Untitled Part 3

26 3 1
                                    

-Jechałaś wtedy na przedstawienie miałaś grać główną role w przedstawieniu, to była twoja szansa na naukę w nowej, lepszej szkole. Byłaś już spóźniona, byliście. Jechałaś ze swoim chłopakiem i jego kumplami, prowadził Matt. Kiedy chciał wyprzedzić nie zauważył jadącej z naprzeciwka rozpędzonej ciężarówki. Nie zdążył nic zrobić.

Poleciało jej kilka łez, a jej głos drżał, jednak nie przestała opowiadać.

-Wszyscy zginęli, oprócz ciebie oczywiście. Lekarze nie dawali ci szans na przeżycie, jednak twoja rodzina walczyła żeby nie odłączać cię od respiratora.

Nie wiedziałam co powiedzieć, chciałam żeby zabrała mnie w miejsce wypadku. Szybko znalazłam się w jej samochodzie i po kilku minutach byłyśmy już na miejscu. Napisałam rodzicom, że przyjaciółka zawiezie mnie do domu.

Droga była zamknięta, więc postanowiłyśmy trochę podejść pieszo. Stanęłam na środku, wszystko wróciło. Zobaczyłam auto, ciężarówkę, zmasakrowane ciała. Czułam się jakbym oglądała film, to nie było realne, pustka w pamięci wypełniła się, nie da się opisać jak to jest zobaczyć coś przez co straciło się wszystko.

Cicho spytałam czy możemy już jechać.

W domu byłam później niż zwykle, atmosfera była sztuczna, drętwa. Zjadłam obiad i udałam się do łazienki, a następnie do pokoju spać.

______

W szkole siedziałam w kącie, czasami z kimś rozmawiałam, ale wolałam być sama. Odpychałam wyglądem i zachowaniem.

Tak było przez kilka ostatnich miesięcy, szkoła, dom, rehabilitacja, która i tak nic nie daje. Rutyna przytłaczała mnie jeszcze bardziej.

Pewnego dnia jak codzień w szkole siedziałam w kącie, kiedy podeszła do mnie drużyna cheerleaderek, jak zwykle były wredne, śmiechy, wyzwiska nie tylko one takie były, szkoła była potworna, ale najgorsze jest to że ja też taka kiedyś byłam. Tamtego dnia było inaczej, zawsze zachowywały dystans, nigdy nie dotykały mnie, teraz jedna z nich szarpnęła mój wózek, druga go kopnęła, a co ja miałam zrobić? Nic, nie mogłam wydusić z siebie słowa, mojej przyjaciółki nie było. Chciałam żeby już mnie zostawiły, łzy ciekły mi coraz bardziej, z każdą łzą one czuły się pewniej i jeszcze bardziej szydziły ze mnie. Po chwili, jednak usłyszałam męski głos

-Zostawcie ją! -Powiedział wysoki, umięśniony brunet, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Po tej uwadze powiedziały coś jeszcze i odeszły

-Wszystko w porządku? -Spytał z troską.

-T-tak - wydukałam

-Jestem Theo - Uśmiechnął się szeroko

-Nath...- po tym zaczerwieniłam się i chciałam jak najszybciej odjechać, prawie mi się udało ale podbiegł do mnie.

Theo zaprosił mnie na kawę, a ja dopiero po kilku namowach się zgodziłam. Długo rozmawialiśmy, był bardzo miły, jednak ja musiałam już iść rodzice na mnie czekali i miałam rehabilitacje. Pożegnałam się i wyszłam.

Po raz pierwszy od roku, tak roku, byłam szczęśliwa, uśmiechnięta, jednak gdy weszłam do sali rehabilitacyjnej przypomniałam sobie jaką mam beznadziejną sytuacje, jestem kaleką, a on chłopakiem idealnym, to nie ma szans na przetrwanie.

Minął już rok od kiedy chodzę na rehabilitację, ale to nic nie pomaga. Tracę nadzieje na odzyskanie czucia w nogach. Od wypadku nie byłam ani razu w mojej szkole tańca gdzie z pewnością dominowałam, nie byłam gotowa i chyba nigdy nie będę na taki '' krok''.
_____

Widze ze bardzo malo osob to czyta wiec nie wiem czy dopoki nie bedzie wiecej nie napisze kolejnego rozdzialu. Ale byc moze sie pojawi:))

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 06, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dreams come trueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz