Rozdział 45. Camden's Arrows

429 44 5
                                    

Jessamine została porwana prawie dzień temu. Żadnemu z nich nie przyszło na myśl, żeby odpoczywać – uzgodnili jednak, że wykradną to tu, to tam choćby godzinę snu. Musieli być przytomni i gotowi na wszystko. Nie przyznali się, ale widać było po nich, że te drzemki kosztowały ich wyrzuty sumienia. Lepsze jednak poobgryzane dupy przez dręczące sumienie, niż przestrzelone przez kule Xera. Knight i Fox znali o nim najwięcej faktów, a te nie były zbyt pogodne. Okrutny, bezwzględny... Co jednak zrobi za pieniądze? Jakie instrukcje dostał?

Niewiedza powoli ich zabijała.

Rozmowa z rodzicami Jessamine okazałą się krótka – oboje byli w dużym szoku przez informacje, które przekazał im wraz z Kins. Wpierw zastanawiali się, czy w ogóle to robić, ale musieli przestrzec państwo Heyes przed wszystkimi fałszywymi informacjami, którymi potencjalnie mogliby zostać zbombardowani. Mama Jessamine była cicha, praktycznie nic nie mówiła, ale mężczyzna w trakcie rozmowy robił się coraz bardziej rozzłoszczony. Luca modlił się, żeby nie padło to znamienne mówiliśmy jej. Nie był pewny, co by wówczas zrobił, ale nie skończyłoby się to dobrze gdyby puścił długą wiązankę Heyesowi.

Kins zauważyła to i poprosiła o minutę przerwy. Kobieta nie bez powodu była w policji na takiej posadzie.

– Wyjdź, dokończę z nimi – zapewniła go spokojnym tonem. – I, Luca?

Zatrzymał się z ręką na klamce i obejrzał na detektyw.

– Wiem, że jesteśmy zbyt związani ze sprawą – powiedział spięty, ręka zaczęła mu drżeć. – Nie wycofamy się jednak.

Na twarzy kobiety pojawiły się niewielkie, czerwone plamy – nerwy oraz frustracja odbijały się także w niezadowolonych liniach, gdy mocno zacisnęła usta.

– Dlatego będziemy się o wszystkim informować, prawda? – Obrzuciła go podejrzliwym spojrzeniem.

Szorstko skinął głową, lecz nie odpowiedział. Kurwa, nie mógł. Zawsze będą ją informować... może nie za każdym razem od razu.

Minęły trzy godziny od tej rozmowy, a Luca dalej czuł niepewność. Wiedział, że Kins nigdy nie zrobi czegoś, co zaszkodzi Jessamine. Wręcz przeciwnie, jeśli będzie wierzyła, że odsunięcie ich od policyjnych informacji pomoże, zrobi to w kilka chwil. I nie zawaha się ich wsadzić na dołek.

Było to równie frustrujące, co pocieszające.

Serce Luca na chwilę stanęło, kiedy zaszedł Cole'a przy robieniu kawy w kuchni. Wspierał się dłońmi o blat, głowę zwiesił nisko. Ponad sykiem ekspresu ledwo można było go usłyszeć, ale słowo bezużyteczny obijało się po klatce piersiowej Luca.

Wszedł do środka i stanął tuż przy nim. Cole obrócił głowę w bok o kilka milimetrów, nie na tyle jednak, by można było zobaczyć jego twarz. Impulsywnie go przytulił z całej siły i szepnął:

– Jeśli ty jesteś bezużyteczny, to jacy chujowi jesteśmy my? – Luca zapytał chrapliwie, a Cole wcisnął się w niego.

– Nie powinienem się załamywać, nie zasługuje na to. Jestem tylko błaznem, nie mam waszych umiejętności... – prychnął słabym głosem.

Chryste, kumulowało się w nim tyle niesłusznej nienawiści do samego siebie.

– Masz uczucia, nie jesteś ładną buźką, kochasz ją – zapewnił żarliwie. Luca odsunął go od siebie, gdy kawa skończyła przelewać się do dzbanka.

– Przepraszam – Cole przetarł dłonią twarz, zmęczenie odbiło się w głębokich, rzadko widzianych na jego twarzy, liniach zmarszczek. – Weźmiesz te babeczki? Trennis przyniósł.

Winning show. W niebezpieczeństwie [+18]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz