2. Kamil

184 17 0
                                    

Weszłam do szkoły, przebrałam się i szybko poszłam pod klasę. Wszyscy składali mi życzenia, to było wspaniałe.
Zadzwonił dzwonek, musiałam iść na lekcje.
Usiadłam w ławce, a po chwili usłyszałam śpiew mojej całej klasy:
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Jeszcze raz, jeszcze raz. niech żyje żyje nam! Niech żyje nam! - śpiewała chórem moja klasa.

- A kto? Julka! - krzyknęła moja najlepsza przyjaciółka, Martyna.

- Bardzo dziękuję wszystkim, jesteście super! - powiedziałam do kolegów i koleżanek.

- Usiądźcie do ławek, muszę Wam kogoś przedstawić! - krzyknęła nasza Pani nauczycielka od biologii.

Po chwili poprosiła jakiegoś chłopaka z ławki, którego widziałam po raz pierwszy na oczy. Był meeega przystojny! Każda dziewczyna z klasy patrzyła na niego, jakby miała go zjeść w całości, w tym również ja. Zaśmiałam się lekko pod nosem.

- Hej, jestem Kamil! Interesuję się architekturą i piłką nożną - powiedział.

- Dobrze, potem może opowiesz coś, usiądź koło Julki - pokazała na wolne miejsce obok mnie.

Czemu Pani kazała mu usiąść obok mnie? Byłam straaasznie zdenerowana, nie wiedziałam czy mam coś w ogóle do niego powiedzieć. Dłonie pociły mi się okropnie. Przypadkowo szturchnęłam go w łokieć:

- Przepraszam - powiedziałam.

- Nic się nie stało - uśmiechnął się do mnie.

Jejku, jak on to uroczo powiedział! Ahhh! Potem Pani sprawdziła obecność, oczywiści musiałam jej dać mój referat.

- Proszę Pani! Przyniosłam referat, o który Pani mnie prosiła - powiedziałam jej z uśmiechem.

Dałam jej go do ręki, przeczytała go z największą na świecie dokładnością. Po chwili odrzekła:

- Widzę, że dużo napracowałaś się nad tym referatem. Masz piątkę na koniec!

- Dziękuję! - powiedziałam z nieukrywaną radością.

***

Nareszcie skończyły się lekcje. W planie miałam iść do domu i powylegiwać się na łóżku oraz pograć potem na mojej nowej gitarze.
Jednak ktoś zawołał w niespodziewanym momencie moje imię:

- Julka! Julka! - krzyczał ktoś z odległości kilkunastu metrów.

Odwróciłam głowę napięcie, a to był KAMIL!

- Wołałeś mnie? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Tak. Przejdziesz się ze mną na krótki spacer? - zapytał z uśmiechem.

Zamarłam. On? On chciał mnie zaprosić na spacer? Nie mogłam dojść do siebie. Ale czemu wybrał mnie? Przecież są o wiele piękniejsze dziewczyny w naszej klasie. A tak w ogóle - MIAŁAM CHŁOPAKA!

- Okej, a gdzie pójdziemy, bo dziś nie jest zbyt ciepło? - otuliłam się ciepłą kurtką.

- Nie wiem, może na pizzę? - zapytał, wysyłając mi ciepły uśmiech.

- Okej - odrzekłam.

Poszliśmy szybkim tempem do pizzerii. Po chwili zaczęliśmy rozmawiać:

- Zimno Ci? - zapytał mnie z
zaciekawieniem i starał się dawać mi swoja kurtkę.

- Nie, nie dawaj mi swojej kurtki. Jest mi wystarczająco ciepło - uśmiechnęłam się.

***

Właśnie weszliśmy do pizzerii.

- Jaką chcesz pizzę? - zapytał mnie z zaciekawieniem.

- Obojętna, byle bez owoców morza, oliwek oraz kawałków ananasa - odpowiedziałam z przekąsem.

- Masz duże wymagania, ale okej - zaśmiał się - Może Pizza London rozmiar mały? - zapytał się jednoczeście przeglądając ulotkę.

- Przepraszam, ale taka już jestem - zaśmiałam się pod nosem - Ok, może taka być - uśmiechnęłam się.

- Chcesz coś do picia? - zapytał mnie.

- Mogę colę? - zapytałam się go.

- Tak. - odburknął - Ja też zamówię colę - puścił mi oczko i poszedł do lady złożyć zamówienie.

Czekałam na niego chyba pół minuty, zamówienie złożył niesłychanie szybko. Usiadł na krześle i zapytał mnie:

- Masz chłopaka? - uśmiechnął się.

CO?! ON ZADAŁ MI TAKIE PYTANIE?! PO CO? DLACZEGO? ON CHCIAŁ BYĆ ZE MNĄ? NIE, NIE, TO NIE MOGŁO SIĘ DZIAĆ NA PRAWDĘ! PRZECIEŻ JA MAM CHŁOPAKA!

- Mam - popatrzyłam w stronę okna.

- Hmm.. sory. Nie chciałem zadać tego pytania. Nie wiem dlaczego w ogóle je zadałem! Wybacz mi, jeśli w jakikolwiek sposób obraziłem Cię czy coś - powiedział.

- Muszę już iść! - wstałam i zasunęła krzesło.

- A pizza, cola? Poczekaj! - krzyknął, gdy już zamykałam za sobą drzwi pizzerii.

***

Nie wiedziałam co miałam myśleć o tym spotkaniu. Byłam smutna.. nawet nie wiem czemu. To spotkanie nie dawało mi argumentu do płaczu, a nawet i smutkum. Musiałam mu wreszcie to powiedzieć. Może podobałam się mu, może tylko zapytał - NIE WIEM! Wiedziałam, że najważniejszy jest dla mnie Marcin. Wtuliłam głowę w poduszkę i łza spłynęła mi z lewego oka.

‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡

Sądzę, że ten rozdział bardziej spodobał się Wam niż poprzedni :)

Do zoba! ;)

True storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz