🦊5🦊

64 6 7
                                    

Podbiegłam do przyjaciółki by jej pomóc.Lisek machał łapkami próbując się nie utopić,drapał drzewa,chwytał się brzegu ale to na nic.Alice pobiegła do plecaka i poprosiła o uważanie nad maluchem.Był to najwyraźniej lis rudy,dość chudy i młodziutki.Jego uszy były jak motyle a jego mała szczęka miała już ostre ząbki.Dziewczyna przybiegła z plecakiem firmy Fjallraven.Wyjęła chustę,coś w stylu butelki do karmienia zwierząt napełnioną wodą i kawałki mięska.Dziwiła mnie taka zawartość i to jeszcze po zbiórce.Poprosiła mnie o rozłożenie jedzenia i podanie chustki.Wykonywałam jej rozkazy w ciszy.Nie czułam się żądzona bo wiedziałam że wie co robi.Chwilkę później z strumyka wyjęła liska.Cały czas piszczał i się wyrywał.Nie pytając o zgodę zniknęłam z pola widzenia.Pobiegłam do lasu po patyki by zrobić zagrodę.Znalezienie patyków nie było trudnym zadaniem.Zajęło mi to maksymalnie 5 minut razem z powrotem.Lisek był w objęciach Alice sącząc powoli wodę z butelki.Gdy skończył dziewczyna położyła go na chustce i nakarmiła mięskiem.Mały wcinał z apetytem.

-Alice...Co my z nim zrobimy?-zapytałam towarzyszki-zabieramy go?Powinnyśmy się zbierać chmurzy się.Dziewczyna podała mi zwierzątko i zaczęła opowiadać.

-Pójdziemy do mnie do domu.Jest nie daleko na polach a mój dom jest dość duży i nikt go nie zauważy.Napisz do rodziców by podwieźli ci rzeczy na nocnowanie na ul.Crosslive.Zapowiada się niezła burza a będziemy u mnie za jakieś 30 minut.Będą tam za 15 więc powinnyśmy zdążyć.Prowadziłam Koleżankę przez drogę którą pokazał mi Sam.No właśnie Sam...Nic nie mówiłam Alice o Samie!Ale i może to lepiej...Na moje rozmyślenia minęła cała podróż pod szkołę.Po drugiej stronie ulicy za szkołą było przejście między polami.Na polu słyszałyśmy bażanty które trochę straszyły Liska.Minęłyśmy dwa domy i znalazłyśmy się pod właściwym.Pod domem stały 2 auta i pewnie 2 w garażu.Dom wyglądał na cottagecore. Weszłyśmy krętymi schodami wraz z pierwszymi kroplami.W środku słyszałam rozmowy dużej ilości domowników. Zdjęłyśmy buty i przyjaciółka pokazała mi rozkład pomieszczeń.Na parterze znajdowała się kuchnia,salon,jadalnia,łazienka oraz składzik i schody zatrzymane drzwiami w dół i te którymi weszłyśmy na pierwsze piętro.Był tu pokój bliźniaków,pokój jej starszej siostry i jej kuzynki,odzielny pokój młodszej kuzynki,pokój jej braci i kuzynów oraz pokój zabaw i łazienka dziecięca.Na górze gospodarowali dorośli.Znalazła się tam sypialnia jej rodziców,Inna babci i dziadka,kolejna cioci i wujka a ostatnia samej cioci oraz biuro domowników.Ostatnie schody wyglądały bardziej na drabinę:Były wejściem na poddasze a zarazem wejściem do pokoju Alice.Pokój posiadał piękne okna,był przyzdobiony roślinami oraz pachniało w nim zwierzętami,a zwierząt w tym domu mało nie było.Bracia i kuzyni mieli jaszczurkę oraz żółwia,bliźniaki miały kotka a jej siostra i kuzynka miały chodowlę myszek.Sama Alice miała chomika oraz psa.Pies był rasy border collie i właśnie biegał po podwórku. Dziewczyna pokazała mi szafkę którą mogę zagospodarować na noc.Liska odłożyła do kojca wyglądającego na gotowy.

-Zostaniesz tu słodziaku aż nie przyniesiemy jedzonka i nie znadziemy lepszego miejsca.A teraz z Emi idziemy  na obiad.Trzymaj się!-koleżanka pociągnęła mnie za sobą.Przeszłyśmy tą samą drogę tylko poszłyśmy do jadalni.Posiadała ona dużo obrazów przedstawiających wieś lub młyny,Drewniane ukształtowane szafki oraz wielki drewniany stół z krzesłami z kompletu.Miał na oko 2 metry i 20 krzeseł.Zasiadłyśmy do pustego stołu czekając na resztę domowników.Czas ten minął nam na rozmowach o jej rodzinie.Po kilku minutach zaczęły się zbierać osoby.Alice wytłumaczyła mi czemu powinnam się nie odzywać-jej mama jako gospodarz przedstawi mnie reszcie.Sama oczywiście bym się nie odezwała ale no cóż.Około godziny 14:30 wszyscy zasiedli do stołu.Jej Babcia przyniosła obiad a ja zastanawiałam się nad tym co ma się za chwilę wydarzyć.Wreszcie jej mama przemiówiła:

-Witaj Emmo w naszych progach a teraz wszyscy przywitajcie gościa-powiedziała a za chwilę usłyszałam przeciągłe ,,Cześć Emmo''-no dobrze-kontynuowała jej matka-a teraz poznaj resztę rodziny.Z strony Flourence,mojej siostry oraz jej męża Alexandra siedzi Willy i Zeyn dalej jest  Piri.Z strony mojej drugiej siostry Astrid jest Sunny-przerwała i powiedziała ciszej-bez męża gdyż Sunset jest zaadoptowana-wróciła do normalnego tonu-Ja nazywam się Matilda a mój mąż to Robert.Bliźniaki to Cammila i Camil-zniewalająco podobni.Moi synowie to Theo i Leo.Moja starsza córka to Scarlett a Alice już znasz.Moi rodzice to Benjamin i Gloria.To chyba na tyle.-skończyła przemowę.Nastąpiła krępująca cisza.

-No dobrze no to pora na obiad-przerwała tą ciszę babcia koleżanki.Zniknęła w progach kuchni a wróciła z zupą pomidorową(od Roxie:CO ONI W USA JEDZĄ!?).Obiad był pyszny i bardzo smakował reszcie domowników. Po skończonym posiłku wraz z koleżanką ruszyłyśmy do jej pokoju.Lisek spał w kojcu a my zaczęłyśmy grać w różne gry typowe dla nocowań i deszczowych dni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siemka miśki! Wreszcie wróciłam po urlopie z tą książką. Niedługo będzie jej więcej obiecuję
Roxana❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Therian love ( 𝑊 𝑇𝑟𝑎𝑘𝑐𝑖𝑒) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz