(UWAGA! Opowiadanie zawiera odniesienia do rasizmu!)
Od Autorki: witam was serdecznie!! Kto cieszy się, że wróciłam i przynoszę wam dłuuugiego one shota?
*odgłosy świerszczy*
No cóż, życie.
Zanudzam was, aby poinformować, że fabuła rozgrywa się w AU (Alternatywnym Uniwersum) w którym bohaterowie (czyt. nasze ukochane frazel) mieszkają w jednym wynajmowanym mieszkaniu, są zwykłymi śmiertelnikami, oraz chodzą do jednego liceum (+ Hazel jest tylko o rok młodsza od Franka, inaczej byłoby to troszkę podejrzane).
Jak zwykle zachęcam do komentowania - serio, wasze komentarze są dla mnie mega ważne - i życzę miłego czytania <3
Pov Hazel:
Zmartwiona zapukałam do drzwi pokoju mojego chłopaka. Było cicho.
Zdecydowanie zbyt cicho.
Nie żeby w naszym mieszkaniu było głośno na co dzień (oboje należymy do raczej spokojnych osób) - po prostu coś podpowiadało mi, że Frank nie czuje się najlepiej. Zawsze tak jest, kiedy przesiaduje dłuższy czas sam.
Usłyszawszy ciche: "Proszę" powoli weszłam do środka.
Zastałam go siedzącego na łóżku z jakąś fotografią w ręce, w którą wpatrywał się nieobecnym, zamglonym wzrokiem. Kiedy podeszłam, uśmiechnął się do mnie słabo.
- Cześć Haz.
Usiadłam obok niego i łagodnie chwyciłam go za dłoń, przesuwając kciukiem po jego nadgarstku.
- Frank - zaczęłam - Misiek, co się dzieje? Widzę przecież, że coś jest nie w porządku.
Przyjrzałam się lepiej zdjęciu które trzymał. Przedstawiało ono kobietę na oko po trzydziestce. Miała na sobie mundur wojskowy, a na nosie okulary bez oprawek. Jej brązowe, długie za ramiona włosy były w lekkim nieładzie, zaś ciemne, skośne oczy błyszczały rozbawieniem, jakby właśnie usłyszała jakiś kawał. Uśmiechała się charakterystycznie, jednym kącikiem ust, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że wiem kim jest.
Chłopak zwiesił głowę, nie odpowiadając.
- To jest Emily Zhang. - bardziej stwierdziłam, niż spytałam.
- Tak - odparł cicho, podnosząc na mnie wzrok - Wiesz, dzisiaj w szkole... um... - zaciął się nagle i zawstydzony spojrzał w bok.
- Słonko. - ostrożnie i delikatnie, jakbym podchodziła do przerażonego zwierzęcia, wzięłam jego twarz w dłonie i pogładziłam go po policzku. Po chwili zaciśnął powieki, a ja starłam pierwszą łzę spod jego oka - Masz prawo płakać. Już jestem. - wyszeptałam. Przytuliłam go do siebie, w ten sposób, żeby mógł swobodnie wtulić nos w moją bluzę na wysokości klatki piersiowej. Chciałam dać mu poczuć się bezpiecznie, tak, jak ja czułam się przy nim, bo tego najwyraźniej mu brakowało. Z czułością pocałowałam go w czoło, po czym nałożyłam mu kaptur na włosy.
Nie miała pojęcia, co takiego się stało, ale widziałam, że mój chłopiec został skrzywdzony i to bolało mnie najbardziej. Trudno jest okazywać słabość, dlatego doskonale rozumiałam jego opory, jednak sam fakt, że okazał ją przy mnie, był dla mnie oczywistym sygnałem: tym człowiekiem należy się zaopiekować. Wysłuchać go. Pomóc mu. Jest najważniejszą osobą w moim małym, rozwalającym się wszechświecie, a ja chciałam być z nim zawsze i mimo wszystko.
Pogłaskałam go po plecach, słysząc stłumiony szloch. Moment później, poczułam, że coś w nim pęka.
- Boję się, Hazel. - wydusił drżącym głosem - Potrzebuję cię.
CZYTASZ
frazel' oneshots
Fanfic❝świat bez bratnich dusz byłby strasznie pustym miejscem.❞ oneshoty, których pisanie trwa właściwie od początku mojej przygody z wattpadem. są po wielu poprawkach i aktualizacjach, ponieważ mój styl pisania zmienił się bardzo od czasu, gdy publikowa...