Po pięciu lekcjach wróciłam do domu, Dawn miała przyjechać punktualnie o 16.00, żeby pomóc mi przy wyborze stroju, co prawda nie wyraziłam swojego zdania na temat tej imprezy, ale znając ją to na pewno nie odpuści imprezy, więc nie zamierzam się kłócić z nią. Miałam jeszcze trochę czasu do przyjazdu Dawn, więc przygotowałam sobie potrzebne rzeczy na jutro do szkoły, potem zeszłam na dół do babci, usiadłam koło niej i postanowiłam, że przeczytam kolejną część mojej ulubionej serii ,,Mea Culpa". Kochałam, główną bohaterkę, tak wiele przeszła, a pomimo tego się nie poddała.
...
Rozległ się dzwonek od drzwi.
-Kto to?- zapytała babcia
-To Dawn, idziemy dzisiaj na imprezę babciu, nawet sama w to nie wierzę, bo nigdzie nigdy nie imprezowałam.
-Dobrze, Willow ale wróć przed 22.00, mogę ci zaufać?
- Tak, jasne. - odpowiedziałam staruszce podchodząc do drzwi. Szkoda tylko, że nie wiedziałam w jaką stronę idzie mój przyjaciel i to przez niego wyląduje w takim towarzystwie, a nie innym...
- Cześć, po co ci tyle sukienek? -zapytałam z ciekawością
- No chyba, nie zamierzasz ubrać się w tamte eleganckie sukienki, zapomnij Willow, to impreza, a nie jakaś kolacja czy nagrody Grammy.
- Oj, ja nie wiem czy to dobry pomysł, może powinnam zostać z babcią, może będzie mnie potrzebować- odparłam
Po chwili podeszła do nas staruszka.
- Daj spokój dziecko, jesteście młode bawcie się. - odpowiedziała seniorka
- Widzisz nawet twoja babcia ci radzi, co może być nie tak?
- No nie wiem, wszystko?- odpowiedziałam z irytacją i przerażeniem w głosie.
- Weź, już przestań- odpowiedziała Dawn, ciągnąc mnie za rękę i jednocześnie kierując się do mojego własnego pokoju.
...
-No chyba ty żartujesz, nie założę tego, to jest nie odpowiednie sukienka dla mnie
- Jest odpowiednia, nie przesadzaj sięga ci do połowy twoich ud, ładnie na tobie wygląda,- odparła Dawn
- Nie mogę z tobą Dawn, nie obraź się kocham ciebie, ale czasami naprawdę jesteś bardzo upierdliwa. - odparłam z wściekłością, bo nie lubię chodzić na imprezy, to nie w moim stylu.
- A wogóle wiesz gdzie jest ta impreza, znasz adres?
- Mam, ale dowiesz się na miejscu, nie chcę ci psuć niespodzianki- odpowiedziała puszczając mi oczko.
- idziemy już- sapnełam opadając na łóżko, jakbym nie wiadomo czym się zmęczyłam.
-No chyba ty żartujesz, trzeba jeszcze zrobić makijaż.
No to świetnie odpowiedziałam w myślach, jeszcze bardziej będę nie dorzecznie wyglądała.
...
Po dwóch godzinach, już jechałyśmy na tą całą imprezę, nadal nie wierzę, że tam jadę na co mi to potrzebne. Oczywiście prowadziła samochód Dawn bo ja nie umiem jeździć samochodem. Skierowałam rękę w stronę przycisków, żeby włączyć losową piosenkę i akurat los tak chciał, że włączyłam jedną z moich ulubionych piosenek One Direction - Midnights Memories.
...
Dojechałyśmy wreszcie- powiedziałam wychodząc z samochodu zamykając za sobą drzwi.-Jaki duży ten dom, ile osób tu mieszka? - zapytałam
-Tylko trzy, rodzice tego chłopaka, który organizuje imprezę wyjechali w sprawach firmowych, więc został na kilka miesięcy sam.
Skierowałyśmy się razem z Dawn w stronę drzwi wejściowych.
Przycisnęłam dzwonek, po chwili otworzyła je jakaś nie znajoma mi dziewczyna była bardzo ładna, włosy miała w kolorze ognistym
Odpowiedziałam sobie w myślach.- Wchodźcie, nie wstydźcie się, w kuchni leży piwo, oczywiście mamy także colę- uśmiechnęła się tylko do nas i skierowała się w kierunku grupki ludzi.
- Nie obraź się Willow, ale muszę na chwilę pójść do łazienki, poradzisz sobie sama?- zapytała
- Tak, tak jasne leć, ja pójdę po colę, do kuchni.
I tak zrobiłam skierowałam się w kierunku kuchni, o dziwo nikogo tu nie było, byłam tylko ja, wraz z moim pragnieniem, napicia się napoju. Podeszłam do lodówki, wzięłam napój gdy zamknęłam drzwi od lodówki, ktoś stanął za nimi, i przez to się wystraszyłam jak nigdy.
- Ej uważaj, o mało co nie doprowadziłeś mnie do zawału.
-Do zawału powiadasz- obrócił się w moją stronę, w ręku trzymał papierosa.
- Tak powiedziałam mu, sory ale muszę iść przepuścisz mnie?
- Chyba śnisz, nie ruszę się z tąd, no chyba że..... - nie dokończył zdania
- chyba, że co ???- zapytałam
- Że podasz mi swoje imię piękna- powiedział z chrypką w głosie
- Jaja se robisz, czy co ?
- Nie ja nie żartuję, czemu bym miał żartować
- Dobra, podam ci imię Vanessa, puścisz mnie już
-Kłamiesz, to nie jest twoje prawdziwe imię.
-Dobra mam tego dosyć.- przeszłam, pod jego ramieniem i jakoś wyszłam, myślałam , że już mnie jednak nie zatrzyma, a jednak myliłam się złapał mnie za nadgarstek mocno, przez co gwałtownie się do niego odwróciłam.
-Podaj imię, gwiazdko to cię puszczę.- zażądał
- A po co ci to potrzebne, do szczęścia?- zapytałam
A żebyś wiedziała. - odparł ze śmiechem w głosie.
-Willow.
-No i świetnie wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
Mam, nadzieję, że więcej ciebie nie spotkam, strasznie zarozumiała jesteś.- Szturchnełam go lekko w bark , i zaczęłam kierować się w stronę salonu, ale zatrzymałam się w progu, powiedziałam lekko odwracając głowę.
- I vice versa palancie- prchnęłam pod nosem
Uwaga
Rozdział jest nadal poprawiany pod względem błędów.
CZYTASZ
If You Knew
Teen FictionGłówna bohaterka, Willow kocha swojego przyjaciela odkąd, gdy mieli po 15 lat. Może to tylko zauroczenie?. Nastolatkowie mają obecnie po 17 lat, dziewczyna nadal boi się wyznać chłopakowi co do niego czuje, pewnego dnia zbiera się na odwagę i idzie...