▲ I

12 2 0
                                    

- Weź, nie dramatyzuj już. Ile czasu będziesz się jeszcze wkurzać? Kupię ci drinka - rozbawiony głos przechadzającego się w kółko, młodego mężczyzny wywoływał w niej niesamowitą ochotę przejścia do rękoczynów. Niechętnie podniosła wzrok na przyjaciela, żeby spiorunować go kolejnym, morderczym spojrzeniem, wyrażającym wszystko, co myślała o nim w tym momencie.

- Pierdol się, Cook - mruknęła, przydeptując podeszwą rzucony uprzednio na ziemię niedopałek papierosa. Wcale nie zamierzała tak łatwo odpuścić. - Miałabym wczoraj naprawdę zajebisty wieczór, gdybyś nie musiał akurat w tym miejscu i w tym czasie robić cyrku o szczyptę prochów, wiesz? I mogłeś odpuścić sobie wskazywanie mnie palcem. Byłam, do jasnej cholery, trochę zajęta!

Siłą rzeczy jej myśli znowu zboczyły w stronę poprzedniej nocy.
Dłuższą chwilę zajęło jej przepchnięcie się przez stosunkowo gęsty tłum i dotarcie do dziewczyny, która dotychczas z bezpiecznej odległości przykuwała jej uwagę. Alkohol i typowa dla niej pewność siebie sprawiły, że nie zamierzała wcale bawić się w podchody, co zresztą okazało się dobrym wyborem. Już po chwili jej dłonie wędrowały po ciele nieznajomej a twarz była przy odsłoniętej skórze jej szyi. Mogłaby przysiąc, że gdy blondynka po omacku odnalazła jej szyję i oplotła ramiona wokół karku, czas wokół zwolnił a temperatura nieznośnie wzrosła. Atmosfera gęstniała, a napięcie między nimi rosło z sekundy na sekundę i założyłaby się, że nie tylko ona to czuła. I już miała zrobić kolejny krok, obrócić ją w swoją stronę, żeby w końcu spojrzeć jej w oczy z bliska, gdy kątem oka zobaczyła tego kretyna niedaleko bocznego wejścia do klubu. Wymachując rękoma kłócił się z facetem, którego pierwszy raz w życiu widziała na oczy, a następnie wskazał palcem centralnie na nią. Wtedy ciemnowłosa wiedziała, że ma dwie opcje - albo niezwłocznie się tam znajdzie, albo będzie kontynuować to, czym dotychczas była zajęta jeszcze przez kilkadziesiąt sekund, zanim towarzystwo zjawi się na parkiecie. Nie miała w planach porzucenia pięknej nieznajomej tak nagle, jednak w zaistniałej sytuacji logiczny wybór był tylko jeden.

- Nie moja wina, że próbował mnie opierdolić! Potrzebowałem pleców, więc pokazałem mu, że zaraz będzie miał przesrane z nami dwojgiem. Kręcimy się tu od kiedy, od piętnastego roku życia? Z pewnością żaden frajer, którego widuję może od miesiąca, nie będzie mnie robił w chuja - oburzył się chłopak, wplatając dłoń w zmierzwione, czarne włosy. Chcąc nie chcąc, musiała przyznać mu rację. Cook dobrze wiedział, w który punkt uderzyć. Sama szybko traciła cierpliwość, gdy ktokolwiek ją lekceważył. Nienawidziła tego. Obydwoje mieli ten sam problem - mianowicie wydawało im się, że cokolwiek gdziekolwiek znaczyli.

Gdy tylko udało jej się przepchnąć przez tłum i upewniła się, że jej chwilowa towarzyszka za nią nie poszła, zgarnęła z zajmowanej uprzednio kanapy skórzaną kurtkę i ruszyła w stronę narastającej awantury, zarzucając ją na ramiona. W głębi duszy wyklinała wszystko, co tylko przyszło jej w tym momencie do głowy. Naprawdę żałowała, że nie mogła zostać w tym uroczym towarzystwie na dłużej. Z drugiej strony paradoksalnie miała nadzieję, że więcej się nie spotkają. Ostatnią rzeczą, na jaką miałaby kiedykolwiek ochotę, to tłumaczenie się przypadkowej lasce z klubu, z którą w gruncie rzeczy nie zamieniła werbalnie ani jednego zdania. Rzuciła jedynie krótkie zdanie na odchodne, zostawiając ją w zapewne lekkiej dezorientacji.

- Jak jest jakiś problem, to może stąd wyjdźmy – warknęła, gdy tylko dotarła do kłócących się mężczyzn. Na to na szczęście nie trzeba było ich długo namawiać, i już po chwili cała trójka znikła gdzieś za tylnymi drzwiami lokalu. – Przysięgam, że lepiej będzie dla was obojga, jeśli to będzie kurwa poważne.

- Kolega twierdzi, że go oszukałem – mruknął nieznajomy mężczyzna. Starał się utrzymać jak najbardziej beznamiętny ton, lecz z jego spojrzenia biła narastająca irytacja. Zmierzyła go badawczym wzrokiem. Był od nich wyższy, ubrany w proste jeansy, koszulę i marynarkę, jakby pomylił lokale. Dobór garderoby połączony z wystającymi zza kołnierza i rękawów tatuażami na szyi i dłoniach wyglądał co najmniej groteskowo, tym bardziej na tle zapuszczonej uliczki za zapleczem budynku.

The hedgehog's dilemmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz