Patrol Zakonu Feniksa w okolicach Śmiertelnego Nokturnu przypadł tym razem Syriuszowi Blackowi i Dorcas Meadowes. Szli oboje z zaciętymi minami jak przystało wyglądać w tej części magicznego Londynu. Syriusz ukrywał lekkie zachwycenie tym, że to właśnie brunetka będzie będzie w nim w parze. Od kilku tygodniu dość mocno zbliżyli się do siebie i musiał przyznać, że coraz bardziej mu się to podobało. Dorcas była dobrym towarzyszem, po pierwszej randce nie oczekiwała zaręczyn, po pocałunku nie pytała o związek i to mu bardzo odpowiadało. Nie miał w głowie tym bardziej teraz w obliczu wojny wiązania się w coś poważnego, toteż ta relacja bardzo była mu na rękę. Poza tym nie mógł w żadnym wypadku odmówić Dorcas urody. Już za czasów Hogwartu była oszołamiająca. Kręcone ciemne włosy, kaskadami opadające na ramiona, lśniąco białe zęby tak proste jakby były od linijki i nie sposób było przeoczyć innych dość rzucających się atrybutów kobiecych. Rzecz jasna wygląd nie był jedynym co podobało mu się w niej. Ważną zaletą Dorcas było to, że nie czepiała się błahostek, które jak zauważył miały w zwyczaju inne. Niejednokrotnie obserwował jak Lily zwraca uwagę na najdrobniejsze pierdoły, nie dając Jamesowi żyć. Czasami dziwił się przyjacielowi, że mimo całej dobroci Lily i jej dobrych cech, nie posłał jej gdzie pieprz rośnie za to perfidne zachowanie. W każdym razie Syriusz nie musiał się martwić takimi problemami, bo Dorcas była bezproblemowa.
—Myślisz, że coś się święci dziś koło tych szemranych sklepów?—zapytała obserwując okolicę.
—Nie sądzę, w każdym razie i tak mamy nie wtrącać się w żadne popychanki dziś. Mamy tylko obserwować, a w razie wypadku wezwać Moody'ego—odparł spokojnie.
Osobiście wolał jak mógł się bardziej wykazać, ale kiedy tak stanowiło jego zadanie postanowił się go trzymać, szczególnie że ostatnimi czasy parę razy podpadł Alastorowi, a wolał tego nie robić. Bycie członkiem Zakonu było dla niego zbyt ważne by narażać swoje miejsce tam. Chciał całym sobą wspierać opozycję Voldemorta i swojej rodziny. Chciał być całkowicie przeciwny swojej rodzinie, z którą i tak już dawno zerwał kontakt. Jedyne co ich łączyło to nazwisko Black i krew, chociaż miał wrażenie, że ich jest wyzuta ze wszystkiego co sprawia, że organizm żyje i przejawia jakiekolwiek zdolności empatyczne. Chociaż jeśli się przyjrzeć, to wcale nie było tak, że czystokrwiste rody były zimne dla rodziny. Doskonale pamiętał jak za czasów kiedy jeszcze nikt się nie spodziewał, że zostanie zakałą rodziny był dość dobrze traktowany. Matka przytulała go, dawała buziaki na dobranoc, a we wczesnym dzieciństwie nawet razem z nim bawiła się w różne zabawy. Wszystko zmieniło się z dniem kiedy trafił do domu Godryka Gryffindora, choć i tak nie był to moment kulminacyjny. On nastąpił znacznie później.
—Całkiem spokojnie— mruknęła Dorcas mierząc wzrokiem majaczący w oddali gmach banku Gringotta. — Może wstąpimy do Borgina i Burkesa, po pierścionek dla mnie.
Syriusz o mało co nie zakrztusił się własną śliną. Spojrzał zdziwiony na Dorcas, która tylko parsknęła głośno śmiechem, ale po chwili pożałowała tego wiedząc gdzie są i co robią.
—Nie mogłam się powstrzymać— wyjaśniła próbując nie dopuścić do drugiego wybuchu śmuechu — Żałuj, że nie widziałeś swojej miny. Chyba nie pomyślałeś, że mówię to na serio? Oboje wiemy co nas łączy i co nas nigdy nie połączy. Jeśli zdecyduje się na rodzinę to nie z tobą, bo wszyscy wiemy, że ty tego nie masz w planach.
Auć. To go zabolało w jakiś dziwny sposób. Niby nie powiedziała tego w złośliwości, a jednak zabolało go nieco w jaki sposób go postrzega. Jako bawidamka niezdolnego do bycia statecznym, nie przysposobionym by kiedyś założyć rodzinę. Byłby jednak głupcem, gdyby sam wcześniej o sobie tak nie myślał.
—Uważasz mnie za bawidamka?— zapytał nie wytrzymując.
Dorcas zatrzymała się i spojrzała na niego z szerokim uśmiechem, niemal kpiącym.
CZYTASZ
TO ZNOWU TY// SYRIUSZ BLACK
FanfictionElissa powraca do życia Syriusza Blacka z przytupem w akompaniamencie rozterek i czyhającej za rogiem wojny. Żadne z nich nie jest przygotowane jak w obliczu trudnych sytuacji potoczy się ich życie. Żadne z nich nie wie jak znieść siebie nawzajem, j...