Rozdział 7

8.7K 564 24
                                    

Moim rutynowymi zadaniami w trakcie każdego dnia stały się ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Po śniadaniu, obiedzie i chwilę po kolacji. Nie dawałam odpocząć swojemu ciału, a pokojem w którym spędzałam najwięcej czasu była mała siłownia w piwnicy. Przykrym było to, że moja odporność była na wyczerpaniu. Mama dostawała przepisy na wywary i syropy na przeziębienie, które niechciane, uczepiło się mnie.

Po tych wszystkich dniach w spokojnym zaciszu domu, stanowczo nie chciałam wracać do codzienności. Gdy rozpoczął się nowy tydzień, zostałam jednak zmuszona do stawienia czoła reszcie świata. Założyłam na siebie jedne z moich wygodniejszych ubrań i zrobiłam makijaż, a rude włosy związałam w szybką kitkę, mierząc je krytycznym spojrzeniem. Chwyciłam swój plecak, który ledwo co wczoraj wieczorem spakowałam i zeszłam na dół. Po domu starałam się poruszać możliwie bez kul- skacząc, kuśtykając i szurając.

Do kuchni przywiódł mnie słodki zapach naleśników, gdzie zasiadłam przy stole, czekając na swoją porcję. Gdy znalazłam przed sobą talerz, podziękowałam mamie całusem w policzek i zaczęłam jeść.

- Zaraz po szkole zajdę do fryzjera- powiedziałam mamie z pełnymi ustami.

Mama skinęła do mnie głową i podeszła, zatrzymując się za moimi plecami.

-Trzeba by je było podciąć i wyrównać- mruknęła, ciągnąc za gumkę, którą związane były włosy.

Skrzywiłam się lekko, gdy wyrwała mi kilka włosów.

-Nie przeszkadzaj sobie- burknęłam, gdy zaczęła bawić się moimi włosami.

Przekładała je z ręki do ręki, poruszając zwinnymi palcami. Chwilę potem związała końcówkę gumką i przerzuciła nowo powstały dobierany warkocz na moje ramie. Posłałam jej wdzięczny uśmiech i skończyłam jeść śniadanie. Przy drzwiach naciągnęłam jedynie kurtkę na ramiona i czerwone trampki na stopy. Chwyciłam oparte o schody kule i wyszłam za mamą.

Wsiadłyśmy do samochodu, a kilka minut potem jechałyśmy w stronę szkoły. Stukałam palcami w oparcie fotela, wyglądając na zewnątrz.

-Nie denerwuj się- powiedziała mama, posyłając mi uśmiech.

-Jest chyba gorzej, niż gdy szłam tam pierwszy raz- oznajmiłam.

-Powtarzam ci, wszystko będzie dobrze. Pamiętaj tylko, aby przed lekcjami zajść do dyrektora. On ci wszystko wytłumaczy.

-Jasne.

-A, zapomniałabym, zwolniliśmy cię z zajęć sportowych do końca roku.

-To całkiem dobra wiadomość- powiedziałam uśmiechając się do mamy, gdy parkowała przed samymi drzwiami szkoły.

-Zapakowałam ci drugie śniadanie, masz w plecaku- powiedziała, gdy otworzyłam drzwi.

-Dzięki.

-A i jak tylko skończą się twoje lekcje- zadzwoń po mnie.

-Dobrze mamo- powiedziałam wspierając się o kulach.

Zamknęłam drzwi samochodu, jednak mama postanowiła dodać jeszcze coś od siebie i otworzyła szybę od strony pasażera.

-Do zobaczenia!- zawołała, machając mi.

Odmachałam jej z uśmiechem i zarzucając plecak na ramię pokuśtykałam w stronę podwójnych szklanych drzwi. Do rozpoczęcia zajęć pozostało kilka minut, więc spora część uczniów stała jeszcze na korytarzach. Kiedy mijałam ich, odwracali się w moją stronę i przyglądali mi się szepcząc. Z podniesioną głową skierowałam się w stronę gabinetu dyrektora. Zapukałam dwukrotnie i weszłam.

Sit up & Drive IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz