ROZDZIAŁ 2

7 0 0
                                    

Minął dokładnie tydzień po akcji w naszej rezydencji , później na szczęście nic już się nie działo. Było kurwa za spokojnie , Mattia jak to on po takich grubych sprawach , chodził cały czas nabuzowany więc nie warto było go wkurwiać. Każdy o tym wiedział nawet Thomas.

Na szczęście skończyłam chodzić do tej budy więc mogę poświęcić o wiele więcej czasu dla naszego niby biznesu. A w szczególności dla tej chorej akcji.

Dużo ludzi , nawet Andy zastanawiają się czy się boje. Oczywiście że nie , na początku gdy dowiedziałam się dokładnie czym zajmowali się rodzice a teraz Mattia byłam w szoku. Niby poniekąd się tego spodziewałam , ale jednak gdy dowiesz się dokładnej prawdy ze szczegółami jesteś wstrząśnięty , ja też byłam. Teraz po 3 latach już mnie nic nie zaskoczy , a w szczególności po sytuacji , która przydarzyła mi się ponad rok temu. Ale mniejsza z tym. Jestem tu aby pomóc bratu , i nie zawaham się przed niczym aby poznać prawdę kto śmiał się zabić naszą matkę i ojca.

Jest właśnie po pierwszej w nocy a my jedziemy spotkać się z najbardziej zaufanymi nam ludźmi. Jesteśmy pewni że żaden z nich nie jest kretem i jest nam oddany , to się naprawdę ceni. Miejsce znajduje się pod jakimś sklepem spożywczym dwadzieścia kilometrów od naszego domu. Trzeba było znaleźć jakieś ustronne miejsce na jakiś czas i padło na jebany sklep spożywczy.

O ironio

- Słuchaj Ver , nie musisz jechać jeśli nie chcesz. To jest pojebana i dość gruba sprawa , i na pewno zdajesz sobie z tego sprawę bo trwa ona już z miesiąc a my nadal nic nie mamy. – Odezwał się po długiej ciszy mój brat.

- Żartujesz sobie ze mnie? Dobrze wiesz że chcę tam być , i nic nie zmieni mojego zdania. Poza tym byłam już tam parę razy. Nie odpuszczę też tego jeśli jest możliwość że wpadliśmy na jakiś trop i jest to ze sobą powiązane. Minęły już ponad dwa lata Mattia. – Powiedziałam już wkurwiona jego zaborczością , zdaje sobie sprawę i doceniam to że się martwi ale nie mogę tak bezczynnie siedzieć i udawać że nic się nie dzieje.

- Nie wspominaj tego Veronica , i nie wmawiaj sobie do kurwy nędzy że każda sytuacja jest z tym powiązana. – Powiedział przez zaciśnięte zęby i widziałam że zaciska mocniej dłonie na kierownicy. Wiedziałam że był wkurzony , ten temat między nami był tematem tabu i żadne z nas o tym nie rozmawiało od momentu gdy Mattia przekazał mi w czym się babrali rodzice , a teraz i my.

Nie odpowiedziałam nic na jego słowa bo nie miałam na to ochoty poza tym podjeżdżaliśmy już pod umówione miejsce.

Wysiadając z samochodu nie odzywaliśmy się do siebie ale uważam że ta cisza była potrzebna nam obojgu.

- Cześć szefie. – Podszedł do nas Aaron , czyli facet od razu po Thomasie , ogarniał ludzi tu zgromadzonych i był drugim najbardziej zaufanym nam człowiekiem. Jak to u nas mówią był Brugilone. – Hej Ver.

Aaron był bardzo postawnym mężczyzną , miał około dwóch metrów wzrostu oraz brązowe włosy na krótko obcięte , musze przyznać że bardzo lubiłam to u chłopaków. Był facetem przed czterdziestką ale blizna na ramieniu i brwi dodawała mu trochę więcej lat. Jak się go wyprowadzi z równowagi potrafi być okrutny , lecz z twarzy wygląda jak anioł.

- Cześć , wszyscy już są? – Zapytał mój brat , kierując się schodami w dół.

Mężczyzna tylko przytaknął i skierowaliśmy się w stronę korytarza.

W dość dużej piwnicy znajdował się tak naprawdę tylko jeden duży stół z zajętymi już krzesłami , jakieś komody w których zapewne było trochę broni na wszelki wypadek i to wszystko. Poznawałam większość facetów i naprawdę ich lubiłam a reszta zbytnio mnie nie interesowała.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 30, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

You don't know meWhere stories live. Discover now