— Ona nie powinna mieć na sobie koszulki tego klubu. — udaję odruch wymiotny, wskazując na dosyć wysoką brunetkę, uśmiechającą się od ucha do ucha. — Czekaj, zaraz wrócę. — już ruszam w jej stronę, kiedy nagle przerywa mi głos Pablo. Odwracam się na pięcie, by spojrzeć na młodszego chłopaka.
— Nawet nie próbuj, stary. — mówi, układając swoje ręce w wielki krzyż.
Chwile wcześniej rozegraliśmy mecz z Realem Madrid, który skończył się remisem, po tym jak mój najlepszy przyjaciel - Gavi, strzelił z główki idealnie w okno.
— Dlaczego? Co mi szkodzi? — pytam i nawet nie muszę długo czekać na odpowiedź.
— To córka Carvajala. — wyszczerzam oczy, czując, jak moja szczęka opada.
I rzeczywiście. Stoi teraz wtulona w swojego potencjalnego ojca, a ja mam idealny widok na tył jej koszulki, na której widnieje wielki numer dwa.
— Nie, nie. Skądś ją kojarzę. I to napewno nie z tego, że jest córeczką tego przebrzydłego madryciarza.
— Możliwe. Jest też modelką Victorii Secret.
— To jeszcze lepiej. — nie interesują na uwagi przyjaciela i mimo tego, co mówi, podchodzę do dziewczyny.
— Nie zaczynaj. — przewraca oczami, nawet nie próbując na mnie spojrzeć.
— Przeci..
— Nie.
— Ale..
— Nie rozumiesz? Powiedziałam nie, to nie. — podnosi wzrok ze swojej komórki, ilustruje mnie z góry do dołu, po czym marszczy brwi i odchodzi.
Jebaniutka. — myślę, wracając zdenerwowany do swojego przyjaciela.
━━━━━━━━━━━━━━━━━