Rozdział 3

93 8 24
                                    

Jim, 10 lat wcześniej

Siedziałem w aucie wybijając palcami o kierownicę rytm lecącej w radiu piosenki. Obserwowałem przy tym bacznie The Folie, jedną z lepszych i droższych restauracji w Bostonie. Kim zbierała ostatnie brudne naczynia po gościach. Pewnie  za niecałe dziesięć minut zobaczę jak wychodzi z pracy kręcąc swoimi biodrami, wsiądzie do mnie do auta z miną, jakby była wkurzona na cały świat. Te chwile z nią w aucie, te niecałe dwadzieścia minut to były najlepsze momenty każdego mojego dnia.

Skołowanie auta nie było proste, ja swojego nie posiadam, Mary musi dojeżdżać do pracy, więc nie zostało nic innego tylko wykorzystanie jednego z moich najlepszych przyjaciół. Postanowiłem zadzwonić do Erick'a

– Siema. – Cisnęło mi się na usta, żeby dodać „złoty chłopcu", ale tylko by się wkurzył i nici z samochodu.

– Cześć, co tam stary?

– Potrzebuję przysługi.

– A ja się łudziłem, że dzwonisz, bo się, kurwa, stęskniłeś – obruszył się. – Czego twoja dusza pragnie?

– Moja dusza pragnie pożyczyć Forda.

Usłyszałem w słuchawce coś w stylu „w dupie mu się poprzewracało", ale nie było to na tyle wyraźne żebym był na sto procent pewny.

– Hailey jest w domu. Napiszę jej, że wpadniesz po auto. Następnym razem, chociaż zapytaj co u mnie.

– I tak mnie kochasz. – Cmoknąłem w telefon, a ten tylko prychnął. – A więc co tam ciekawego w Karolinie Południowej? Doznałeś już oświecenia?

– Nic się nie dzieje w tej pierdolonej dziurze – warknął.

Przez kolejne dziesięć minut wysłuchiwałem jego żali i frustracji.

Uśmiechnąłem się na wspomnienie tej rozmowy.

Chwilę później auto wypełnił słodki zapach wiśni.

– Do kogo się tak szczerzysz? – zapytała, krzywiąc się przy tym, jakby zobaczyła coś odrażającego.

– Sam do siebie. Na samą myśl, że jestem taki piękny i młody buzia mi się cieszy. – Mrugnąłem do niej i odpaliłem auto. Kim uderzyła plecami o oparcie fotela i wzniosła oczy do góry.

– Muszę zadać ci pytanie – zacząłem z powagą. – Pójdziesz ze mną na randkę?

– Pytasz się mnie o to codziennie i moja odpowiedź dalej jest taka sama. Przykro mi Henderson, ale nie.

– Warto było spróbować... Po raz kolejny.

Wyjechałem na główną drogę i zacząłem się zastanawiać kiedy zorientuje się, że nie jedziemy do niej do domu. Pochłonięta była swoim telefonem, nie zwracając uwagi na otoczenie. Nie było dużego ruchu  i dojechaliśmy na miejsce w dwadzieścia minut. Brak charakterystycznego mruczenia silnika oderwał ją od przewijania relacji na Instagramie. Zaczęła się rozglądać, następnie swoje gniewne i zdezorientowane spojrzenie przeniosła na mnie. Jej nos marszczył się w uroczy sposób, a czerwone usta miała wydęte z dezaprobatą.

– Gdzie my jesteśmy?

– Na Crystal Beach – odparłem i chwyciłem torbę leżąca na tylnym siedzeniu i wysiadłem na żwirową drogę.

Kim pośpiesznie odpięła pas i wyskoczyła z auta wkurzona. Patrzyłem jak ta niewielka osóbka kroczy w moją stronę, wysoko związany kucyk bujał się na boki, a biust falował pod obcisłą koszulką. Jestem typowym wzrokowcem – takie usprawiedliwienie sobie wymyśliłem, by móc bezkarnie spoglądać na jej kobiecie kształty. Stanęła przede mną i wsparła buntowniczo ręce o biodra, zadarła głowę, a nasze spojrzenia się spotkały.

INTRUSIVE FEELINGS [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz