Martin jechał drogą, której nie znałam. Byłam zdziwiona, bo inaczej zapamiętałam drogę na wyścigi. Zdawało się, że jechaliśmy dalej, że za pierwszym razem. Znaleźliśmy się w pobliskim mieście. W końcu jednak Martin zwolnił, wjeżdżając w jeden z zaułków. Już miałam go zapytać, co tu robimy, kiedy wyjechał z zaułka na plac, odgrodzony tylko marną siatką od wolnej przestrzeni. Tłumy ludzi i maszyn były pierwszą rzeczą którą zauważyłam.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytałam go, gdy się zatrzymaliśmy.
-Na wyścigach, moja droga. A dokładnie na nowych wyścigach.
-Nie odbywają się już tam gdzie wcześniej?- zapytałam zdziwiona.
-Po tamtym małym incydencie, był nalot policji. Jedna piąta ludzi wsadzona do ciupy. Miejscówka spalona. A John musiał w ciągu tygodnia znaleźć nowe miejsce.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
-Ashton jest?
-Jasne. Napiszę do niego, gdzie są- oznajmił, wyciągając telefon.
W tym czasie rozejrzałam się na około .
-To wszystko wydaje się inne- powiedziałam.
-Modernizm, postęp. Sama zobaczysz- powiedział i pociągnąć mnie w tłum.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się koło grupki ludzi. Ashton stał koło Vivienne i Brandona i zauważył mnie natychmiast jak do nich podeszłam.
-Danielle? Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony, podchodząc do mnie.- Dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałaś. Jeśli chodzi o...
-Nie, proszę - przerwałam mu.- Nie chce o tym na razie rozmawiać.
Chłopak skinął głową i wiedziałam, że naprawdę chciałby ze mną o tym porozmawiać. Sekundę potem, jego twarz się zmieniła.
-Ale... Co ty tu robisz- zapytał rozglądając się na boki.- Myślałem że już nie chcesz mieć nic wspólnego z... tym wszystkim. Nie jestem ślepy, widziałem wszystko, to jak odwracałaś wzrok, sztywniałaś, wzdrygałaś się.
-Tak, to nie było zbyt miłe uczucie, ale długo bym chyba nie wytrzymała. Bez tych wszystkich rzeczy i dziękuję za to Martinowi, za uświadomienie mi tego.
-Martinowi? Z nim chciałaś rozmawiać, a ze mną nie?- spytał, patrząc na przyjaciela spod zmarszczonych brwi.
-Wierz mi- zaśmiałam się- byłeś ostatnią osobą z którą miałam ochotę rozmawiać.
-A teraz jest inaczej?
-Stanowczo- stwierdziłam z uśmiechem.
-Choć tu- mruknął i przytulił mnie do siebie.- Hej, czy ja czuje od ciebie alkohol?- zapytał zdziwiony, spoglądając na mnie z góry.
-Możliwe, że w międzyczasie się upiłam- potwierdziłam ze śmiechem.
Staliśmy chwilę w ciszy, między krzyczącym tłumem, a ja czułam przez koszulkę jak mocno bije mu serce.
-Pamiętasz co mi kiedyś powiedziałaś?- zapytał.
Spojrzałam na niego i pokręciłam głową, na co on uśmiechnął się lekko, z czułością.
-Właśnie przekroczyłaś szarą granicę życia i wróciłaś do tej szalonej i kolorowej.
Odwzajemniłam jego uśmiech. Chłopak nachylił się i złożył na moich ustach pocałunek. Wokół nas rozległy się krzyki i gwizdy. Odsunęliśmy się od siebie ze śmiechem, widząc napierający na nas krąg znajomych. Robili taki hałas, że inni uczestnicy wyścigów, zaczęli się na nas oglądać.
CZYTASZ
Sit up & Drive II
Novela Juvenil"Słodkie? Ścigacze słodkie? Niebezpieczne, piękne, dzikie i mordercze maszyny, ale nie słodkie." Pierwsza część- Stand & Drift