Jason:
- Masz wszystko?
-No a jak inaczej?- Uśmiechnąłem się lekko do chłopaka po czym wstałem. Spojrzałem na dom, w którym aktualnie przebywał nasz wspólny cel.
- Myślisz, że nie ma tego drugiego?
- Nie ma, napisałem do niego jako Micheal.
-Micheal?
-Jego szef. Nie będzie go jeszcze przez dobre dwie godziny.
-Jebać to.- Ten zjeb wstał z miejsca i ruszył w kierunku budynku.
-No chyba cię coś popierdoliło!- Wrzasnąłem na niego jednak ten nawet się nie odwrócił.
Japierdole co za debil
Przewróciłem oczami jednak po chwili podbiegłem do wspólnika. Byliśmy przed wejściem do klatki a jedyną przeszkodą były drzwi na kod.
-Wiesz co masz wpisać?- No przecież ty nigdy nic nie wiesz to ja muszę za ciebie.
Nie odpowiedziałem a zacząłem wciskać po kolei przyciski.
0 8 7 9 2
Na ekranie pokazała się odblokowana kłódka i po chwili usłyszeliśmy pikający dźwięk. Otworzyłem drzwi a następnie wszedłem na klatkę. Ruszyłem w stronę wind i przycisnąłem guzik, kątem oka zerknąłem na chłopaka stojącego za mną.
(moje myśli: enemies to lovers) (to nie była propozycja)
-Drzwi się otworzyły jakbyś nie zauważył.- Spojrzałem na otwartą windę.
-Pieprz się.
-Z naszym celem to już nie chcę. Wystarczy mi.
-Nie musisz mówić ciągle "nasz cel" wystarczy po imieniu. Brzmi to chujowo.
-Będę mówił jak mi się podoba.
Przewróciłem oczami i wcisnąłem odpowiednie piętro po czym oparłem się o ścianę czekając aż wjedziemy na górę. Cicha muzyczka leciała w tle a my staliśmy obok siebie. Nie powiedziałby, że nie lubie go, ale raczej za nim nie przepadam. Na pewno nie jest to typ człowieka z którym bym się zadawał bez przymusu albo odpowiedniego powodu. W tym przypadku złączył nas jakiś chodzący po tej planecie śmieć któremu by się przydało przypomnieć o naszym istnieniu bo coś dawno nie widziałem tej jego pięknej buźki.
Kiedy drzwi się otworzyły od razu zauważyłem odpowiednie drzwi wprost na nas. Nieśpiesznym krokiem przeszedłem na korytarz i zapukałem nie za mocno. Tym razem nie bawię się w żadne podchody z nawiedzaniem go a po prostu wejdę, wezmę to co trzeba i wyjdę. Żadnych komplikacji. Zwyczajnie i normalnie.
Gdy drzwi się odtworzyły od razu rzuciłem się na Tonego. Docisnąłem go do ściany kiedy ten jeszcze był w szoku.
-Co jest kurwa?!- Ma jakiś dziwny głos.
-Jason to nie Tony. -Co?
Spojrzałem na chłopaka bardzo podobnego do Tonego, ale jednak to nie był.
Shane. Wkurwiający, zarozumiały, wymądrzały, jebany Shane Monet. No świetnie po prostu teraz pewnie zadzwoni do braciszka i ostrzeże go przed nami.
-Jason? Nie no kurwa nie mów, że ten o którym myślę.- Widzę, że myślimy o osobie podobnie.
-Zamknij mordę. Zaraz Ci wjebię jak się nie ogarniesz.- Spojrzałem na Matta i skinąłem na niego.- Sprawdź czy ktoś tutaj jest oprócz niego.
Trzymając za ręce chłopaka zamknąłem drzwi na klucz, który był w drzwiach i posadziłem go na kanapie. Sam usiadłem obok niego zakładając nogi na nogi Shane'a po czym czekałem na powrót Matta. Chłop wrócił po chwili na szczęście bez dodatkowego bagażu w postaci jakiejś baby.
-No to co tam koleś? Jak się żyje w takim luksusowym mieszkanku?
-Po co tutaj jesteście i dlaczego mylicie mnie z Tonym?
-A no głupia sprawa. Jakoś tak wyszło, ale nie przejmuj się tym. Posiedzimy, pogadamy, pośmiejemy się i powspominamy stare czasy co ty na to?
-Mam z tobą siedzieć tu jak jacyś kumple gdy ty parę lat wcześniej porwałeś mi siostre i prawie zgwałciłeś brata? Zabawne.
-Kurwa jesteś jak Tony, musisz wracać do tych samych sytuacji po kilkadziesiąt razy. Masakra nie znudziło się to wam jeszcze?
-Co ty tu robisz?
-Pomyliłem adresy, miałem wbić do innego Moneta.
-Tony nie jest już Monet. Po ślubie przejął nazwisko po Maxie bo mówił coś, że przejebane być Monetem. Ogólnie pierdolił, że oprócz DNA nie chce mieć nic związanego z ojcem.
-A tatuś co takiego zrobił?
-A to ty nie wiesz?
-Nie wiem albo nie pamiętam.
-Próbował go zabić.
-Ale, że ojciec syna?
-Ta.
Rozmawiałem jeszcze przez jakiś czas z Shanem i o dziwo powiedział mi więcej niż chciałem. Nie wiem dlaczego taki rozmowy nagle, ale podoba mi się to. Wyszliśmy z Mattem około godziny później zadowoleni nawet z tej wpadki. Teraz przynajmniej wiemy nie co więcej o życiu chłoptasia.
____
692 słowa
CZYTASZ
Tony Monet- Jebany pakt z diabłem.
Teen FictionTony Monet - Przegrał życie? Przychodzę do was z drugą częścią mojej książki. Może sporo z was nie widziała wiadomości na samym dole w podziękowaniach. Zapraszam. Halo? Jest tu ktoś? Dawno się nie widzieliśmy co Tony? Wróciłem do ciebie, ale w towar...