Gdy weszliśmy, w progu powitała nas jakaś kobieta. Okazało się, że była to mama Krzyśka. Była to bardzo miła pani i poczęstowała nas ciasteczkami. Nagle zapytał się mnie czy byłam kiedyś nad jeziorem. Odpowiedziałam mu że tak, ale tylko nad takim brudnym w kanale.
- To możemy pójść razem nad jezioro, jest tam tak pięknie, zwłaszcza nocą.
Akurat zbliżał się wieczór, więc chętnie się zgodziłam. Wyszliśmy tylnym wyjściem. Tam zastał mnie niebywały widok. Przede mną zaczynał się... labirynt z żywopłotu.
- Wow. - Tylko tyle potrafiłam z siebie wykrztusić.
- Heh, kocham tu przebywać. Mogę wtedy się tutaj zgubić, zamiast w swoich myślach, w swoim życiu... - odchrząknął - Nieważne, nie słyszałaś tego.
Weszliśmy do labiryntu, było widać, że chłopak znał drogę na pamięć. Szybko nas przez niego prowadził, ale moje myśli krążyły tylko wokół jego słów.
Jakie miał problemy? Zapytać go, czy nie?
Zdecydowałam się nie pytać. Jak będzie chciał, to mi opowie, prawda?
Kierowaliśmy się już do wyjścia. Wyszliśmy labiryntu, a gdy zobaczyłam, co kryło się na jego końcu, aż mnie zamurowało i zachłysnęłam się powietrzem.
Na końcu labiryntu kryło się piękne jezioro, nie sądziłam, że będzie aż takie piękne.
Księżyc jasno świecił, oświetlając taflę wody. Wokół było pełno roślin, w tym dużo lilii, a naokoło wody latały świetliki. Oczarowana tym wszystkim, przysiadłam na najbliższym listku. Krzyś umościł się koło mnie. Podziwialiśmy ten widok, a potem oglądaliśmy niebo, a dokładniej świecące na nim gwiazdy. Długo siedzieliśmy w ciszy, gdy nagle Krzysiek postanowił zabrać głos.
— Victoria... muszę ci coś powiedzieć. — Po krótkim przerwaniu kontynuował. — Wiem, może to zabrzmieć bardzo głupio, bo znamy się niedługo, ale muszę przyznać, że jesteś najpiękniejsza żabą, jaką kiedykolwiek widziałem.
Zarumieniłam się na te słowa. Przynajmniej na tyle, na ile żaba może się zarumienić.
— I... próbowałem znaleźć inne wytłumaczenie, ale zdałem sobie sprawę z tego, że...
Dokończ, proszę, tym, co bym chciała.
— Podobasz mi się.
Czułam się, jakby ktoś przyłożył mi rozpalone żelazo do ciała, ciepło rozlało się po nim całym.
— Ty mi też — odpowiedziałam zgodnie z prawdą — Bardzo mi się podobasz.
Krzysiek nachylił się do mnie. Nasze twarze dzieliły centymetry.
Czy on zrobi to, o czym myślę?
Rzeczywiście, chłopak spojrzał na moje usta i mnie pocałował. Czułam się, jakby w moim ciele wybuchało milion fajerwerek.
— Więc jesteśmy parą? — zapytał.
— Na to wychodzi. — Uśmiechnęłam się.
— No i sigmaa.
Oglądaliśmy dalej niebo, lecz już nie jako przyjaciele, tylko jako para.
CZYTASZ
Żabka I Jej Pierwsza Miłość
HumorŻabka miała dość... nudne życie. Kanały, skakanie, i tak w w kółko. Pewnego razu poznaje jednak... j e g o. Czy jej życie będzie takie same? Czy Krzysiek czuje do niej to samo, co ona do niego? Jak to się potoczy? Historia, która opowiada, że nawet...