Rozdział jedenasty

16 2 0
                                    

Akim powoli odsunął się. Pomimo tego zdarzenia wyglądał identycznie, obojętna mina, nie mogłam wyczytać z niego żadnych emocji. Nic. Zero. Spojrzałam na Conrada. Śmieszyła go ta sytuacja. Jak gdyby nigdy nic siedział sobie śmiejąc sie.
-Zaraz wracam- powiedziałam blondynowi na ucho. Wstałam i ruszyłam do hotelowego baru. Wiedziałam o nim od przyjazdu, jakoś wogle mnie do niego nie ciągnęło. Może nie miałam po co? Pewnie tak. Gdy dotarłam podeszłam do blatu gdzie barman rozmawiał z jakimś starszym idę mnie facetem. Skanowałam go wzrokiem, gdy obrócił się posłał mi sztuczny uśmiech.
-Whisky z colą będzie- zamówiłam sobie picie. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, zawsze gdy się upijałam źle się to kończyło. Jebać. Jestem dorosła. Czy jako osoba pełnoletnia mogę czuć się jeszcze jak nastolatka? Odpowiedź było prosta: tak. A to wszystko, dzięki jednemu chłopakowi.
-Zapłacę- odezwał się mężczyzna, który jeszcze przed chwilą prowadził rozmowę z chłopakiem przygotowującym mi napój.
-Nie trzeba- powiedziałam chłodno.
-Nalegam- nie ustępował.
-Powiedziała nie.- poznałam ten szorstki głos. Odwróciłam się w jego stronę. O co mu chodziło? Dałabym radę.
-A ty to kto?- prychnął nieznajomy.
-Ktoś, kogo nie chcesz poznać.- widziałam jak się denerwował. Jeszcze wtedy nie myślałam nad tymi słowami, z czasem okazało się być to błędem. Sam mnie uprzedził.
-Dobra kolego luzuj- odpowiedział mu mężczyzna. Dopiero teraz zauważyłam że był bardzo zlany. Czemu nie widziałam wcześniej. Wsumie niczego to by nie zmieniło.
-Spierdalaj- warknął Akim. I właśnie te słowa spowodowały, że starszy od niego nieznajomy skierował się w stronę wyjścia.
-Dałbym radę, nie potrzebuje niańki- burknęłam.
-Nie wątpię- przewrócił oczami. Wrócił prawdziwy on. On? Przecież go wcale nie znałam. Prawda?
-Co ty właściwie tu robisz?- zapytał, gdy upiłam łyka. Lekko się skrzywiłam.
-Nie widać?- wzruszyłam ramionami.
Przeniosłam wzrok na jego twarz. Ostro zarysowana szczęka, gdy się wkurzył bardziej to zauważyłam. Postanowiłam zadać pytanie, które od niedawna mnie męczyło.
-Czego tak właściwie ode mnie chcesz?- zapytałam spokojnie.
-Ja? Niczego co powinno cię teraz obchodzić. Gdybym ci teraz powiedział, znienawidziłabyś mnie- mruknął.
-Nie wiele byś stracił. I tak za tobą nie przepadam- chciałam stamtąd wyjść. Miałam dosyć dzisiaj. Jedyne o czym marzyłam to wrócenie do mojego ciepłego łóżka. Nie, nie hotelowego. Mojego. W moim domu. Wstałam i ruszyłam droga, która tu trafiłam. Obróciłam się, widząc, że chłopak zapłacił za mój napój i poruszył się w moją stronę. Przy śpieszyłam w kroku. Był blisko. Zaczęłam biec. Po co? Nie wiedziałam. Gdy dotarłam na plażę podbiegłam do blondyna i go przytuliłam. Posadził mnie na swoich kolanach i złożył pocałunek na mojej skroni. W tle usłyszałam tekst piosenki. Where'd all the time go? od Dr. Dog. Rozejrzałam się. Ognisko, plaża, te osoby będzie mi tego brakować. Zaczęłam szeptać słowa piosenki.

Where'd all the time go?
It's starting to fly
See how the hands go
Waving goodbye
And you know I get so forgetful
When I look in your eyes
Now she's walking backwards (she's walking backwards)
Through a parade
Zaśpiewałam je na tyle głośno, że Xavier je usłyszał. Dalej śpiewał z zemną. Wstałam z blondiego, który ledwo się kontaktował i podeszłam do Xava.
And I'm stuck in the shadow (stuck in the shadow)
Blocking the shade
And there ain't no way to sweep up
The mess that we've made
She gets dressed up like a pillow
So she's always in bed
Flowers for the sick and dead
She's on the go, way too fast and way too slow
She'll turn to stone at hospitals and funeral homes
And when the fog rises
Somebody sighs who is not in disguise anymore
There's nothing to keep you (nothing to keep you)
From falling in love
Trzymając się za ręce, darliśmy się do słów piosenki. Skakaliśmy i się śmialiśmy, nawet jeśli to była smutna piosenka. Nie obchodziło nas to. Liczył się ten moment. Nic innego. Mój brat wstał, podszedł nucąc pod nosem melodię.
It starts at the bottom (starts at the bottom)
And comes from above
Like pieces of a puzzle
Like a hand in a glove
She gets dressed up like a pillow so she's always in bed
Flowers for the sick and dead
She's on the go, way too fast and way too slow
She'll turn and stop at hospitals and funeral homes
And when the tide rises
Somebody sinks and is gone in the blink of an eye
Somebody sinks and is gone in the blink of an eye

Utwór się skończył, a my uśmiechneliśmy się do siebie i przytulaliśmy naraz. Wszyscy w czwórkę, nawet Conrad, ledwo stał, ale jednej osoby brakowało, a ja wiedziałam kogo. Jego. Rozglądałam się szukając go. Oczy mi rozbłysły, gdy go znalazłam.
-Akim! Chodź do nas- krzyczałam zadowolona. Chłopak niechętnie do nas podszedł. Rzuciliśmy się na niego. Wszyscy, tym razem wszyscy krzyknęliśmy: najlepsze trzy dni na wakacjach!
Wybuchneliśmy śmiechem. To właśnie wtedy, byłam najbardziej szczęśliwa. Zdala od rzeczywistości. Jak bardzo się wtedy myliłam?

The three days on holiday Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz