three

71 6 20
                                    

— hej — zaczął jason, gdy zdenerwowany podszedł do ciemnowłosego chłopaka.

— znów to samo? — zapytał leo, który zdążył już zapamiętać niezbyt trudne zamówienie blondyna, które niezbyt trudne nie było. chociaż zapamiętał je już po pierwszym dniu. oczywiście wymienił zwykłą kawę na bezkofeinową, za radą leo, bo gdyby wypił tyle normalnej, jego serce by nie wytrzymało.

— tak — odpowiedzialności grace, uśmiechając się. — i jeszcze jedno. chciałbyś się ze mną umówić?

— co? — zapytał valdez, mrugając kilkukrotnie. — żartujesz sobie ze mnie?

— nie, nie! — zaprotestował od razu jason, zestresowany reakcją chłopaka. — bardzo mi się spodobałeś, kiedy przyszedłem tu po raz pierwszy. jeśli nie chcesz to spokojnie, bez żadnej presji.

— chętnie się z tobą umówię — powiedział leo, starając się opanować zaszokowanie. — podam ci mojego instagrama i się zgadamy, okej? bo na razie nie mogę gadać za długo. wiesz, calypso mnie nienawidzi. calypso to szefowa.

— wiem — zaśmiał się jason. włączył aplikację i pozwolił leonowi wpisać swoją nazwę. — znasz piper mclean? — zapytał, gdy telefon wrócił w jego ręce.

— to moja przyjaciółka i współlokatorka — wyjaśnił leo. zobaczył dziewczynę o kręconych blond włosach z kolorowymi pasemkami, która chciała złożyć zamówienie. i o dziwo, obsłużył ją nico, litując się nad leo i jasonem.

— piper to moja była. z gimnazjum. ale nie spodziewałem się, że kiedykolwiek usłyszę coś z nią związanego — zaśmiał się grace.

— wiem, że to twoja była — odpowiedział leo, a dopiero po chwili zrozumiał jak to brzmi. a brzmiało to niesamowicie podejrzanie. — znaczy się, bo nico mi podał twojego instagrama. i piper to właśnie zobaczyła i zaczęliśmy się zastanawiać czy jesteś jej byłym czy po prostu jesteś podobny. ale spokojnie, nie mówiła o tobie nic złego, jeśli się o to martwisz!

— po co był ci mój instagram? — zapytał jason.

— bo jest simpem i chciał zaprosić cię na randkę odkąd zobaczył cię po raz pierwszy — wtrącił się nico.

— zamknij się! — krzyknął leo, usiłując powstrzymać rumieniec pojawiający się na jego twarzy.

— więc wracaj do pracy, zanim zdążę powiedzieć więcej. randkować będziesz później. — nico wzruszył ramionami. — grace, spadaj stąd. valdez zostaje po godzinach na sprzątanie, więc możesz na niego zaczekać wtedy. bylebym ja już nie musiał cię oglądać.

— muszę sprzątać? — jęknął leo. — nienawidzę calypso.

— no wybacz, ja mam od razu po pracy randkę. powiedziałem cal, że dziś niestety nie dam rady zostać — powiedział nico z wymuszonym smutkiem.

— wątpię by jakakolwiek dziewczyna wytrzymała na randce z tobą — zaśmiał się leo, na co jason posłał nico pytające spojrzenie. konkretnie to, które oznaczało "o co, kurwa, chodzi?".

di angelo postanowił wymigać się od odpowiedzi, wracając do pracy. teraz akurat nie narzekał na to, że musi coś robić. grace stwierdził, że tej rozmowy mu nie odpuści i porozmawia z nik później, po czym przeniósł wzrok na leona.

— więc... kończysz o dwudziestej pierwszej? — zapytał jason, ze stresu skubiąc wargę.

— tak — odpowiedział valdez. — ale widocznie wyjdę później, bo muszę sprzątać. znowu.

— spokojnie, mogę zaczekać na ciebie — zaproponował jason. — i tak nie miałem na dziś żadnych planów. chowam się tu przed przyjacielem, który próbuje zmusić mnie do farbowania mu włosów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

i won't say (i'm in love)   valgrace, rewriteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz