Mourning & Letter | 3

478 29 51
                                    

Specjalna dedykacja dla wszystkich, którzy czekali na ciąg dalszy. Widziałam wszystkie komentarze i miło mi, że komuś się to podoba<3

---

"Chodź Victor w tę stronę! Tu są jakieś ślady"

"Victor... On nie żyje?"

Chłopak wtulił się we mnie cały zapłakany. Może i dla niektórych mogło by być to troszkę dziecinne ale jednak przez tego psa Arion pokochał piłkę więc znaczył dla niego tyle co ten sport, a nawet i więcej. W końcu był przy nim od początku do samegooo końca, a teraz go stracił na zawsze.

Pov. Arion

Nie dałem rady i po prostu zacząłem ryczeć w uścisku mojego przyjaciela. Ten pies był dla mnie tak cholernie ważny, a ja nawet nie zdołałem mu pomóc. Kto? Kto mu to zrobił? Nie miałem wielu wrogów, więc to było dziwne.. A może to był tylko wypadek? Nie wiedziałem ale chciałem poznać prawdę. Co tu tak naprawdę zaszło?

- Tak nam przykro Arion.. - Odezwał się Ricardo z smutnym wyrazem twarzy.

- To nie twoja wina, po za tym to tylko pies? Prawda?.. - Odkleiłem się od torsu Victora i wytarłem w rękaw swoje własne łzy. Musiałem chyba zmienić nastawienie do tej sytuacji i sobie wmawiać, że nic się nie stało i ważne, że to nie człowiek. Jednak w głębi duszy to było tylko ślepe przekonanie, które nie prowadziło mnie do płaczu w przeciwieństwie do słów typu "On nie żyje". Bo to bolało jeszcze bardziej. Świadomość, że ktoś kogo prawdziwie kochasz nie żyje.

- Wracajmy lepiej do domu. Napisze na grupie, że koniec misji i wracamy.. - Powiedział Gabriel.

- A co z nim? Bierzemy go czy zakopiemy tutaj czy coś? - Zasugerował Victor, nie świadomie wbijając mi szpilkę w serce gdy tylko wspomniał o Spoterze.

- Wolę wrócić do domu. Najwyżej jutro tu przyjdę i zapewnie mu godny go pochówek.. - Odpowiedziałem i poszedłem w stronę domu, a oni za mną szepcząc coś pomiędzy sobą. Nie słyszałem o czym ale to nawet lepiej. Wolałem zostać sam ze swoimi myślami.

Gdy wróciliśmy do domu ciocia już na nas czekała w drzwiach rozmawiając z Aitorem i Lucianem, którzy prawdopodobnie wrócili wcześniej.

- Arion!! Wkońcu wróciliście? O co chodzi? Co się stało? Nie gadaj, że.. - Aitor podbiegł do mnie i zaczął bombardować mnie pytaniami na temat o którym nie chciałem w tej chwili ani trochę gadać.

- Nie żyje.. Znaleźliśmy go już nie żywego. - Powiedział delikatnie Victor, a na moich policzkach ponownie zawitały łzy, a ciocia popatrzyła na nas zaskoczona zasłaniając sobie usta dłońmi.

W biegłem do domu, wymijając ciocię i szybko wszedłem po schodach ledwo się nie zabijając i zamknąłem się w swoim własnym pokoju. Śmierć bolała mnie niemiłosiernie. Kiedyś jak byłem młodszy myślałem sobie jak to będzie kiedy mój pies umrze. Miałem wyobrażenia siebie załamanego ale wtedy nie wiedziałem jak będę się źle czuć gdy to wkońcu nadejdzie.

- Arion, kochanie proszę wyjdź! - Zawołała troskliwie Silvia ale ja nie chciałem. Nie chciałem, żeby widzieli jak ich słońce płaczę.

- Porozmawiajmy! Wiemy, że dla ciebie to trudne ale nie możesz się zatrzaskiwać w pokoju. - Usłyszałem głos Ricarda ale nie miałem zamiaru stosować się do jego polecenia.

|Time skip|

Leżałem w swoim łóżku. Najpewniej wszyscy już rozeszli się do swoich domów. Miał to być spokojny wieczór. Tak przynajmniej myślałem do puki nie usłyszałem, że mój piesek uciekł. Wszyscy chcieli się pobawić tylko u mnie tego dnia, a przez moje głupie zachowanie zepsułem im cały wieczór. Nie chciałem ale nie umiałem opanować moich emocji i teraz mi głupio. Jutro ich przeproszę wszystkich w szkole.

Wstałem, przebrałem się w jakieś luźne ciuchy i wyszedłem wkońcu z pokoju. Gdy zeszłem po schodach na dół mojej cioci już nie było. Pewnie poszła spać bo była już noc. Ja też powinienem iść spać ale nie chciałem. Za to wyszedłem z domu po przednio ubierając moją ulubioną bluzę z naszywką błyskawicy na piersi. Dostałem ją rok temu na walentynki od cioci. Wkońcu kto inny mógł by to być? Nikogo nie mam przecież. Również nikt się za mną nie ugania. Śmieszna rzeczywistość..

Zamierzałem ku nieznanemu mi kierunkowi. Chciałem iść gdzie kolwiek gdzie dane mi będzie zapomnieć o dzisiejszym dniu. Dlatego też nogi zaprowadziły mnie w stronę placu zabaw na, którym uczyłem się grać w piłkę za dzieciaka. Usiadłem na niskiej huśtawce, która jest idealna dla o wiele młodszych ode mnie dzieci ale przez mój niski wzrost była też dobra i dla mnie.

Myślałem i rozglądałem się w około myśląc o różnych momentach z mojego życia. Chciałbym cofnąć się w czasie i zatrzymać moich rodziców przed opuszczeniem mnie dla pracy na Okinawie bo teraz cholernie mi ich brakuje. Czasem zazdroszczę innym osobą z drużyny, że posiadają ich w przeciwieństwie do mnie. Dlatego tak bardzo mnie boli jak widzę, że ktoś nie szanuje swoich rodziców. Ja bym chciał ich przynajmniej mieć.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jakiś chłopak chyba nawet i w zbliżonym wieku do mnie. Miał na sobie ciemne, luźne jeansy, martensy i czarną bluzę z kapturem. Kapturem, który zakrywał jego oczy i część włosów, ponieważ nie które pasma zdradzały, że posiadał białe włosy.

- Ty jesteś Arion prawda? - Usłyszałem jego głęboki głos i wręcz zastygłem. Jakiś obcy typ znał moje imię?!

- Tak? O co chodzi? - Powiedziałam cicho i dosyć nieśmiale jak na mnie, a ten się tylko lekko uśmiechnął i podał mi.. List? Kto w tych czasach pisze jeszcze listy? Zabrałem od niego ten "podarunek", a ten jak gdyby nigdy nic odszedł w kierunku jakiś ciemnych uliczek. Byłem co najmniej zdziwiony tym wszystkim.

List był ładnie zapakowany w fioletową kopertę, przypieczętowany woskiem na, którym była też zatopiona, ususzona lawenda.

Po paru minutach wptarywania się w tą głupią niespodziankę. Postanowiłem pójść do domu i go przeczytać.

Po jakimś czasie doszedłem do miejsca mojego zamieszkania i najciszej jak mogłem wszedłem do przed pokoju. Nie chciałem obudzić mojej cioci więc nawet nie zdjąłem bluzy tylko od razu powędrowałem na palcach do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku po czym otworzyłem kopertę. W środki znajdowała się kartka i zdjęcie. Zamarłem gdy ujżałem martwe ciało Spotera na fotografi. Od razu odłożyłem to i przeszedłem do pisma.

Jednak gdy zacząłem czytać to pismo, łzy same napływały do moich oczu.

Ktoś opisał z najmniejszymi szczegółami jak zabił moje zwierzę.

---

(1055 słów)

No to co następny rozdział za pół roku? Nie no żart. Po za tym macie pomysł kto to mógł być? I tak jak już można się domyślić to nie będzie fanfiction z samym wątkiem romansu pomiędzy Arionem i Victorem, którego oczywiście nie zabraknie 😙

Miłego~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sun in Your veins | KyoTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz