Rozdział 6

75 7 9
                                    




Kim

Teraz

Staram się być spokojną osobą, pomimo swojego temperamentu trzymam nerwy na wodzy.

Ok, zazwyczaj trzymam nerwy na wodzy.

Są przypadki, kiedy nie da się być spokojnym. Na przykład dziś, kiedy okazuje się, że wywiad, który miał się ukazać w gazecie wylądował na gównianej stronie internetowej, o której chyba nikt nie ma pojęcia. Nad moją głową zebrała się czarna chmura, która ciskała błyskawicami. Właśnie wyobrażałam sobie jak gigantyczny piorun trafia w biurko Barrego, który uśmiechał się do mnie kpiąco. Wzięłam głęboki wdech, by nie urzeczywistnić swoich wyobrażeń, tyle że zamiast błyskawicą dostałby moją piłeczka antystresową, która zaciskałam mocno w dłoni.

– Kimberly! – wrzasnął mój szef.

W końcu doczekałam się audiencji. Wstałam z krzesła i wygładziłam spódnicę, która podeszła mi trochę do góry.

– Powodzenia. – Barry pomachał mi ze sztucznie uprzejmym wyrazem twarzy.

Czy jak bym pokazała mu środkowy palec to pozwałby mnie o mobbing?

Najsłodszy i najbardziej fałszywy uśmiech na jaki mnie było stać zagościł na mojej twarzy i raczył każdego, kto mi się przyglądał. Byłam jak Cersei idąca nago, tyle, że we mnie nikt niczym nie rzucał.

Banda dwulicowych dupków.

Mówią ci jaki super wywiad, po czym obrabiają ci tyłek za plecami.

Weszłam do gabinetu i zamknęłam drzwi zdecydowanie zbyt głośno.

– Kimberly – zaczął pan Carter – to nie była moja decyzja tylko góry. Gdyby ode mnie zależało, wywiad poszedłby do druku.

– Góry? – Założyłam ręce na piersi i uniosłam brwi wykrzywiając przy tym usta.

– Tak, Kim – powiedział twardo, a ja od razu zmieniłam swoją postawę. – Oni zatwierdzają każdy numer, stwierdzili, że artykuł Barrego o nadchodzącym sezonie i statystykach będzie lepszy, a wywiad idzie na stronę. Z nimi zgodził się zarząd Pariotów. Nie miałem nic do gadania, czy takie wyjaśnienie wystarczy byś przestała patrzeć na mnie tym nienawistnym wzrokiem?

– Ale tej strony nikt nie czyta, a ten wywiad był dobry, naprawdę dobry.

– Wiem, ale posłuchaj mnie. Zarząd zapłacił kupę kasy, by mieć wyłączność na Pariotów, a my dostaniemy jeszcze więcej kasy jak kontrakt dobiegnie końca. A to oznacza podwyżki. – Wstał i obszedł swoje biurko, aby przysiąc na brzegu mahoniowego blatu. Jego oczy błyszczał i brakowało mu tylko znaczków dolarów zamiast źrenic.

Kasa, zawsze chodzi o kasę.

– Tej strony nikt nie czyta – burknęłam siadając na krzesło, które wcześniej poklepał po oparciu sugerując, bym tak nie stała.

– Mam dla ciebie inną propozycję, zostaniesz asystentką Barrego.

– Że co? – oburzyłam się.

Pan Carter westchnął i rozmasował palcami zmarszczone czoło.

– Przypomnij mi czemu cię zatrudniłem?

– Bo jestem świetna. I robię sporo nadgodzin.

– Tak – przeciągnął to słowo i wypowiedział je bardziej do siebie niż do mnie. – Wracając do meritum. Zostałabyś asystentką Barrego, nie przerywaj mi. – Uniósł dłoń w górę, sprawiając, że zamknęłam od razu swoje usta. – Tony będzie na chorobowym jeszcze długo, Barry sam nie da rady, a nie stać nas na kolejnego pracownika. Pomagałabyś mu w pisaniu artykułów, dostałabyś przepustkę na wszystkie mecze footballowe i mecze hokeja, brałabyś udział w konferencjach i zdobyłabyś doświadczenie. Minus, że musiałabyś prowadzić dalej kolumnę z poradami.

INTRUSIVE FEELINGS [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz