Rozdzial 2

35 4 2
                                    

Nikt nie wiedział przez co przechodzę, mężczyzna za kierownica ciężarówki odebrał mi wszystko co tylko mógł.

Dnia 19.12.2010 roku umarła moja dusza, zostało tylko moje ciało i tak już nie użyteczne. Kiedyś opiszę jak doszło do wypadku bo może sama się dowiem, nie pamiętam nic z tamtego strasznego dnia. Może to i lepiej? 

Czas się zbierać do szkoły, byłam spóźniona, często nie docierałam tam na czas, ale zwykle w takich momentach biegłam, robiłam to dość szybko więc moje spóźnienia nie były jakieś wielkie. Teraz nie mogłam pobiec... Ubrałam się w pierwsze lepsze rzeczy w szafie, nawet nie wyprasowane, a włosy związałam w kucyka, nie rozczesując ich nawet. Kiedyś taka stylizacja była nie dopuszczalna! Jak ja? Ikona mody w szkole mogłam ubrać się nie przygotowując wymyślnego stroju i nie szykując się godzinami, wtedy nie pamiętam czy nawet umyłam zęby, nie obchodziło mnie to i tak nikt nie będzie ze mną rozmawiał, a przynajmniej ja nie.

Do szkoły weszłam kilka minut po zaczęciu przerwy, dużymi drzwiami weszłam, nie, nie weszłam. Wjechałam, tak lepiej.. Momentalnie poczułam przeszywający ból w brzuchu, było mi niedobrze. Wszyscy ci którzy kiedyś brali mnie za największą cwaniarę w szkole i bali się mnie, teraz szydzili, rozmawiali na ucho i wytykali palcami, tak jak robiłam to kiedyś ja. Nagle gdy jechałam tak przez cichy korytarz usłyszałam znajomy mi głos, to moja przyjaciółka. Zawiozła mnie do klasy i zabójczym spojrzeniem przeszyła każdego kto krzywo na mnie patrzył. To było miłe, nie sądziłam, że zdoła być taka dla mnie, myślałam że przestraszy się mnie w szkole, myliłam się i dobrze.

Myślę, że w tym wszystkim zapomniałam kto tak naprawdę był dla mnie dobry i mnie wspierał. Miałam wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Wtedy nie wiedziałam, że jestem cholerną egoistką i nie doceniam niczego co miałam, a miałam bardzo dużo. Lekarze nie dawali mi już szans na przeżycie, a jednak. Myślę, że ingerowała tutaj siła wyższa.

Nie pamiętałam nic z wypadku, jakby ktoś wyciął ten moment z mojej pamięci, nie pamiętałam albo nie chciałam pamiętać. 

Po wyjściu z klasy chciałam znaleźć Matt'a- mojego chłopaka. Zawsze siedział na boisku ze swoimi kumplami, chciałam się z nimi przywitać, przytulić. Wyjechałam na dwór, a potem na boisku, nikogo tam nie było oprócz spoconego, grubego pierwszoklasisty który chciał udowodnić kolegom, że potrafi biegać. Rozejrzałam się dookoła, za sobą usłyszałam cichy głos przyjaciółki..

-Nic nie pamiętasz, prawda? -Spytała

-Nie..

-Nie powiedział Ci nikt?

-Nie..A co mieliby mi powiedzieć?

-Naprawdę się nie domyślasz? Widziałam w jej oczach łzy, które z siłą powstrzymywała

Odwróciłam się do niej a na mojej twarzy można było dostrzec desperacje 

-Powiedz mi! Proszę...

-N-nie wiem czy powinnam, nie wiem czy mogę..Chcesz tego? Będzie bolało...

-Chcę. -Odrzekłam z powagą.

____________________________________________________________________________________

JAK WYSZEDŁ TEN ROZDZIAŁ? TELEFON MI SIĘ POPSUŁ I NIE BĘDZIE TAK CZĘSTO ROZDZIAŁÓW, PONIEWAŻ CHCĘ ŻEBY BYŁY DOKŁADNIE SPRAWDZONE I DOPRACOWANE :)) 

Dreams come trueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz