2.3

226 27 8
                                    

Lekki wiatr podwinął kocyk ułożony na nóżkach siedzącego w wózku Ririko. Chłopiec zachichotał radośnie i spojrzał na rodzica poprawiającego jego okrycie. Ciekawsko rozglądał się na około jakby pierwszy raz w życiu szedł tą drogą podczas gdy Eren pogrążony w myślach prowadził wózek. Niegdyś niemalże codziennie wracali tędy z kancelarii. Po drodze odbierali wtedy jeszcze tylko dwójkę dzieci ze żłobka, zachodzili do pobliskiej cukierni kupić chlebek melonowy na podwieczorek i bułeczki curry, później gdy Riri był już na świecie, a kiedy między nimi jeszcze było w miarę dobrze, urządzali sobie poobiadowe spacery po mijanym właśnie parku, a nad pobliską rzeką kiedyś zostawiając dzieci pod opieką Mikasy zorganizowali sobie randkę-piknik świętując w ten sposób rocznicę. Od tamtych wydarzeń minęło zaledwie parę lat, a w tym czasie wszystkie te uczucia zdążyły się już wypalić. Został tylko żal, smutek i wspomnienia napawające goryczą i obrzydzeniem do obecnej rzeczywistości. Brakowało mu tych nawet krótkich wspólnych chwil. Gdy Levi lekko całował go w policzek zanim zniknął z bliźniakami w salonie, gdy znajdując chwilę dla siebie pomiędzy jednym krzykiem, a drugim płaczem obejmował go od tyłu gdy Eren krzątał się przy kuchni i razem kołysali się w rytm muzyki dobiegającej z radia. Gdy jak zakochani nastolatkowie całowali się zachłannie, aby wykorzystać każdą chwilę, którą mają sam na sam, ukryci gdzieś pomiędzy suszarką na pranie, a szafką z detergentami. Na samo wspomnienie omega uśmiechnął się pod nosem. Byli jak młodzi kochankowie chowający sie przed rodzicami. Tylko, że oni ukrywali się przed dziećmi, które zawsze gdy ich widziały przypominały sobie o jakiejś palącej potrzebie. Wtedy cieszył się, że ma wsparcie w mężu. Teraz gdy alfa go unikał i niemalże zamieszkał w pracy to bliźniaki okazały się niezastąpionym wsparciem. Ten los naprawdę bywał przewrotny. Z zamyślenia wyrwał go śmiech dziecka. Zdziwiony co może chcieć Riri spojrzał na niego, ale to nie chłopiec wydawał ten dźwięk. Eren zerknął w bok zauważając, że jest już przy skraju parku oddzielającego dzielnice spokojnych domków jednorodzinnych, gdzie mieszkali od ulic pełnych przeszklonych wieżowców rozrywających niebo swoimi wielkimi dachami. Na moment przystanął przyglądając się jak na placu zabaw w parku mała dziewczynka odziana w fioletowe dresy zjeżdża na zjeżdżalni, a stojący u stóp konstrukcji ojciec łapie ją zanim wyląduje pośladkami w piasku. Blondynka po tym jak tata złapał ją pod pachami objęła go ciasno ramionami śmiejąc się głośno. Przez moment Erenowi wydało się, że w tej dwójce zauważa Kuchel i Levi'a, którzy bawili się w dokładnie ten sam sposób podczas gdy on z Zeke'iem budowali zamek z piasku. Szybko przegnał uśmiech z ust i pchnął dalej wózek zbliżając się do przejścia dla pieszych, po którym szybko przeszedł i deptakiem, po którego obu stronach znajdowały się sklepy, biurowce i drogie restauracje ruszył w stronę przeszklonego budynku, nad którego drzwiami widniał symbol dwóch skrzyżowanych skrzydeł, w które wkomponowany był srebrny napis "S&A". Cel jego wycieczki był już na wyciągnięcie ręki. Pech chciał, że tu w miejscu pełnym ludzi i sklepów wszystko przyciągało uwagę ciekawego świata chłopca. Udało mu się nawet zostać polizanym przez jakiego sporych rozmiarów przyjaznego pieska, do którego wyciągnął swoją pulchną rączkę. Eren tylko grzecznie przeprosił właścicielkę retrievera o imieniu Beza, jak dowiedział się od dziewczyny i przekroczył próg kancelarii gdy tylko aktywowane czujnikiem automatyczne drzwi rozsunęły się przed nimi. Na usta przybrał swój klasyczny uśmiech udający zadowolenie z życia i podszedł do wyspy recepcji aby przywitać się z blondwłosym przyjacielem.

- Cześć Armin. Możemy zostawić ci wózek na chwilę? - zapytał zerkając na przyjaciela, który zauważając ich szybko zerwał się z miejsca i z szerokim uśmiechem na ustach obszedł wysepkę aby się przywitać. Armin, którego zazwyczaj sięgające ramion jasne włosy były teraz przystrzyżone nieco krócej przytulił do siebie omegę, który ufnie oddał czuły gest czując wokoło znajomy zapach ulubionych perfum przyjaciela. Armin jako beta nie miał własnego zapachu, ale rekompensował to sobie pięknymi perfumami, które przypadły by  do gustu zarówno kobietom jak i mężczyznom wszystkich dynamik.

Biuro tom 2 {riren omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz