-1-Zawstydzenie-

515 22 2
                                    

   12.50, cholera, nie tak to miało wyglądać. Zaplanowałam cały dzień dość prosto, wstanę o 8, o 9.30 wyjdę z domu na miasto, o 11 ruszę na plażę i koło 13 wrócę do domu, no cóż, wtedy kiedy miałam wracać to dopiero wyjdę. Nie chciałam żeby babcia była zła że tak późno wstałam, pewnie zaczęła by biadolić coś w języku którego nawet nie rozumiem, to nie fair że ona go potrafi a ja nie..

Zeszłam powolnym krokiem do kuchni by przygotować szybkie śniadanie. Jak się okazało, babcia Marilyn musiała wyjść gdzieś przede mną, chociaż tyle szczęścia.. Przygotowałam sobie jakieś kanapki i zasiadłam w salonie oglądając w trakcie jedzenia jakieś portugalskie wiadomości, chuja rozumiem.

Pomyłam po sobie talerz na którym były kanapki, wróciłam do pokoju w którym śpię i zabrałam ubrania i mój "skin care" z którymi ruszyłam do łazienki. Umyłam twarz po czym pomalowałam rzęsy tuszem, nie miałam czasu na inny makijaż. Ubralam się w lekko poszarpane jeansowe spodenki i jakąś czarną obcisłą koszulke na krótki rękaw, byle by było wygodnie. Szybko zbiegłam do korytarza i założyłam na nogi conversy po czym wybiegłam z domu.

Okolice tutaj są urocze, małe jak i duże domki bardzo blisko siebie, wręcz wszystkie się ze sobą stykają, na ulicach panowała przyjazna atmosfera, każdy się do siebie uśmiechał, uroczo. Moim pierwszym celem było udanie się do pobliskiego sklepu by kupić jakieś jedzenie na kolejny dzień, nie chciałam umrzeć z głodu.

-Karta czy gotówka?- Spytała się mnie pani na oko po 60, moja babcia zdążyła już się pochwalić ze jej wnuczusia przyjechała więc panie w sklepach mówiły po angielsku.

Grzecznie odpowiedziałam że zapłacę gotówką po czym podałam jej wypowiedzianą przez nią sume. Zabrałam moje zakupy w torbę i ruszyłam w stronę plaży. Plaża nie była zaludniona, nie widziałam tam nikogo oprócz paru nastolatków, na oko w wieku 13 lat oraz jakiejś grupki ludzi w moim wieku. Usiadłam na molo, było ciepło, okropnie ciepło, a ja nie chciałam siedzieć na tym nagrzanym piasku. Zauważyłam powiadomienie od mojej kuzynki o już 5 nie odebranym połączeniu. Odebrałam.

-No halo, ile można dzwonić!- Odezwała się ze słuchawki wyraźnie zdenerwowana dziewczyna, nie dziwie się jej.

-Hejj mycha, sorki ale byłam w sklepie i jakoś tak zapomnialam o tym że nawet mam telefon- Od razu się wytłumaczyłam na co tylko usłyszałam jak blondyna zaczęła wzdychać.

-Mówilam ci tyle razy, odbieraj jak dzwonie, dobra?- Powiedziała już spokojniej.

-Spoko luz, teraz gadaj, co chciałaś?- Zapytałam się zaciekawiona.

-Po prostu chciałam posłuchać co u ciebie, jak tam, poznałaś kogoś?- Powiedziała to dwuznacznie, nie wiem czy chodzi o znajomych czy o chłopaka.

-Emm, nie poznałam nikogo, nie ma tutaj ludzi wartych mojej uwagi- Zaśmiałam się- Ogólnie jest fajnie, całe dnie spędzam na plaży, czasem sobie siedzę z babcią lub wychodzimy na spacery, jest raczej... spokojnie- Wzruszyłam ramionami.

-Ehh, kiedy ty sobie w końcu kogoś znajdziesz, ile mam czekać na ślub!?- Zaśmiałam się na jej zdenerwowanie.

-Oj Julita, trochę poczekasz..- Powiedziałam szczerze- No a tobie jak się układa z Patrykiem?- Patryk, inaczej Qry, chłopak mojej kuzynki, poznałam się z nim parę miesięcy temu na weselu naszej cioci, w sensie mojej i Julity, fajny z niego chłopak, ale tej odpowiedzi się nie spodziewałam.

-Dahlia, tylko błagam nie zaprzątaj sobie tym głowy.- Blondynka powiedziała trochę smutniej- Ostatnio z Patrykiem nie układa mi się tak dobrze, ale ułoży się wszystko, spokojnie- Słyszałam przez głośnik że uśmiechnęła sie na jej ostatnie słowa.

-Możesz mi wszystko powiedzieć przecież, wiesz o tym- Zaczęłam obkrecac mój pierścionek wokół mojego palca.

-Takk wiem, o chwila, dzwoni mama, później oddzwonię, pa kocham cię!!- Po chwili usłyszałam że dziewczyna się rozłączyła, ehh, co ja z nią mam...

Widziałam dużą przypływającą falę, była niesamowita, zauważyłam jakiegoś blondyna z deską do surfingu, zdecydowanie chciał teraz popłynąć, przestraszyłam się. Obserwowalam go uważnie aż do momentu gdy nagle znikł z mojego pola widzenia, wciągnęła go fala..

Automatycznie pobiegłam w stronę miejsca gdzie on miał rozłożone jego rzeczy, zdaję mi się że jego znajomi gdzieś poszli bo nie było ich tam, zdjęłam buty i zaczęłam wołać po prostu głośne ,,Hey" i ,,Can you hear me?". Chłopak po chwili wynurzył głowę z wody, próbował złapać oddech co było strasznie ciężkie dla niego.

Chłopak wypłynął na brzeg gdzie ja obok niego usiadłam. Zaczęłam mówić do niego po angielsku a on jak gdyby nigdy nic zaczął mówić w jego języku, chwila... To Polski?

-G-gdzie, c-co sie stalo?- Blondasek był przerażony, nie wiedział co się właśnie stało, ale zawstydzilo mnie to że zaczął mi odpowiadać po polsku kiedy ja sie wysilalam po angielsku, japierdole...

-Hej, jest okej, jesteś na brzegu, dobrze? Wciągnęła cię fala, masz ranę na nodze, opatrze ci to, jasne?- Uspokoiłam go jednocześnie masując jego ramie.

Chłopak kiwnął głową na znak zgody, przez co ja szybkim krokiem ruszyłam po moja apteczkę. Opatrzyliśmy mu nogę i owinęłam ją bandażem.

-Miales szczęście że fala była uprzejma i wyrzuciła cię na brzeg, wiesz o tym?- Spojrzałam mu się prosto w oczy, był przystojnym wysokim blondynem z zielonymi oczami, przypominał mi trochę JJ'a z outer banks, ale to tylko moje urojenia, chyba go skądś zn...

-Ej, muszę biec, moi znajomi mnie wołają, dziękuję nieznajomo- Pobiegł do jego przyjaciół z kulacą nogą i po chwili przesłał mi buziaka, zaśmiałam się widząc to i pokrecilam głową, nie miałam wystarczająco czasu by mu się przyjrzeć, a skądś go kojarzyłam.

Ruszyłam szybko w stronę molo by wziąć spowrotem moje rzeczy i wrócić do domu babci, całą drogę rozmyślałam o blondynie, oraz o wstydzie związanym z językiem którym chciałam się z nim porozumiewać, co za dzień...

-Invisible String- Oliwier Kałużny Kostek-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz