I. Ostatni czerwiec

4 1 0
                                    


Remus

     Różdżka jednego z profesorów wystrzeliła w powietrze i znalazła się w rękach ciemnowłosego chłopaka ze Slytherinu. Ostatni z Owutemów dobiegł końca. Był to egzamin z Obrony Przed Czarną Magią, czyli najtrudniejszy ze wszystkich, które odbyły się w tym roku. Poza tym, że był on obowiązkowy dla każdego ucznia zdającego Owutemy, to jego zaliczenie było głównie praktyczne. Oba te warunki ustalił w tym roku Dumbledore. Wojna nie opuszczała myśli młodych uczniów nawet podczas szkolnych obowiązków.

     Remus Lupin otarł czoło, na którym widniały małe kropelki potu i odetchnął głęboko. Czerwcowe słońce świeciło dość mocno na czystym niebie, a szkolne szaty nie były wcale tak przewiewne jak mogłoby się wydawać. Egzamin zorganizowany został na błoniach zamku, pozwolono także młodszym uczniom przyglądać się staraniom starszych kolegów i koleżanek. Remus wiedział, że ma to związek z ochroną uczniów z niższych roczników, którzy na swoich zajęciach nie mieli jeszcze tak skomplikowanych zaklęć. Gdyby znaleźli się w niebezpiecznej sytuacji, przynajmniej próbowaliby się bronić. W ich głowach istniałby jakikolwiek plan działania.

     Egzamin zdał praktycznie każdy z uczniów, tylko pojedyncze jednostki nie poradziły sobie z seriami zaklęć obronnych oraz atakujących. Remus miał świetny słuch i był w stanie wychwycić płacz jednej z Krukonek, która stała gdzieś z tyłu całego tego zbiegowiska. Spojrzał w stronę z której dochodził dźwięk, lecz nie dostrzegł jej. Jego wzrok zaczął wędrować dalej. Lustrował wszystkich uczniów bardzo powoli i uważnie. Emocje na ich twarzach były bardzo różne. Wielu opuszczał stres po pomyślnie zaliczonych egzaminach, inni rozglądali się naokoło nieco zdezorientowani, a jeszcze kolejni uśmiechali się serdecznie do swoich przyjaciół. Grupki młodszych uczniów, szczególnie pierwszoroczniaków, szeptały pomiędzy sobą z podziwem i ekscytacją. Napięcie emocjonalne wszystkich tych ludzi wciąż jeżyło mu włosy na karku.

     - Moony? – Remus usłyszał za swoimi plecami ciepły głos. Czyjaś ręka wylądowała na jego ramieniu. Nie myślał o tym długo, wiedział kto to. – Moony, świetnie ci poszło, jak zwykle. Skubany!

      Remus odwrócił się. Za nim stał James Potter i Syriusz Black. Spojrzał na lśniące w czerwcowym słońcu włosy Blacka i zapatrzył się na chwilę zanim zebrał słowa, aby odpowiedzieć Jamesowi. Publicznie nie mógł pozwolić sobie na reakcje, z których ktoś mógłby chociażby domyślać się emocji, które kłębiły się w jego sercu.

     - No... tak. – zawstydził się lekko, często dostawał od nich takie komplementy, jednak teraz był on wyjątkowo ważny, to przecież dotyczyło egzaminu na koniec szkoły. Zresztą nie tylko słowa Pottera onieśmieliły go w tej chwili. – Siedem lat na to pracowałem, czyż nie? Zresztą wam też poszło niczego sobie! – żartobliwie lekko uderzył przyjaciela w ramię.

     - Nasz stary, dobry Moony! – tym razem odezwał się Syriusz. – Będę tęsknił za tym twoim uzależnieniem od pochłaniania wiedzy. Ja i James mamy może talent do magii, ale ty za to masz do siedzenia w książkach przez pół życia. – zakończył to zdanie jednym z tych szczerych syriuszowych uśmiechów, takim który nie każdy zasłużył aby otrzymać. Lupina ukłuło w sercu, poczucie tęsknoty uderzyło go nagle mocniej niż sam się spodziewał, że to odczuje. Odetchnął głęboko.

     – Ale mnie to już nikt nie pochwali? Spokojnie, nie martwcie się o mnie, sam sobie siebie popodziwiam... - zaczął znów ciemnowłosy i zrobił teatralny gest wskazujący na żałobę.

     - Talent to ty masz do wiecznej dramaturgii. – James odpowiedział mu przewracając oczami. Zaraz potem jednak uśmiechnął się.

      Chłopcy po kolei opowiadali sobie swoje historie ze zdawania egzaminu. Widzieli siebie nawzajem na zmianę walczących i broniących się na macie z egzaminującymi ich profesorami, jednak każdy z nich czuł jakąś głębszą potrzebę podzielenia się swoją historią i odczuciami, z mniejszą czy większą skromnością. Zazwyczaj kwitowali egzaminy krótką radością z powodu ich zakończenia oraz jakiś czas później dyskusją na temat wyników. Jednak tego dnia samoistnie narodziła się w nich potrzeba takiej rozmowy. Po jej zakończeniu ich mimika jakby złagodniała. Zamilkli.

Czas, który już nie powróci (wolfstar) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz