Rozdział 13 Olivia

3 2 0
                                    


Spędziłam w szpitalu 4 dni. Bardzo długie 4 dni. Te dni nie różniły się od siebie praktycznie niczym, tylko badania rano, badania po południu, badania wieczorem. Jedyną moją rozrywką były odwiedziny rodziców i moje kochane książki, zapomniałam jak bardzo kocham czytać, ponieważ Borys uważał to za stratę czasu wiec musiałam z nich zrezygnować.

Oczywiście regularnie przychodził do mnie Xavier, ale ja udawałam, że śpię ,albo mi się fartło i akurat byłam na badaniach.

Nie wiedziałam jak mam się przy nim zachowywać, oczywiście byłam mu cholernie wdzięczna za uratowanie mojego życia, ale nie rozumiałam, dlaczego go tak bardzo obchodzę było to, aż przerażające dla mnie.

Po każdej jego wizycie zostawiał piękne bukiety kwiatów z małym liścikiem i jego specyficzny męski, oszałamiajacy zapach, który utrzymywał się , aż do następnej wizyty nawet wietrzenie sali nie pomagało.

Dziś wychodzę niedługo mam dostać wypis, wszystkie badania mam dobre nie ma żadnych przeciwwskazań na zostanie dłużej w szpitalu, a ja nie wiem, co mam dalej zrobić ze sobą.

Nie mam gdzie mieszkać,nie mam pracy moje oszczędności to jakiś chory żart nie wiem, czy na wynajęcie pokoju by mi starczyło.

Rodzice bardzo nalegają, żebym wróciła do domu razem z nimi ,ale ja się po prostu boję i wstydzę.

Taka dorosła była, wyprowadziła się od rodziców, a jak ma kłopoty to ucieka do mamusi pod spódnice.

Mama powtarza mi, że po to właśnie są rodzice, żeby pomagać jak umieją i dopóki jeszcze żyją, a najważniejsze jest to, że oni tego bardzo chcą i mam się o nic nie martwić, ale jak mam to zrobić, zwalić im kolejny problem na głowy.

-Dzień dobry pani Olivio- odzywa się mój lekarz dobry jest nawet nie słyszałam jak wchodzi nawet nie zapukał co mu się nigdy nie zdarzyło.

-Dzień dobry doktorze.

-Proszę o to pani wypis i recepta na witaminy musi się pani wzmocnić po dużej utracie krwi.

-Dobrze doktorze więc to wszystko mogę już wyjść?-zapytałam głupio, bo przecież wiem co oznacza wypis.

-Tak można tak powiedzieć, że wszystko mam dla pani jeszcze wizytówkę mojej dobrej znajomej psycholog, pomoże pani przejść przez to co się wydażyło- i w tym momencie wbiło mnie w fotel(raczej łóżko)starałam się o tym nie myśleć nie analizować tego co się stało, ale wiedziałam, że tak łatwo nie pójdzie.

-Dziękuje panu, ale nie było trzeba- spuściłam wzrok na dłonie, które coraz bardziej zaczęły się trząść

-To żaden problem naprawdę wiem, że będzie ciężko pani przez to przejść samej, ale gwarantuje, że po paru wizytach poczuje się pani lepiej i może w jakimś stopniu pani o tym zapomni- powiedział mój doktorek, a ja miałam już tylko w głowie jak ja mam to zrobić jak mam się przełamać i opowiadać o tym obcej osobie jak nawet nie miałam otworzyć się przed moja mama.

-Jeszcze raz dziękuje doktorze.

-Proszę i już nie przeszkadzam, proszę się na spokojnie spakować i przyjść na kontrolę za dwa tygodnie.Do zobaczenia.-i tyle zamkną drzwi za sobą.

Wyciągnęłam torbę spod łóżka i zaczęłam się pakować nie było tego dużo, ale coś było, rodzice przywieźli mi trochę ubrań i parę książek.

Zamykałam już torbę z rzeczami i wtedy zobaczyłam na łóżku wizytówkę od doktorka do pani psycholog.

Wzięłam ją w rękę i zaczęłam oglądać z każdej strony jak by to miało mi jakoś pomóc.

Co mam jej powiedzieć, że zostałam zgwałcona, bo mój facet coś sobie ubzdurał. Właśnie mój facet jak to w ogóle brzmi ,,mój facet mnie zgwałcił,, przecież to niedorzeczne.

To była moja wina, że tak się stało jak bym nie pozwoliła mu tyle wypić to by nic się nie stało. Nie byłoby żadnej kłótni, żadnego Xaviera stającego w mojej obronie i nie byłoby gwałtu.

Tak to moja wina muszę sobie sama poradzić z moimi problemami, a nie obarczać obcych.

I wtedy poczułam ten zapach, rozniósł się po sali, a ja już wiedziałam kto stoi za moimi plecami.

Odwruciłam się powoli do niego napotykając jego nieziemskie czarne oczy.

W jego spojrzeniu było coś tak hipnotyzujące, że ciężko było przestać się w nie wpatrywać.

-Witaj Olivio. Wychodzisz już ze szpitala?-spuścił wzrok ze mnie na torbę obok i szybko powrócił spojrzeniem na mnie.

-Cześć. Tak mam już wypis- pokazałam mu unosząc kartkę z wypisem do góry i wtedy wypadła wizytówka, o której zapomniałam, że trzymam w rekach.

Xavier zmarszczył brwi, szybkim krokiem podszedł do mnie i podniósł wizytówkę moja zgubę.

-Co to??-zapytał, a ja ze wstydu spuściłam wzrok, bo co mógł sobie pomyśleć o mnie trzymając wizytówkę psychologa NO WARIATKA.

-Olivio pytałem co to jest?-uniósł moja brodę jednym palcem bardzo delikatnie i skierował na swoja twarz, a mnie po całym ciele przeszły ciarki dziwne uczycie nawet bardzo dziwne, ale za to jakie przyjemne.

-Wizytówka do psychologa- odpowiedziałam prawie bezgłośnie

-A skąd masz różyczko tą wizytówkę?-jak tak dalej będzie mnie przeszywał wzrokiem to powstanie jakaś iskra i spalimy szpital.

-Przyniósł mi to mój doktor razem z wypisem to jakaś jego znajoma- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, choć wcale nie musiałam, ale jego spojrzenie tak działało, że człowiek sam wszystko mówił.

-Jeżeli będzie taka potrzeba jak będziesz czuła się na siłach to sprowadzę dla ciebie najlepszego psychologa, jaki tylko jest.-a ja zaniemówiłam, jak to sprowadzi po co? dlaczego?

-Dla.. dla..dlaczego?Po co? Czemu to dla mnie robisz? Xavier, dlaczego to robisz?-zapytałam już na skraju płaczu.

Spojrzał w moje oczy delikatnie starł łzę, która musiała spłynąć bez mojej wiedzy i powiedział.

-Bo zasługujesz na wszystko, co najlepsze i to dostaniesz,a  ja tego osobiście dopilnuje. A teraz spakuj wszystko i zaczekaj na mnie zaraz wracam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Byłeś moim wszystkimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz