Obudziłam się z ogromnym bólem głowy, nawet nie pamiętam o której i jak się tutaj dostałam. Przetarłam oczy i sięgnęłam po telefon, była 15 i miałam milion wiadomości ale w zwróciłam uwagę tylko na jedną.
Od kretyn
Zostawiłem ci tabletki i herbatę w kuchni, mam walkę o 18.
Od kretyn
Przyjadę po ciebie o 17 z Tessa i AaronemZerwałam się z łóżka i przejrzałam się w lustrze, mam cholerne 2 godziny na ukrycie wczorajszej imprezy. Teraz to ja wyglądałam jak chodząca śmierć, poszłam pod prysznic pofalowałam moje brązowe włosy i zrobiłam lekki makijaż który zakrył mój wygląd po wojenny.
Walki odbywały się praktycznie co tydzień, nie było tam żadnych zasad i podobno właściciel tego nielegalnego biznesu to psychol, a co jeśli to łysy duży narkoman który ma tak nasrane w bani i nudne życie, że wymyślił nielegalne walki dla naiwnych niepełnoletnich osób które chcą szybko zdobyć pieniądze?
Włożyłam na siebie czarna obcisła sukienkę a na nią rozpinaną bluzę z kapturem, punktualnie o 17 usłyszałam pisk opon pod domem szybko zbiegłam na dół nakładając na siebie wygodne adidasy.
- Ness! - przyjaciółka mocno mnie przytuliła, zapach truskawek wbił mi się do nozdrzy, Tess zawsze prześlicznie pachniała nawet na kacu.
- Ładnie ci w takich włosach - Aaron odwrócił się do tyłu i puścił mi oczko
Nie obyłoby się bez kłótni rodzeństwa Rodriguez, o to kto wybiera piosenki na naszą paru minutową drogę. Czasami myślałam że mogą się pozabijać, Aaron uwielbiał The weeknd a Tess kochała Shakirę. Niby byli rodzeństwem ale gdy wybierali piosenki stawali się największymi wrogami, jeśli jechalibyśmy parę godzin autem to ktoś wyszedłby z tego martwy (obstawiam Aarona). Dzisiaj tą kłótnie wygrał brat Tessy, puszczając Moth to A Flame - The weekndBut does he know you call me when he sleeps?
But does he know the pictures that you keep?
But does he know the reasons that you cry?
Or tell me, does he know where your heart lies?
Where it truly liesAaron śpiewał na cały głos, a bardziej krzyczał. Pamiętam jak rok temu gdy chciał kupić bilety na koncert The weeknd okazało się że wszystkie były wyprzedane, można by powiedzieć że popadł w depresję. Nie chodził do szkoły przez cholerny tydzień i płakał w poduszkę. Rozpętał wtedy wojnę, wolałabym do tego nie wracać bo wywołuje to u mnie dreszcze.
Po 3 piosenkach byliśmy już na miejscu, weszliśmy bocznym wejściem dla zawodników do ogromnego magazynu, miał coś w sobie. Czerwone światła oświetlające oktagon, ekrany, ściany pomalowane na czarno, milion plakatów znanych fighterów i w drugiej części magazynu bar gdzie odbywały się „after party" a raczej after walki. Często tam chodziliśmy po wygranych walkach mojego brata, piliśmy, tańczyliśmy i świętowaliśmy.
Luca z Aaronem poszli do szatni, gdzie zawodnicy przygotowywali się na ich walki. Ja z Tessa poszłyśmy zająć miejsca w pierwszym rzędzie aby wspierać mojego brata. Już za 15 minut w tej rzeźni, będzie bił się mój jedyny brat. Wierzyłam w niego, zawsze wygrywał jego wyniki to 15:0 więc był nie do pokonania, tak mi się wydawało.
- Panie i panowie, witajcie na Death Night. - z głośników wydobył się głos Jaidena, wysokiego chłopaka z buzz cutem prowadzącego tego gówna. Podobno był najlepszym przyjacielem właściciela, jest cholernie przystojny więc ciężko mi wyobrazić rudego grubego psychola jako jego przyjaciela.
- Tej nocy.. wystąpi Luca Garcia, nasz stały fighter który jest nie do pokonania! - Tłum ludzi zaczął klaskać i krzyczeć kiedy Luca wszedł do oktagonu, a w tym multum dziewczyn którym uginają się nogi na widok mojego brata.
- A jego przeciwnikiem będzie... - Jaiden uniósł kącik ust do góry. - Nowy zawodnik, Henry Wilson, znany jako buldożer. - zaśmiał się gdy przeczytał jego „nickname"- Przecież on wygląda jak sterydziarz - moja przyjaciółka parsknęła. „Buldożer" naprawdę tak wyglądał, wątpię czy dałoby się mieć taką sylwetkę naturalnie jego szyja miała rozmiar mojej głowy, jedyne włosy jakie miał to wąs który ozdabiał jego dużą głowę. Jest bardziej wydepilowany ode mnie!
Krzyczałam i skakałam przez pierwsze 2 minuty, później wyczułam na sobie czyiś wzrok. To było takie samo uczucie jak na mojej imprezie urodzinowej tak jakby ktoś mnie cały czas obserwował. Odwróciłam głowę gdy cały tłum zaczął oklaskiwać i krzyczeć imię mojego brata, obróciłam się i ujrzałam nieprzytomnego buldożera leżącego w oktagonie, Luca skakał i zachowywał się jak jebana małpa.
- Luca Garcia wygrał z.. buldożerem! - tłum ludzi wybuchnął śmiechem - Podziwiam cię stary, wynik 16:0! Chcesz coś powiedzieć? - spytał Jaiden pochylając mikrofon w stronę mojego brata
- Chciałbym podziękować Aaronowi, Tessie a przede wszystkim mojej siostrze Nessie Garcia. Kocham cię - posłał buziaka w moją stronę, zadyszany. - I nie wybierajcie sobie takich nazw jak buldożer, błagam. Chciało mi się śmiać przez całą walkę. - ludzie zaczęli się śmiać i krzyczeć Luca! Luca! Luca! Wyszedł z oktagonu i przytulił naszą trójkę, po czym wybiegł do szatni krzycząc do ludzi „dziękuję".
Wraz z Tessa i Aaronem szliśmy w stronę szatni, lecz od razu się zatrzymałam gdy usłyszałam te słowa
- A teraz! Nasz właściciel, i mój najlepszy przyjaciel Vein „Chodząca śmierć".. - zrobiło mi się słabo, odwróciłam głowę w kierunku oktagonu i ujrzałam go. Właściciel tego bagna to ten sam chłopak z którym paliłam nad basenem? Ten który nazwał mnie Bella? Ten chłopak którego nazwałam księżniczką.. Mój wzrok skupiał się tylko na nim, na jego umięśnionej klatce piersiowej i tatuażach które pokrywały prawie całe jego ciało. Tylko jeden zwrócił moją uwagę, była to róża w szklanej pokrywie na ramieniu, taka sama jak z mojej ulubionej bajki.Po paru sekundach wszedł jego przeciwnik, rozmawiałam z nim przez chwilę a stresowałam się jego walką bardziej niż mojego cholernego brata.
Vein wpatrywał się tylko we mnie, jego wzrok był skupiony na mnie. Tylko na mnie.
Walka się rozpoczęła, chłopak przeniósł wzrok na przeciwnika, był tak skupiony i tak cholernie podniecający w takim wydaniu. Nie usłyszałam kim jest ten drugi, ale ewidentnie Vein wygrywa. Po jego ruchach widać że robił to od dawna, dobrze ruszał biodrami, idealnie wyprowadzał ciosy i wiedział kiedy go uderzyć. Sama kiedyś trenowałam mma, zrezygnowałam po pierwszej nielegalnej walce. Moja przeciwniczka prawie zginęła, miałam ogromne wyrzuty sumienia że prawie kogoś zabiłam. Jasne, podobało mi się to ale nie wytrzymałabym z wyrzutami sumienia, nie było to najbezpieczniejsze.
Treningi stały się moją ucieczką od problemów.
Po jebanych 2 minutach Vein znokautował przeciwnika, leżał nieprzytomny na macie cały we krwi, ten chłopak był cholernie niebezpieczny ale uzależniający. Wiedziałam że będą z nim problemy.
Chłopak podniósł kącik ust do góry i znów powrócił wzrokiem do mnie, nie skakał, nie zachowywał się jak małpa, po prostu stał w środku oktagonu wpatrując się we mnie z lekkim uśmiechem. Wszyscy zaczęli oklaskiwać, krzyczeć a jakaś laska rzuciła stanik Veinowi, z obrzydzoną miną odsunął się od stanika. Poczułam motylki w brzuchu, kiedy właściciel nielegalnych walk wyszedł z oktagonu i szybkim ruchem znalazł się obok mnie.
- Człowiek niespodzianka - uśmiechnęłam się prowokująco
- Mam jeszcze dużo niespodzianek Ness. - jego kącik ust się podniósł i poszedł w stronę szatni
Cholera, szatnia. Wyjęłam telefon z bluzy i zobaczyłam 15 nieodebranych połączeń i tyle samo wiadomości od Tessy.Od Tessa
Szukam cię kurwa wszędzie, jesteśmy w barze.
Od Tessa
Jeśli nie przyjdziesz w ciągu 5 minut wzywam policję
Od Tessa
Może nie policję bo zostalibyśmy na komisariacie ale jak cię znajdę rozszarpie cię na kawałki
Od Tessa
Gdzie ty jesteś do cholery?!Do Tessa
Przepraszam, za moment będęPrzeciskałam się między ludźmi żeby dotrzeć za bramki, ludzie czekali na kolejne walki dlatego korytarze były puste. Szłam przez parę minut, magazyn był ogromny i żeby dostać się do baru musiałam iść przez parę minut po ciemnych korytarzach. Poczułam ucisk na ręce, przez to że było tak ciemno ledwo widziałam kto właśnie mnie uprowadza.
- Co ty robisz?! - szarpałam się, lecz nic to nie dało. Vein wziął mnie na bark, szarpałam się, kopałam go lecz to też nic nie dało. Chłopak nie dawał za wygraną i mnie nie puszczał.
Otworzył drzwi do pomieszczenia którego tutaj nie widzialam. Odstawił mnie i zapalił światło, naprawdę uwielbiał czerwony. To pomieszczenie przypominało biuro, jego biuro. Było oświetlone czerwonym światłem, na środku znajdywało się duże czarne biurko i wygodny fotel na kółkach. Vein podszedł do gablotki z alkoholami, wziął whisky i nalał je do dwóch szklanek.
Podając mi szklankę musnął moje ręce przez co prawie zemdlałam, jego dotyk był tak idealny, uzależniający.- Po co mnie tu zaprowadziłeś? - stałam rozglądając się po pomieszczeniu
- Co ci się tutaj najbardziej podoba? - zapytał rozsiadając się na czarnej skórzanej kanapie, popijając whisky.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie - zmierzyłam go wzrokiem i podeszłam do biurka na której było zdjęcie jakiegoś dziecka, kogoś mi przypominał. - Kto to?
- To ja - Vein podążał za mnie wzrokiem i obserwował każdy mój ruch, przygryzając kolczyk w wardze, nim się obejrzałam chłopak był tuż za mną. Muskał palcami moją szyję, a przeze mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
- Nie jesteś wogóle podobny, młody Vein wydawał się być słodkim dzieckiem - parsknęłam
- Ah tak? - chłopak przejeżdżał kciukiem po moich ustach, westchnęłam cicho.
- Co oznacza ta róża na twoim ramieniu? - spytałam wpatrując się w oczy chłopaka z dołu, był tak cholernie wysoki że musiałam podnieść głowę żeby na niego spojrzeć
- To nie jest czas na takie opowieści - Vein odszedł, tak po prostu wyszedł zostawiając mnie w jego cholernym biurze. Nie wiedziałam czemu się tak ze mną bawi, dlaczego musiałam go spotkać?
YOU ARE READING
Bitter Lies - TOM 1
Teen FictionNessa Garcia na pozór cudowna córka, z przeciętnymi ocenami i dziewczyna bez problemów. Jej życie było tajemnicą, nocą walczyła w nielegalnych walkach, piła i miała problemy z samookaleczniem. Każdego dnia tonęła, czuła tą cholerna pustkę dopóki ni...