Siedziałam na kanapie, rzucając w Roksanę żelkami, a ta opowiadała mi co dzisiaj rano widziała.
-Tak wiec, pan O'Bryan wysiadł z auta, zastukał jej do szyby i poprosił, żeby nie zatrzymywała się przy jego posesji, ona przeprosiła i odjechała, a kilka godzin później przyjechała znowu, tylko zatrzymała się w innym miejscu.
-Dziwne- mruknęłam.
-Taa, jak dla mnie to ona jest prywatnym detektywem na stażu, z zerowym doświadczeniem, a któraś z sąsiadek uważa, że jej mąż ma kochankę! Więc wynajęła Panią Detektyw. Dam, dam, daaaam.
-Może tak, a może nie- stwierdziłam wymijająco, rzucając w nią pomarańczowym misiem.
-Gdzie Ashton? Dzwonili, że pizze można odebrać już jakąś godzinę temu!- jęczała Roksana.
-Nie rozumiem czemu nie wzięliśmy z dostawą do domu- mruknęłam, gładząc burczący brzuch.
Po dopiero kilku minutach usłyszałyśmy otwierane drzwi frontowe. Ashton wszedł dumnie do pokoju niosąc trzy, zamiast dwóch pudełek pizzy.
-Jesteś aż tak głodny- zapytałam go z rozbawieniem.
-Nie, to dla ciebie- posłał mi całusa.
-Czemu tyle cię nie było, jeszcze minuta, a umarłybyśmy z głodu.
Roksana która już brała się za pudełko z hawajską, gorliwie pokiwała głową.
-W pizzeri spotkałem starą znajomą i gadaliśmy przez chwile, pracuje tam jako kelnerka, zmieniła się nie do poznania. Wydoroślała. Urosła tu i ówdzie. Niezła z niej teraz laska... Ałć!- zaśmiał się, kiedy uderzyłam go w ramie.
-Więcej nie zamówię tam pizzy- wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Zazdrośnica- zaśmiał się, obejmując mnie.- Tak naprawdę, to czekałem na nową pizze, bo chcieliśmy bez oliwek, a na jednej oliwki były, a wiem, że wtedy nie tknęłabyś nawet kawała.
-No dobra, masz usprawiedliwienie- przyznałam, przyciągając do siebie pudełko z pizzą.- Oliwki?- warknęłam, kiedy tylko je otworzyłam.
Spojrzałam gniewnie na Ashtona.
-Ale nikt nie powiedział, że ja nie lubię oliwek- zaśmiał się, zabierając ode mnie pudełko. Z trzeciego pudełka wyjęłam kawałek ulubionej pizzy i kontynuowałam przerwaną rozmowę z Roksaną. W tym czasie Ashton rozsiadł się w wolnym fotelu.
-Obiecałam mu, że będę z nim dopóki śmierć nas nie rozłączy.
-I jego śmierć was rozłączyła- westchnęła Roksana.
-Będę za nim tęsknić, te wszystkie wspólnie spędzone godziny.
-Domyślam się, był naprawdę piękny.
-Ten też jest niczego sobie...
Ashton, który przerwał jedzenie, żeby przyjrzeć nam się z podejrzliwością nie wytrzymał i poderwał się z siedzenia, stając naprzeciwko nas.
-Można wiedzieć o kim tak rozmawiacie?- zapytał rozdrażniony, z założonymi rękami.
-O moim Kawasaki- westchnęłam tęsknie.
Stał chwilę nieruchomo, ze ślicznymi, szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc co powiedzieć.
Od odpowiedzi uratował go telefon. Przeprosił nas na moment i przeszedł pod okno. Nic mu to nie dało, bo mówił tak głośno, że i tak wszystko słyszałyśmy. Z jego monologu nie rozumiałam jednak, o co chodzi.
CZYTASZ
Sit up & Drive II
Teen Fiction"Słodkie? Ścigacze słodkie? Niebezpieczne, piękne, dzikie i mordercze maszyny, ale nie słodkie." Pierwsza część- Stand & Drift