Remus
Remus szedł teraz sam przez zamkowy korytarz. Reszta przyjaciół wysłała go do kuchni, aby skrzaty dały mu jakieś przekąski na ich ostatnią imprezę w wieży Gryffindoru. Próbował pozytywnie się nastawić na dzisiejszy wieczór, pomyśleć o tym jak udekorowany będzie pokój wspólny, o gwieździstym niebie, które będzie widoczne przez otwarte okno, o papierosie, który zapali tam z Syriuszem i resztą palących znajomych – nawet zawczasu kupił sobie na tę okazję paczkę. Zrobił to dokładnie pół roku temu, gdy rodzice Jamesa zaprosili go na Święta. Nad ranem wymknął się z domu państwa Potterów, znalazł najbardziej obskurny sklep, który wyglądał wręcz stereotypowo jak z jakiejś niebezpiecznej dzielnicy. Brudne szyby, pozdzierane niechlujnie z witryny plakaty, połamane i ubłocone płytki na podłodze. Żyjąc tyle lat w Świętym Edmundzie doskonale nauczył się tego, w jakich miejscach sprzedający nie zapytają klientów o mugolski dowód osobisty. Wszedł i kupił wtedy zapas na cały semestr oraz jedną droższą paczkę. Pomyślał wtedy, że będzie to całkiem symboliczne uczczenie zakończenia tego etapu w jego życiu, nawet jeśli jakimś cudem impreza nie została zorganizowana. Czasem zastanawiał się, czy przypadkiem nie zna swoich przyjaciół trochę zbyt dobrze. Jego myśli zboczyły z głównego celu, podobnie też zrobił on sam. Spacerował po zdających się nie mieć końca korytarzach, coraz to bardziej oddalając się od kuchni. Nie spieszyło mu się tam jakoś szczególnie, miał czas.
Przez jego myśli przemykała też co chwilę nagła zmiana nastroju Syriusza, wtedy na błoniach. Wiedział, że umie wyczytać z niego każdą emocję. Wiedział co oznaczają poszczególne miny, ruchy, spojrzenia. Jednak to było dla niego w tym momencie wyjątkowym wyzwaniem. Przez ostatnie dni Syriusz chodził rozdrażniony. Potrafił wybuchnąć na kogoś całą swoją złością bez większego powodu. O ile osoby postronne czuły się głęboko urażone - na przykład dziewczyna ze Slytherinu, która próbowała go uwodzić podczas zajęć z transmutacji, a w zamian otrzymała po lekcjach odpowiedź w postaci całkiem niezłej wiązanki pod tytułem: wszystkie twoje zachowania, które denerwują Syriusza – to bliscy mu ludzie darzyli go wielką cierpliwością. Wprawdzie zdarzyło mu się mocniej nakrzyczeć na Petera, przez co ten trochę odsunął się od reszty Huncwotów, ale James stwierdził, że na pewno mu prędzej, czy później wybaczy. Nie mógł też spać. Remus nie był w stanie zliczyć nocy, w których wybudzony został przez Blacka, który przychodził i wtulał się w niego. Remus zawsze zasłaniał na noc kurtyny przy swoim łóżku, więc mieli skrawek prywatności, dla pewności jednak zawsze rzucali zaklęcie wyciszające. Szczególnie, że Syriusz często potrzebował, aby została mu opowiedziana jakaś historia. Jego ulubionymi były te o żartach, które robili przez ostatnie siedem lat oraz ulubione wspomnienia z życia Remusa. Zawsze cierpliwie mu je opowiadał, delikatnie głaszcząc go po włosach lub ramieniu. Uspokajało to ich obojgu. W zasadzie to Lupin był wtedy najszczęśliwszym człowiekiem w całym zamku. Przez egzaminy i cały ten stres związany z wojną mieli bardzo mało prywatności, praktycznie zawsze musieli nakładać maskę „najlepszych przyjaciół", a jego serce i umysł pragnęły zupełnego przeciwieństwa. W zasadzie odkąd na piątym roku pijany przyznał się czarnowłosemu do swoich uczuć, to tylko na tym mu zależało. Czasem zazdrościł Jamesowi, że platonicznie może być z nim tak blisko. Bez stresu, że ktoś się dowie, bo Merlin wie co by się wtedy stało.
Myśli Remusa były skłębione także wokół jeszcze jednej rzeczy. Jak poradzi sobie po Hogwarcie? Gdy skończył siedemnaście lat, dopadła go procedura, która czeka każdego z wychowanków w Świętym Edmundzie. Matrona odprawia każdego chłopca z kwitkiem, gdy tylko skończy on ten wiek. Nie obchodzi ją co stanie się dalej, jeśli ktoś nie znalazł sobie do tego czasu źródła zarobku, to ląduje na bruku z niczym. A on przecież jest wilkołakiem. Nie ma też wystarczających środków finansowych, aby zapewnić sobie mieszkanie. I gdzie on niby będzie pracował, skoro co miesiąc byłoby mu potrzebne trzydniowe wolne? Nie zapisał się do rejestru wilkołaków prowadzonego przez Ministerstwo, więc nie ważne jest czy będzie miał stanowisko związane z magią, czy też nie. Zaczną się pytania i podejrzenia. Kto wie czy nie czeka go nawet jakaś kara? Musi poczytać więcej o procedurach prowadzonych przez Ministerstwo. Przecież nie ma złych zamiarów, wręcz chciałby pomóc Dumbledorowi swoją likantropią. Pamiętał słowa pani Potter, te że może mieszkać u nich tyle ile zapragnie, ale dobrze wiedział, że nietaktownym będzie zostać tam dłużej niż do końca wakacji.
Syriusz także miał spędzać wakacje u Potterów. Remus oczywiście bardzo się z tego cieszył, ale nigdy nie będzie to to samo, co spędzanie czasu we dwoje. Niczego mu tak teraz nie było potrzeba jak odpoczynku z kimś kogo kocha. Pomyślał o tym kiedy ostatnio byli sami. Gdy na szóstym roku Syriusz dowiedział się, że przez pełnię księżyca Remus musi zostać w szkole na całą przerwę świąteczną, bez wahania oznajmił, że ma kaprys na Święta w zamku. Nikt tego nie kwestionował, wszyscy znali jego zachcianki. Remus uśmiechnął się na to wspomnienie. Ponad tydzień byli tylko we dwoje. Spali w jednym łóżku, okazywali sobie czułość, wtedy jeszcze nieśmiało, niewinnie i niepewnie. Głośno się śmiali, palili przez okno dormitorium. Wtedy mieli też swój pierwszy raz. Remus zarumienił się, pamiętając jak ostrożne były ich ruchy i jaką ekstazę poczuł, gdy skończył. Oczy Syriusza lśniły, gdy leżeli obok siebie nadzy, poznając każdy centymetr siebie nawzajem. Wiedział, że coś w nim to wtedy zmieniło. Od tamtej pory to Black był pierwszy do dawania miłości Remusowi.
Bicie wielkiego szkolnego zegara rozbrzmiało w kamiennych ścianach korytarzy, a Lupin skierował się już prosto do kuchni. Pewnie reszta potrzebuje trochę więcej jego pomocy w pokoju wspólnym. Znalazł się jednak w części zamku, która była oddalona najdalej od jakiegokolwiek użytkowego pomieszczenia, czy dormitorium. Jego intuicja przyprowadziła go tu, poczuł dziwne mrowienie w żołądku. Spojrzał do tyłu, lecz nikogo tam nie widział. Zatrzymał się na chwilę, nasłuchiwał kroków. Cisza. Miał wrażenie, że ktoś lub coś intensywnie na niego patrzy, chcąc przykuć jego uwagę. Jego przeczucia nigdy go nie zawiodły. Stał więc tam przez chwilę, wytężając umysł i zmysły. Wtedy nagle za swoimi plecami usłyszał trzask. Dźwięk przypominał łamiący się mur, albo upadające wraz z korzeniami drzewo, które od setek lat stało nienaruszone w jednym miejscu. Nie spodziewając się tego podskoczył wystraszony. Obrócił się. W ułamku sekundy jego różdżka była skierowana w stronę dźwięku. Zamarł patrząc na to, co działo się za nim. Z kamiennej zamkowej ściany zaczęły wyłaniać się ogromne drzwi. Najpierw ich zarys – sięgały od ziemi praktycznie do samego sufitu, zaokrąglone u góry, bogato zdobione różnymi motywami roślinnymi. Potem wyłonił się materiał, z którego były wykonane. Bardzo ciemne drewno. Wielkie skrzydło zaskrzypiało, uchylając się zachęcająco. Remus ostrożnie zbliżył się do nich. Stawiał powolne kroki, lecz strach ustąpił. Pojawiła się inna emocja – ekscytacja.
- To... Pokój Życzeń – wyszeptał do siebie ledwo słyszalnie. – Ukazuje się temu, kto najbardziej tego teraz potrzebuje.
Na wysokości jego dłoni znajdowały się dwie klamki, które wyglądały bardziej jak kołatki. Dwa miedziane lwy trzymały w pyskach okrągłe, ruchome wieńce róż. Remus delikatnie przejechał palcami po zdobieniach. Zajrzał przez szparę do środka. Wewnątrz znajdował się ogromny pokój. Naprzeciwko drzwi usytułowany był rząd okien, który u dołu zwieńczony był szerokim parapetem. Stała tam jedna kryształowa popielniczka. Po prawej stronie było coś co można byłoby nazwać aneksem kuchennym. Była tam każda rzecz, jaką pamiętał z kuchni Potterów, a nawet więcej. Zabudowa kończyła się w połowie długości ściany, a zwieńczał ją blat, przy którym stały taborety obszyte na siedzisku czerwonym materiałem. Remus wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Druga połowa ściany była zagospodarowana przez zwykły mugolski telewizor na eleganckim drewnianym regale. Naprzeciwko stała ciemnozielona kanapa, a obok lampa i półeczka na książki oraz nieduży stolik. Spod kanapy wystawał bogato zdobiony dywan, który przykrywał kawałek parkietu równie ciemnego co drzwi wejściowe. Po lewej stronie pokoju było ogromne łóżko zapełnione poduszkami i kocami, zaraz obok dwa stoliki nocne i wiele innych rzeczy takich jak dekoracje, czy plakaty ulubionych rockowych zespołów Syriusza. Remus nie wiedział na czym skupić swój wzrok. Podszedł bliżej, aby dotknąć pościeli. Była prawdziwa, poczuł pod palcami jej miękkość. Uśmiechnął się szczerze. Doskonale wiedział jaki prezent sprawi Syriuszowi w ciągu następnych dni. Oby tylko pokój ukazał mu się po raz drugi, albo tyle razy ile by go potrzebował.
Podszedł do wyjścia. Obrócił się, aby jeszcze raz przeanalizować pomieszczenie. Musiał iść już w końcu do tej nieszczęsnej kuchni, czas go gonił, jednak był zbyt pod wrażeniem, aby tak to zostawić.
- Wrócę tu. Najszybciej jak tylko będę w stanie. I nie będę sam. – wyszeptał i wyszedł zamykając za sobą drzwi, które nie wydały żadnego dźwięku.
Pobiegł do kuchni ignorując swoje obolałe po pełni kości i mięśnie. Chciał być już obok przyjaciół i zacząć planować swoją syriuszową niespodziankę.

CZYTASZ
Czas, który już nie powróci (wolfstar) [ZAWIESZONE]
Fiksi PenggemarRok 1978 był intensywnym okresem dla Huncwotów. Wojna nabiera na sile, a w raz z nią siły zła oraz ich mroczny przywódca. Młodzi czarodzieje kończą także w tym roku swoją edukację w Hogwarcie. Przed nimi ich własne życia, w których muszą poradzić so...