Rozdział 37

118 14 2
                                    

Isa

Przed gabinetem Raula odetchnęłam głęboko i pukając weszłam do środka , siedział przy biurku zatopiony w laptopie.

-Pańska kawa!

Skinął głową a ja postawiłam tacę przed nim i pochyliłam się nad nim obserwując jak pracuje nie odrywając wzroku od laptopa powiedział.

-Rozpraszasz mnei Iso, pozwól mi to dokończyć i zaraz poświecę ci całą uwagę na jaka  zasługujesz.

Poczerwieniałam lekko-Jest pan zajęty nie będę przeszkadzać.

Zatrzasnął nagle laptopa- Ależ jesteś niecierpliwa Iso widzę że muszę dokończyć później.

Nagle wstał i podszedł do mnie-Wciąż nie mówisz mi po imieniu.

-Wolę zachować dystans jestem w pracy.

-Wiec oczekuję że będziesz mi mówić po imieniu gdy będziemy sami a teraz jesteśmy.

-Nie bo w każdej chwili ktoś tu może wejść.

-Nie zamierzam tego ukrywać Iso nie jestem swoim ojcem.

-Wiem.

Uniósł moją brodę i zajrzał mi w oczy.

-Musisz się przyzwyczaić do tego że częściej będziemy bywać sami.

-To obietnica?

-Nigdy nie składam pustych obietnic zawsze przechodzę do działania!

Zadrżałam, nagle pocałował mnie szybko i namiętnie- Pozwól mi teraz popracować nie mogę się przy tobie skupić.

-Wracam do pracy, miłego dnia panie Raulu.

Westchnął- Nie mów tak do mnie.

-Do zobaczenia Raul!

Kiedy podeszłam do drzwi powiedziałam- Maxowi należą się przeprosiny od pana! Znaczy od ciebie!

-Co takiego? Za co mam go przepraszać? Za to że położył łapy na tobie? Jeśli się zbliży do ciebie nawet na metr....

-Jest gejem!

Szok na twarzy Raula rozbawił mnie.

-Mogłem się tego domyślić zachowywał się jak ciota!

-Jednak byłeś zazdrosny.

-Sugerujesz że byłem zazdrosny o geja?

-Nie ja twierdzę że byłeś zazdrosny, Max jest moim przyjacielem nie zrezygnuję z kontaktów z nim.

-Co?

-To gej traktuje mnie jak siostrę a to wszystko było na pokaz miłego dnia.

Wyszłam śmiejąc się z jego miny.

Raul

Isa wyszła kołysząc biodrami z trudem panowałem nad sobą, była niemożliwa, za drzwiami usłyszałem głosy Alberta i kogoś jeszcze...

-Proszę zaczekać zaraz powiadomię pana Raula.

-Nie mam czasu na anonsy nie jestem przecież obcy musze z nim natychmiast porozmawiać.

Drzwi się otwarły i wpadł ojciec Vivian a za nim Albert.

-Pan Raul jest zajęty gdyby pan poczekał w  salonie....

-Absolutnie nie!

Wstałem-Zostaw nas Albercie.

Albert zamknął drzwi ojciec Vivian był podenerwowany.

Mroczny AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz