Do: Społeczności
Od: przez Was Przeklętych
Nim w proch obrócą się nasze kości
Posłuchajcie choć raz, Poetów WyklętychA teraz zanim umrzemy
W samotności
Przez wszystkich przeklęci
Jebani poeci wyklęci
Zanim na kartach historii znikniemy
Na wszystkie wieczności
Pozwolicie nam napisać jeszcze
Ostatni Wiersz
Ostatni Wers
Ostatnie SłowoMargines społeczeństwa a może genialni?
Dobrze wiecie, że jesteśmy poeci
Wielcy, wspaniali, a jednak wyklęci
A może ludzie biedy, strasznie niewychowani?
W końcu poezja to przecież za mało, Kochani
Abyśmy byli wśród Was dobrze traktowaniPozwolicie nam jeszcze zapalić papierosa?
Nim żyletką zaczniemy po ręce beztrosko malować
Pozwolicie nam jeszcze wciągnać marichuanę do nosa?
Nim przestaniemy nasze szaleństwo w głowach chować
Pozwolicie nam jeszcze zostać choć raz pijanym?
Nim uwierzymy, że naszym przeznaczeniem jest faktycznie bycie niekochanymZanim na pobliskim drzewie się powiesimy
Wisielcem się stając
Śmiercią samobójczą ginąc
Jeszcze o to serdecznie prosimyA zresztą kurwa mać Wasze zdanie
Waszych reguł, waszych zasad od wieków przyjętych
W społeczeństwie, gdzie nie ma miejsca dla nas - poetów wyklętych
One są u nas traktowane bardzo niepoważnie
Mówiąc inaczej mamy wyjebane
I niech nam będzie dane
Całują
Gorzko żałują
Pewnie niekochani
Jebani
Poeci
Wyklęci