Prolog

5 0 0
                                    

Czerń.

To ku niej wciąż parłam.

Przyciągała, kusiła, o dziwo nie strasząc.
Nie było w niej grama strachu, nie bałam się.
Otulała mnie jak najmilszy materiał, jak cudowny pluszowy koc, z którego nie chciałam już nigdy nie wychodzić.
Za każdym razem kiedy próbowałam w nią patrzeć, pokazywała mi swoje oczy.
Wielkie, bezdenne, gotowe do pomocy.
Wiedziałam, że tam znajdę otuchę i spokój, a ogień buzujący gdzieś daleko w tych oczach da mi to ciepło, za którym tak uparcie biegłam.
Cóż mi więc pozostało?
Osunęłam się w tą bezdenną czerń bez cienia strachu.



Woda, która ugasiła gorejący gniew ||1||Where stories live. Discover now