Coś o skoku z dachu

18 0 0
                                    

Winda jechała szybko i głośno na najwyższe piętro. W dłoni ściskałem nóż. Nie poruszałem się, cierpliwie czekałem aż znajdę się na samej górze budynku.

Kilka minut później byłem już na dachu. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę, a nóż rzuciłem pod nogi. Włożyłem papierosa do ust i drżącymi dłońmi podpaliłem.

Ostatni w życiu papieros.

Podniosłem nóż z ziemi i zbliżyłem się do krawędzi wieżowca.

Był środek nocy, niebo pogrążone było w mroku podobnie jak moje myśli.

Chciałem tego. Chciałem skoczyć i zakończyć moje gówno warte życie. Bo po co to ciągnąć? Po co się męczyć?

Spojrzałem na miasto, na widok pode mną. Zacisnąłem dłoń na zapalniczce i zrzuciłem ją z budynku.

Zaczynało robić mi się coraz chłodniej.

Czas skończyć to gówno.

Podciągnąłem rękaw bluzy i zatopiłem ostrze noża w nadgarstku przeciągnąłem go aż do łokcia. Krew tryskała strumieniami brudząc moje ubrania, twarz i ręce.

Miałem to gdzieś i tak wszystko się zaraz skończy.

Stanąłem na samej krawędzi, wziąłem głęboki oddech i skoczyłem.

****************
Nie wiem.

Nie chce mi sie pisać 2 części tego. Skracam do 1 części i chuj

****************

Krótkie historie o wszystkim Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz