Harry wszedł do Dziurawego Kotła i oparł się o ścianę. Drzwi zamknęły się zanim z głuchym stuknięciem. Czekał chwilę, by jego oczy przyzwyczaiły się dosłabego oświetlenia. Delektował się mocnymi zapachami czarodziejskiegotytoniu i ostrego, cierpkiego w smaku Ale. Wdychał woń ciał czarodziejów, ichnaturalne zapachy, nie kolidujące z żadnymi chemicznymi substancjami. Byłyjedynie podkreślone delikatnym zapachem przypraw ziołowych i korzennych.
Nonszalancko oparł nogę o ścianę, regulując pasek sportowej torby wiszącej najego ramieniu. Magicznie skanował tłum ludzi przebywających w barze. Była tojego nowa umiejętność i używał jej, kiedy tylko miał okazję. Częściowo, ponieważto lubił, ale również ze względu na ostrożność. Dobrze było wiedzieć, czy wpobliżu nie ma nikogo niebezpiecznego.
Najsłabsze magiczne poziomy stanowiły większość. Było też kilka na średnich.Harry zauważył, że Blaise Zabini ma właśnie taki. Przesunął wzrokiem postolikach stojących w głębi pomieszczenia, skanując metodycznie od lewej doprawej strony
Stop!
Ponownie przesunął wzrokiem po stolikach z tyłu. Interesujące. W pobliżutrzeciego stolika poczuł zaklęcie maskujące. Stamtąd był doskonały widok nadrzwi. Odsunął się od ściany i ruszył spokojnie w stronę baru. Czekał cierpliwie,aż zostanie obsłużony. Personel robił co mógł, by jak najszybciej i z jaknajwiększym entuzjazmem spełnić żądania klientów
Harry oparł się o ladę, obracając głowę, by rzucić okiem na stolik stojący w głębi.Zwiększył siłę uroku, skupiając się na jednej, jedynej osobie. Jej aura byłazaciemniona. Musiała być wyjątkowo silna magicznie. Chłopak poczuł ucisk wżołądku, a adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach.
- Aleks! – Barman uśmiechnął się do Harry'ego, polerując szklankę gotową donapełnienia. – Przepraszam, że kazałem ci czekać.
- Nic się nie stało, Tom. Widzę, że masz urwanie głowy.
- Dzieciaki wracają jutro do Hogwartu. Wiele rodzin zostawia zakupy na ostatniąchwilę. Robią z tego niezły wypad, doprawdy
Chłopak kiwnął głową. Mężczyzna skrzywił się.
- Mogę cię prosić o przysługę?
Harry uniósł brew. Barman wskazał dłonią na parę w podeszłym wieku siedzącąprzy stoliku niedaleko baru. Właśnie kończyli obiad.
- To stary Bernard i Matylda Franks. Minęło kilka dekad, od kiedy mieli cokolwiekwspólnego z Hogwartem. Nigdy nie przyszło im do głowy, że mogę być odrobinęzajęty w tym tygodniu – prychnął.
- Nie masz wolnych pokoi?
- Mam. Rzecz w tym, że pani Franks nie może pokonać więcej niż jednychschodów.
- Chcesz, żebym ją przelewitował? – zgadywał Harry.
- Nie. Sam zrobiłbym to bez problemu, ale ona nalegała. Mówiła, że jest chora ijej brzuch jest bardzo delikatny w tym wieku...
- Chcesz, żebym oddał im pokój?
- Mam jeden wolny na trzecim piętrze. Mógłbyś się tam zatrzymać – powiedziałszybko Tom. – Jesteś młody i wysportowany. Poza tym, tamten jest tańszy...
- Jak dla mnie, brzmi nieźle. – Potter uśmiechnął się
- Jest jedno ale. Będziesz musiał dzielić łazienkę z innym gościem. – Tomspojrzał na niego z miną winowajcy.
- Nie ma sprawy – uspokoił go Harry. – Chcesz, żebym z nimi porozmawiał?
- Mógłbyś? Mówiłem im, że cię o to zapytam, ale nie dałem żadnej gwarancji.
CZYTASZ
Jabłoń
RomansaPewnie niektórzy czytali już u pela11 (ale usunieto...) ja sama byłam zwolenniczką tej lektury jednakże nie udało mi się przeczytać do końca... Dziś (25.12.2023r.) usunięto ją z profilu peli [*] ktora udostepniala ja w 2016 więc oto jestem. (MEGA Z...