Rozdział 15

6.2K 381 20
                                    


     Po sposobie, w jaki Ashton wpatrywał się w mężczyznę, można było łatwo stwierdzić, że jest w szoku. Nie wiedziałam nawet czy dalsza część rozmowy w pełni do niego docierała.

-Jest pan pewny?- wykrztusił.

-Nie mieliśmy kontaktu z jego oddziałem od tygodni. Zaginęli w trakcie jednej z najważniejszych misji. Niedawno został odnaleziony porzucony wrak ich samochodu, doszczętne spalony, dobre kilkanaście kilometrów od ich wyznaczonej trasy. W środku nie znaleziono ciał, jedynie ich szczątki...- zamilkł.-Nie powinienem ci tego mówić, ale z praktyki wiem, że każdy chce znać prawdę-powiedział gorzko.

-Co to jest?- usłyszałam ponury głos chłopaka.

Patrzył ponad ramieniem mężczyzny, gdzie- jak dopiero zauważyłam-dodatkowa dwójka niosła średniej wielkości skrzynkę.Zatrzymali się zaraz przy drzwiach i przepuszczeni przez dowódcę ustawili ją na podłodze w przedpokoju. Przyglądałam się jej i Ashtonowi, który zaciskał w pięści drżące dłonie.

-Co to jest?- spytał, a mi do głowy przyszłą makabryczna myśl, że do są znalezione resztki brata Ashtona. Nasz rozmówca szybko jednak rozwiał moje wątpliwości.

-To jedyne rzeczy jakie zostawił.

-Zawsze są dostarczane rodziną?

-Najczęściej-odparł tamten.

-Może pan wejdzie- zaproponował beznamiętnie, po przedłużającej sięciszy.

-Niestety nie mogę, mam jeszcze... jeszcze jedną rodzinę w okolicy, którąmuszę odwiedzić.

-Czy chodzi o państwa Thompsonów?- zapytał Ash.

Mężczyzna zawahał się na chwilę.

-Tak,o nich samych.

-Ich syn był przyjacielem mojego brata. Pisał, że byli w jednym oddziale- powiedział do mnie, wyjaśniając i pożegnawszy się z mężczyzną zamknął drzwi.

Stał tam chwilę trzymając w dłoni oficjalny list. Nie wiedziałam czy powinnam go przytulić, czy dać mu chwilę na otrząśnięcie się z szoku. Ja sama byłam wstrząśnięta! Wtedy spojrzał na mnie i pomyślałam, że wygląda jak bezbronne dziecko. Podeszłam do niego bliżej i mocno przytuliłam. Wtulił głowę w moje ramie i mocno mnie przytulił. Staliśmy nieruchomo przez dłuższą chwilę,kiedy jego ramiona zaczęły drżeć. Nie płakał, ale jak mi się zdawało, niedaleko mu było do tego. Przytuliłam go więc jeszcze mocniej, ciaśniej oplatając go ramionami.

Nie ruszaliśmy się przez dobre kilkanaście minut, aż usłyszałam ciche westchnienie Asha. Pochylił bardziej głowę, a kosmyki jego włosów połaskotały mnie w nos.

-Muszę zadzwonić do mamy. Dowiedzieć się, czy już wie...- powiedział nie puszczając mnie.

-Dobrze.Zaczekam tu, nigdzie się nie ruszę- zapewniłam go.

Odsunął się nieco i spojrzał mi w oczy, po czym mocno pocałował. Jego gwałtowność zaskoczyła mnie, ale nie chciałam go rozpraszać,musiałam być wobec niego bardzo delikatna. Zmiana ról,pomyślałam z ironią wspominając jak byłam w rozsypce, po moim wypadku.

W końcu jednak odsunął się i oparł swoje czoło o moje. Odetchnął kilka razy po czym odsunął się o krok.

-Zaczekam na ciebie- powtórzyłam.

Chyba jeszcze nigdy nie widziałam w nim tylu emocji. Może poczuł zażenowanie z powodu swojej chwili słabości, jednak nie dbałam oto. Pragnęłam tylko pocieszyć go. Przecież każdy potrzebuje chwili na uwolnienie emocji.

Sit up & Drive IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz