Saturday 18/12

75 6 16
                                    

Pov Seliel

-Tak, ja, Cole i Lou... Nie on nie przyjdzie... Tak, jasne pa.- zakończyłam rozmowę z rudowłosą przyjaciółką i westchnęłam.

-Z kim rozmawiałaś?- do pokoju nagle wszedł czarnowłosy latynos.

-To tylko Sky-powiedziałam podchodząc bliżej do swojego chłopaka, wtuliłam się w jego umięśniony tors i przymknęłam oczy czując, że owija wokół mnie ramiona. Ostatnie kilka dni były zbyt przytłaczające nawet jak na mnie.

-Wszystko w porządku?- zapytał przelewając moje różowe pasma między swoimi palcami -Twój ojciec przyjedzie w tym roku?-

Nie musiałam mówić za wiele, delikatne drganie mojego ciała wystarczyło Cole'owi by znać odpowiedź. Przyciągnął mnie bliżej i pocałował w skroń jednocześnie gładząc moje plecy. Nie chciałam psuć czarnowłosemu świątecznego klimatu, więc westchnęłam ponownie.

-Nie, nie przyjdzie- uśmiechnęłam się i pociągnęłam mistrza ziemi w stronę kuchni, z której dochodził przyjemny zapach ciasta.


Szesnastolatka trzasnęła gwałtownie drzwiami wybiegając z domu. W ręce trzymała czerwoną torbę, która powoli nasiąkała deszczową wodą.

-Seliel! Wracaj tu natychmiast!- drzwi ponownie się otworzył ukazując w nich ojca nastolatki.

-Nie! Daj mi spokój, mam dosyć całego tego gówna! Idź pieprz się z tą suką a mnie zostaw w spokoju! Samą.- dziewczyna warknęła.

-Leje deszcz zaraz może zacząć grzmieć, proszę cię Seliel wróć do środka. Nie możesz biegać sama po ciemku.-  mężczyzna powiedział nie podnosząc już tonu.

-Nie!- różowowłosa ignorując dalsze nawoływania ojca pobiegła w deszcz nie wiele myśląc.

Jedyne co ze sobą miała to bluzę i niewielką torbę z podstawowymi rzeczami. Nie taki był jej plan, miała wyjść nie zauważona - od kilku miesięcy chciała uciec, zostawić ojca z jego nową kobietą i po prostu mieć spokój. Zestresowana biegła przed siebie jednocześnie, grzebiąc ręką w torbie, szukając portfela.

Może starczy jej na bilet.


Szesnastolatka westchnęła zajmując miejsce w przedziale pociągu. Musiała wyglądać idiotycznie, miała na sobie dopiero co kupioną na peronie żółtą kurtkę przeciwdeszczową, mimo to naciągnęła kaptur na głowę i skupiła się na oglądaniu widoku zza szyby.

Jej ojciec nie był złym człowiekiem, wręcz przeciwnie kochała go i dlatego tak długo zajęło jej podjęcie decyzji o ucieczce. Odkąd pamiętała była jego oczkiem w głowie, kochaną córeczką i pępkiem świata jednak kilka miesięcy temu, gdy jej matka zmarła, coś się zmieniło. Ojciec dalej ją kochał - czuła to, wiedziała to. Jednak nie spodziewała się, że już trzy tygodnie po odejściu mamy przyprowadzi do domu nową kobietę.

Na początku starała się go nie winić, czuł się samotny potrzebował kogoś kto pomoże przejść mu przez żałobę jednak z każdym dniem różowowłosa czuła się coraz gorzej, czy ojciec naprawdę nie widział, że nie tylko on potrzebuje pomocy? Że nie tylko on kogoś stracił?

Nowa kochanka ojca była miła - to fakt, ale z dnia na dzień irytowała nastolatkę coraz bardziej. Starała się za bardzo. Chciała przejąć rolę jej matki, jakby nikt nigdy tu nie umarł i nikogo nigdy nie zastąpiono. Nie potrafiła dłużej udawać, że wszystko jest okay.

𝑫𝒖𝒔𝒛𝒏𝒐 𝑻𝒖 (𝑺𝒆𝒗𝒆𝒏 𝑫𝒂𝒚𝒔)○ Ninjago Amberwind✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz