3

11 0 0
                                    

To znowu ja. Odpowiedziała mu w myślach. Była by nierozsądna licząc na inną odpowiedź. Niemniej jednak uśmiechnęła się pogodnie, odgarnęła welon i spojrzała mu prosto w szare oczy. Nie umiała z nich nic rozczytać, ale jednak były dokładnie takie jakie zapamiętała. Choć były szare wcale nie były zimne. Ich odcień zawzięcie zmierzał ku czerni niż odnogi niebieskiego. Biło z nich ciepło, którego tak jej brakowało.  Włosy miał krótsze, precyzyjnie zaczesane, a lekki zarost widniał na idealnie wyrzeźbionej twarzy. Ładnie wyeksponowane kości policzkowe i łagodny acz przenikliwy wzrok. To był Syriusz Black i koniecznie jego skórzana kurtka, której tak nienawidziła. Był teraz tak blisko, że serce o mało nie wyskoczyło jej z piersi. Miała wrażenie, że to głośne bicie słychać kilka ulic dalej, bo aż sama ledwo słyszała swoje myśli.

—Witaj Pupciu.

Kiedyś wymyśliła to przezwisko widząc, że tyłek Syriusza jest większy niż jej własny. I o zgrozo nadal tak było. Nikt nigdy nie słyszał, że tak do niego mówiła, choć nie raz groziła mu w żartach, że przy wszystkich tak się do niego zwróci. Syriuszowi kącik ust zadrżał, co Elissa uznała za dobry znak. Sama jednak poczuła, że ma coś na policzku i kiedy zbliżyła dłoń dotarło do niej, że to struga śliny po drzemce. Wywróciła oczy z zażenowania.

—Chyba żartujesz, że się tu zjawiasz...- wymamrotał- co ci do łba strzeliło zjawiać się tu... O słodka Whiskey i to w sukni ślubnej- wytrzeszczył oczy dopiero po chwili sumując to co widzi- czy to jest suknia ślubna? Jak tu wlazłaś?!

Elissa milczała czując, że to będzie najlepsze co może zrobić.

—Oczywiście, że tak- odpowiedział sobie po chwili i zrobił gest jakby właśnie coś wymyślił- są trzy opcje- podniósł kciuk- urwałaś się z przymiarek ślubnych, żeby wyładować frustracje ze mną- wskazał palec wskazujący- zwiałaś ze swojego ślubu- podniósł palec środkowy- trzecia, przyszłaś mnie szpiegować dla śmierciożerców.

Wywróciła oczami teatralnie na słowa o szpiegowaniu i wyładowywaniu frustracji. Oparła dłonie na talii i spojrzała na niego pobłażliwie. 

— Trzecia opcja- mruknęła sarkastycznie- a teraz możesz mnie uraczyć jakimiś ubraniami i Ognistą.

— Słucham?- powtórzył- najpierw złotko to sobie porozmawiamy o tym skąd masz mój adres.

Popatrzyła jak Syriusz wyciąga z kieszeni różdżkę i wypuściła głośno powietrze.

— Na serio nie możemy o tym pogadać jak wezmę prysznic? Czuję się nieco nieswojo?

— Czujesz się nieco nieswojo- powtórzył po niej- to ja się czuję nieswojo widząc, że ot tak włamałaś mi się do domu, a teraz śpiewaj co cię tu sprowadza- powiedział celując w nią różdżką.—Chyba nie spodziewałaś się innego powitania. Widziałem cię u Borgina z tym Żelusiem.

Elissa parsknęła śmiechem na to jak nazwał Rosiera. Może faktycznie było ziarnko prawdy w tym określeniu, ponieważ odkąd pamiętała Evan używał przesadną ilość żelu do włosów. Nie mniej jednak nieco za bardzo uradowała ją reakcja chłopaka

—Zazdrosny?- zapytała z uśmiechem- spotkałam Mundungusa na ulicy i go postraszyłam Azkabanem za kradzione bibeloty no i powiedział wszystko i to, że najlepiej wejść tylną furtką.

— Zamorduje go. Że też musiał akurat tobie powiedzieć. Wolałbym, żeby Sama Wiesz Kto się tu zjawił niż ty...

—Słuchaj, potrzebuje kilku dni na połapanie się co dalej i ogarnięciu nierejestrowanej różdżki.

—Akurat to i by ci Mundungus załatwił, ale chyba jednak chodzi o frustracje. Chyba, że...

—Chyba, że co?- zapytała po raz kolejny nie mogąc sobie pozwolić na głupie teksty o frustracjach.

TO ZNOWU TY// SYRIUSZ BLACKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz