\11/

566 46 10
                                    

- Izuku pospiesz się! Jeśli teraz nie wyjdziemy to spóźnisz się do szkoły!

- Już idę!- odkrzyknąłem zasuwając plecak który po chwili trafił na moje plecy. Wziąłem kilka głębokich wdechów po czym wyszedłem z pokoju, zbiegłem szybko na dół o mało nie zaliczając gleby bo jak zawsze przez swoją niezdarność musiały mi się poplątać nogi.

Byłam już na samym dole kiedy zamyślony wpadłem w czyjeś ramiona, podniosłem głowę napotykając uśmiechnięta twarz blondyna.

- Musisz bardziej uważać.- rzucił czochrając moje włosy na co zarumieniłem się lekko odwrając twarz w bok aby to ukryć.

- Tak wiem.- burknąłem.- Pamiętaj aby mnie wysadzić gdzieś dalej nie pod samą szkołą, nie chcę aby inni gadali.

- Tak, tak, już o tym rozmawialiśmy.- przytaknął pomagając mi założyć kurtkę.- Już niedługo mam nadzieję zostanę twoim prawnym opiekunem i wtedy z czystą satysfakcją będę podwozić cię pod same drzwi.

- Kacchan!- pisnąłem zaskoczony słowami starszego, na co ten zaśmiał się dość głośno.

Spojrzałem na jego przystojną twarz na której widniał szeroki uśmiech, był on zarezerwowany tylko dla mnie. Przy nikim innym Katsuki nie był sobą, może na co dzień bywał wybuchowy, nieokiełznany i nerwowy ale miał też drugą stronę. Łagodny, opiekuńczy, kochany.

Kocham go.

Kocham od kiedy stał się Bohaterem Numer Jeden ale wiem, że nie możemy być razem.

- Kacchan...

- Hmm?- odwrócił się w moją stronę zamykając za sobą drzwi wejściowe do domu.

- Jak skończę osiemnaście lat będę musiał się zapewne wyprowadzić, prawda?

Spojrzał na mnie unosząc jedną brew okazując tym samym zdziwienie, podszedł do mnie przyciągając do siebie a ja ponownie spłonąłem zawstydzony, nie rozumiałem zupełnie jego postępowania.

- Nigdzie cię nie puszczę, Deku, zostaniesz ze mną na zawsze...- nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha.

Moje serce chyba przestało bić albo wręcz przeciwnie waliło w piersi jak szalone. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Stałem jak ta sierota w jego mocnych ramionach a moje ciało drżało niekontrolowanie.

- Izuku zimno ci?- jego głos był pełen niepokoju którego nie byłem w stanie zrozumieć, jak ktoś tak idealny jak Bakugou martwi się o tak nieistotną osobę jaką byłem ja sam.

To wszystko musi być snem, przecież to niemożliwe aby to mogła być prawda.

- N-nie...- szepnąłem ukrywając czerwoną twarz w jego kurtce.

- Cały drżysz, coś się stało?- objął moją twarz w swoje ciepłe, duże dłonie i spojrzał głęboko w oczy a ja zatraciłem się w tej cudownej czerwieni jego tęczówek.

- Kacchan...

Przeniosłem swój wzrok z jego oczu na pełne, lekko rozchylone wargi, zagrywając niepewnie swoje. Moje myśli niebezpiecznie zaczęły krążyć wokół niestosownych rzeczy, za bardzo skupiłem się na tym co te usta mogłyby robić z moim ciałem.

Izuku stop!

Masz dopiero szesnaście lat a Katsuki jest już dorosły.

Muszę przestać, jeśli za chwilę tego nie przerwę mogę zrobić coś czego będę później żałować.

- Deku wsiadaj do samochodu.- szepnął otwierając mi drzwi od strony pasażera a sam szybko zasiadł za kierownicą.

Wykonałem jego polecenie, cały czas karcąc się w myślach za zaistniałą przed momentem sytuację. Usiadłem na siedzeniu i sięgnąłem po pas zapinając go powoli. Odwróciłem głowę w stronę blodnyna, chciałem go przeprosić za swoje zachowanie.

𝔓𝔬𝔨𝔬𝔠𝔥𝔞𝔧 𝔪𝔫𝔦𝔢... 𝔓𝔯𝔬𝔰𝔷𝔢...[BakuxDeku] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz