatrzyła na chłopca.

- Tak, coś słyszałam, że się nie najlepiej czuje. Nieważne.

Klara i Garet westchnęli z ulgą. Dama wyjęła list z ozdobną pieczęcią i poczęła rozglądać się po pokojach.

- Czy wasz brat w domu? - spytała kompletnie odmienionym tonem. - Długo nas nie odwiedzał. Ale dobrze już, będzie okazja - wręczyła Klarze list.

- Zaproszenie na bal?

- W rzeczy samej. Mój kuzyn, rajca Bernard urządza przyjęcie powitalne dla pana Semara, zamożnego kupca z Malakatu. Ucieszyłby się, gdyby cała rodzina się zjawiła.

- Czy będę musiała zakładać suknię? - spytała z przerażeniem dziewczynka.

- Oczywiście, nie chcesz chyba przynieść wstydu rodzinie? I jak ty wyglądasz? Słowo daję, gdybym to ja... - odkaszlnęła taktownie. - Myślę, że w tym domu przydałyby się pewne zmiany.

Usłyszeli kotłowani, a chwilę później z kuchni wyłoniła się Honorata, marszcząc gniewnie nos.

- Ach tak? - odpowiedziała niespodziewanie gospodyni. - Ja uważam, że jest właśnie tak, jak być powinno.

Dwie kobiety patrzyły na siebie ze wzgardą. Herald pierwsza odwróciła wzrok i przeniosła uwagę znowu na Klarę.

- Mam nadzieję, że nie zapomniałeś o dzisiejszych zajęciach. Zmykaj na górę się przebrać.

Dziewczynka z miną skazańca poczłapała na górę. Za nią zaś udała się ta dystyngowana dama.

- Phi, ładna historia. Dziękujmy Mędrcowi, że to stworzenie się tu nie zalęgło - zwróciła się do Gareta gospodyni. - Wiesz, że kiedyś próbowała uwieść twojego brata?

- Nie - przyznał. - Pierwsze słyszę.

- Dzieci mają krótką pamięć – pokręciła głową. – Swego czasu przychodziła tu prawie codziennie, ubrana w jakieś dziwaczne stroje. Raz założyła suknię zrobioną z samych piór. Pół dnia musiałam zamiatać pierze. O Mędrcze, jak ja nie znoszę tej baby. Wszędzie wtrąci swoje trzy grosze - spojrzała na sufit z nienawiścią. - Całe szczęście, że Priam się opamiętał i znalazł sobie taką kobietę jak Yor.

Garet pokiwał głową. Myśl, że Heralda miałaby bywać tu częściej, przerażała go.

- Myślisz, że będzie próbowała go jej odbić? - spytał zaniepokojony.

Cienie przeszłości /UKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz