Rozdział 5

68 12 4
                                    

Featuraski, poczekajcie! W tym rozdziałem bardzo trudne było mi opisać zaistniałe sytuację, ponieważ ja się w tych tematach zabardzo nie orientuję także jak coś to nie wiem gdzie sie podziała logika!🤷‍♀ hah

Wszystko zaczęło się powoli uspokajać, tylko ja nie mogłam przyzwyczaić się do jednej rzeczy. Udawanego związku. Bo co to właściwie znaczy? Jak długo będziemy musieli udawać?

Kiedy przeszło mi przez myśl że moją matką wdała by mnie w zaaranżowane małżeństwo, wymiociny podchodzą mi do gardła.

Tak właściwie jak wygląda zdrowy związek? Jak mam udawać związek skoro nigdy jego nie doświadczyłam?

Jak w oczach innych Edden może stać się dla mnie wszystkim?

Te słowa odbijały mi się echem w głowie. Z transu wyrwał mnie głos Kaitlyn dochodzący z dołu.

--Lauren idziesz z nami do klubu vip w piątek? Diego zaoferował nam zajebistą ofertę, błagam powiedz że pójdziesz z nami!- usłyszałam błagalny ton przyjaciółki

--Jak dla mnie spoko, tylko musisz mi obiecać że wszyscy dojdą do domu w jednym kawałku.- mruknęłam podnosząc się z swojego ogromnego łóżka

--Ty się lepiej martw o siebie, niż o tamtych małpach- Zachichotała dziewczyna.- Pozatym, schodź na dół do kuchni, bo zrobiłam nam kolację do wieczoru filmowego.

--Kiedyś przez ciebie tak przytyje, że stracę pracę i to ty mnie będziesz pocieszać- pokręciłam głową rozbawiona z myślą że taki scenariusz miał nawet nieco dużo sensu.

Ale skoro za darmo to po co narzekać?

Zeszłam na dół I od razu skierowałam się do kuchni. Kat przekładała jedzenie na talerz, a ja zastanawiałam się jak można być takim cudownym człowiekiem, żeby codziennie gotować coś dla swojej współlokatorki.

Przez żołądek do serca.

--Co oglądamy?- zapytałam zmierzając do kanapy w salonie

--Nie wiem, pewnie skończymy oglądając bajkę dla dzieci- wytknęła Kaitlyn niosąc talerze.

I miała rację, bo skończyłyśmy oglądając shreka.

Ten film oglądaliśmy (zapewnie nie tylko my) tak dużo razy, że po pięciu minutach po rozpoczęciu seansu, zaczęłyśmy obgadywać całą kamienicę.

--Słyszałaś o tym że wczoraj, winda szwankowała kiedy Jade i Hunter wracali z uczelni?- powiedziała brunetka wpychając kolejny widelec makaronu z szpinakiem do buzi.

--Nie, a co się stało?- ten fakt mnie zdziwił, ponieważ cała ta kamienicą wyglądała jakby mieszkali w niej miliarderzy, a winda była bardzo cicha i bezproblemowa , jak na windę przystało

--Mieli wjechać na trzecie piętro by załatwić jakieś papiery u Huntera, ale winda ich zawiozła na drugie.- powiedziała nieprzejęta- Biedni się nie zorientowali, i weszliśmy komuś do mieszkania.- uśmiechnęła się pod nosem, a mnie rozbawił ten fakt.

--To pewnie jakaś jednorazowa pomyłka- stwierdziłam- I tak tą windą każdy z nas jeździ co najmniej pięć razy dziennie, nie dziwne że kiedyś wystąpi jakaś usterka. Z resztą, pewnie już jutro nie będzie z nią problemu.

--W sumie racja- przytakneła dziewczyna

*********
Czwartkowy poranek, zapowiadał się całkiem nieźle, dzisiaj akurat zaczynałam zajęcia o 12, więc mogłam się spokojnie wyspać, i nie musiałam uważać rano by nie przeszkadzać innym w spaniu, ponieważ zapewne każdy już jest obudzony.

Born to be a modelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz