Rozdział 1

15 3 0
                                    

Weszłyśmy do klasy. Okularnik produkował się nad blondynem, który nic sobie z tego nie robił. Miał to dosłownie gdzieś. Skrzywiłam się.

— Nie wierzę, że on chce zostać bohaterem — mruknęłam do przyjaciółki, nie będąc przekonana co do osoby czerwonookiego.

— Nie no, fajny jest — mruknęła, a ja jeszcze bardziej się skrzywiłam.

— Dobrze się czujesz? Może jednak masz gorączkę? — stęknęłam, a ona tylko wywróciła oczyma.

— Hej, ty! — odezwał się okularnik, podchodząc do mnie.

— Ja? — westchnęłam, zaczynając się stresować przez nieprzyjemny ton, jakim się do mnie odezwał.

— Jestem Iida Tenya z Prywatnej Akademii Someii. Znasz tego chłopaka, którego wczoraj broniłaś? — zapytał. — Muszę z nim porozmawiać! — dodał.

— Nie znam go — odpowiedziałam.

Gdy drzwi zaskrzypiały, spojrzenie wszystkich przeniosło się w tę stronę. U progu stał zielonowłosy chłopak. Wydawał się speszony tym, że tyle osób patrzy się na niego. Gdy Iida wręcz do niego podbiegł, ja zajęłam jedno z wolnych miejsc. Krótka wymiana zdań pomiędzy Iidą i jeśli dobrze usłyszałam, Izuku, została przerwana przez brązowowłosą dziewczynę.

— Jeśli przyszliście tu szukać kolegów, zmieńcie szkołę. — Usłyszałam głos za drzwiami. — Jeśli uciszenie się zajęło wam tyle czasu, to popracujcie nad nie marnowaniem czasu.

Milczenie było frustrujące po jego słowach. Był to czarnowłosy mężczyzna z kilkudniowym zarostem. Stanął u progu, rozglądając się po klasie.

— Shouta Aizawa, wasz wychowawca — powiedział w końcu. — Miło mi.

— Wychowawca?! — po sali przebiegł szmer.

Ale nam się trafił. Pomyślałam, że jeśli jego temperament jest tak flegmatyczny, to czy aby na pewno dobrym pomysłem było danie go jako wychowawcy kursu bohaterskiego.

— Przebierzcie się, idziemy na zewnątrz — powiedział chłodno.

Okazało się, że już pierwszego dnia ma być tak zwana ewaluacja indywidualności. To brzmiało okropnie, ale zaletą tej sytuacji był fakt, że jest to robione na zewnątrz. Mam jeszcze problem z wywoływaniem konkretnego elementu pogody w pomieszczeniach zamkniętych.

— Chcąc zostać bohaterem, musicie zdawać sobie sprawę, że nie macie czasu na coś takiego jak apel szkolny — skomentował nasze obawy. — Zajęcia są prowadzone wedle uznania nauczyciela. Testy sprawnościowe mieliście w gimnazjum, ale bez użycia mocy.

Pierwsza rzecz – rzut piłką. Na pierwszy ogień poszedł Katsuki, który miał najlepszy wynik z praktycznego. Ja bardziej byłam skupiona na tym, co mogłoby mi pomóc w dobrym wypadnięciu na tym elemencie testu. Skumulowanie wiatru w dłoni? Nie wiem, czy mi się uda...

— Po prostu to zrób — powiedziała mi cicho do ucha przyjaciółka, a ja spojrzałam na nią wymownie. — Ćwiczyłaś to...

Albo jakimś cudem się domyśliła, o czym myślę, albo strzela, że to o czym myślę jest dobrym rozwiązaniem. Nigdy nie wiem i raczej się nie dowiem. Dopiero mocna eksplozja spowodowała, że się ocknęłam z zamyślenia. Ponad 700 metrów? Przełknęłam z trudem ślinę.

— To niemożliwe... — wymamrotałam.

— Zakład o nową płytę Sugi, że go przebije? — zapytała dziarsko Mari.

— Jak będziesz miała ponad 800 metrów to ci kupię — wymamrotałam, wystawiając rękę do przybicia piątki na opieczętowanie zakładu.

— Umowa stoi — powiedziała, zbijając piątkę. — Nowa płyta w kieszeni — odezwała się pewnie.

WygranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz