15

495 38 5
                                    

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to przystojną twarz Crisa z rozczochranymi włosami, pogrążoną we śnie.
Zastanawiałam się, jak właściwie doszło do tego, że w tak krótkim czasie zaufałam zupełnie obcemu mężczyźnie. Patrzyłam na niego z czułością i uczuciem, jakiego nie było we mnie od lat. Tylko Taylor był w stanie wyzwolić we mnie tak głębokie uczucia, a teraz, gdy jego nie ma, Crisowi udało się zająć to bardzo ważne miejsce w moim życiu. Pozwoliłam jemu zbliżyć się do siebie na tyle blisko, że na myśl o jakimkolwiek rozstaniu skręcało mnie w środku. Czy to możliwe, że zakochałam się w nim? Nieee. Bardzo go lubię, jest mi bliski i uwielbiam spędzać z nim czas, ale o miłości nie ma mowy. Kochałam tylko raz i nie sądzę, abym mogła znów obdarzyć kogoś tak silnym uczuciem, nawet jego.
Żeby odgonić od siebie te wszystkie myśli, postanowiłam zrobić śniadanie. Z racji tego, że spanie nago stało się naszą rutyną, zarzuciłam na siebie jedną z koszul mężczyzny, która była zdecydowanie za duża. Sięgała mi trochę za pośladki, podsunęłam rękawy, związałam włosy w luźnego koka i zeszłam do kuchni. Miałam ochotę na gofry z dużą ilością bitej śmietany i owoców, do tego polewa czekoladowa i truskawkowa. Chyba zbliżał mi się okres, bo zazwyczaj nie sięgam po takie bomby kaloryczne.
Włączyłam radio i nie potrafiłam się powstrzymać przed śpiewaniem i poruszaniem w rytm muzyki, gdy tylko wleciały moje ulubione nutki. Uświadomiłam sobie, że od dawna tego nie robiłam i jak się okazało bardzo za tym tęskniłam. Kiedy wyłożyłam na talerz ostatniego gofra i wyłączyłam sprzęt z prądu poczułam duże dłonie na swoim brzuchu i szeroki tors na plecach. W pierwszym odruchu chciałam uciec, bo się przestraszyłam, ale chwilę później ku mojemu zaskoczeniu wirowałam w tańcu, prowadzona przez mojego mężczyznę. Kiedy utwór się skończył, odchylił moje ciało w tył i namiętnie pocałował.

- Dzień dobry skarbie - uśmiechał się, stawiając mnie do pionu. - Takie poranki mogę mieć codziennie.

- No cóż, nie zawsze dostajemy to, czego chcemy - cmoknęłam go w czubek nosa i podeszłam do blatu, by skończyć śniadanie.

- Mogłabyś zamieszkać ze mną.

Zakrztusiłam się kawą, przez co dusiłam się nie mogąc złapać oddechu. Kiedy udało mi się uspokoić kaszel, spojrzałam na niego próbując ogarnąć do czego to właściwie zmierza.

- Cristofer, wydaje mi się, że nie jest to dobry pomysł.

- Dlaczego? Przecież jest nam ze sobą dobrze, a takie rozwiązanie dużo by nam ułatwiło.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że w tak dużym domu czujesz się samotny, ale nasza relacja i tak rozwija się w bardzo szybkim tempie. Ja muszę zwolnić, bo co, jeśli okaże się, że jednak nie nadajemy na tych samych falach? Nie chcę ciebie skrzywdzić.

- Lisa, ty chyba sama nie wierzysz w to, co mówisz. Z nikim w całym swoim życiu nie byłem tak blisko, jak z tobą. Nie mówię oczywiście o seksie, który z tobą jest, jak podróż w krainę erotycznych marzeń, gdzie nic nie jest wymuszone i tworzymy jedność. Spójrz na nas i to, co wydarzyło się między nami w ostatnim czasie. Poznaliśmy siebie ze stron, które tylko nieliczni mogą zobaczyć. Lisa chcę poznawać ciebie każdego dnia na nowo. Wiem, że to szalone, ale jeszcze nigdy nie czułem się tak przy żadnej kobiecie. Nie wiem co to oznacza, ale chcę tego, chcę tylko ciebie.

- No i co ja mam ci teraz odpowiedzieć, żeby nie wyjść na egoistkę i niewdzięcznicę? Rozumiem ciebie, ale to dzieje się zbyt szybko. Ja jeszcze nie zdążyłam przywyknąć do tego, że jesteśmy razem, a ty zrzucasz na mnie kolejną bombę. Cieszmy się sobą, ale nie przyspieszajmy niczego.

- Masz rację, zbyt bardzo zafiksowałem się na własnych potrzebach, z góry zakładając, że chcesz tego samego.

- Chcę, ale jeszcze nie teraz. Obiecuję, że któregoś dnia wrócimy do tej rozmowy. A teraz jedzmy, bo już prawie wystygło, a mam ochotę na porządną dawkę cukru - zaśmialiśmy się i zabraliśmy za pochłanianie śniadania.

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz