ᏒᎧፚᎴፚᎥᏗł 2

11 2 0
                                    

Zmieniłem zdanie, chce pieniędzy teraz.

Te słowa dudnią w mojej głowie odkąd stanęłam z nim twarzą w twarz. Każdy normalny by zapewne uciekł, ale ja? Ja do normalnych przestałam należeć, gdy tylko nasze ścieżki się skrzyżowały, zamiast iść dalej utknęłam w miejscu. Gdzie był on. Zawsze wszystko było przez niego.

Czy wiem co mnie spotka? Tak.

Czy mi się to podoba? Nie.

Komu by podobała się ta świadomość, jeżeli nic nie możesz zrobić. Obiecałam, że gdziekolwiek nie będziemy zawsze muszę się zgadzać no to co powie. Już dawno rzuciłabym to wszystko w cholerę, gdyby nie świadomość, że może coś zrobić Trey'owi. Co jak co, ale ten kretyn jest dla mnie ważny. Nawet jeżeli jest idiotą.

- Wiesz, mam trochę pieniądzy, ale mogę to rozłożyć na setki? - Pytam z udawaną skruchą, bo i tak pewnie na to się nie zgodzi.

- Gdybym był Bogiem, możliwe, że bym się zgodził - zaczyna swoją śpiewkę co do słowa, którą znam na pamięć. - Wiesz jak to wygląda, znamy się nie od dziś, nawet gdybym miał dobry dzień i tak by się to stało.

Powtarzam słowo w słowo to co do mnie mówi i dopiero teraz zauważam znany mi już czarny samochód.



***



Siadam na łóżku i patrzę w przestrzeń. Wkroczyłam do mieszkania bestii. Co gorsza głodnej. Nasłuchuje co robi w kuchni, ponieważ powiedział, że wyglądam na spiętą i trzeba mnie rozluźnić. Nie muszę się zastanawiać, nad tym co kombinuję. Wiem bardzo dobrze, że dosypie mi coś do drinka.

Ale przecież jestem dziewczyną. Zwykła i delikatna, przecież można mnie sponiewierać. Chociaż już dawno zostałam sponiewierana.

Mężczyzna wchodzi z dwoma kieliszkami zapełnionych czerwonym winem. Podaje mi jeden, za co mu dziękuję. Zatrzymuje się zanim mocze usta w słodkim smaku alkoholu.

- Nie pijesz?

- Co? A tak, tylko...

- Tylko co? - unosi brew oczekując odpowiedzi.

Odkładam kieliszek i wstaje z materaca stając mu na przeciw. Zadzieram hardo brodę udając swoją pewność siebie. Stałam się świetną w byciu sztuczną i taką jaką chce bym była.

- Damon - zaczynam i widzę jak przełyka ślinę. Nie pierwszy raz mówię takim głosem, ale pierwszy raz widzę jego zmieszanie.

Nie mija chwila, a łapie mnie pod kolanami powodując, abym oplotła go w pasie nogami. Kieliszek upada na ciemne panele cudem unikając rozbicia. Zaczyna całować mnie zachłannie i mocno, kradnie każdy mój oddech. Ciągnę go za ciemne kosmyki próbując łapać uprawniony oddech, a on za to pogłębia zwiedzanie językiem mojego podniebienia.

Czuje jak kładzie mnie na łóżku schodząc ustami na moją szyję. Nabieram powietrza do płuc oddychając upragnionym tlenem. Silę się, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku i nie dać mu tej satysfakcji. Pragnę tylko, aby to się się szybko skończyło.




***



Budzę się przez promienie słoneczne, które grzeją moje policzki. Przekręcam się na drugi bok marudząc, na światło.

Otwieram ociężale powieki napotykając czarną pościel do której jestem przytulona.

Rozglądam się i domyślam się gdzie jestem. Biorę telefon, który na szczęście mam w torbie obok łóżka i patrzę wiadomości.

APPEARANCES ARE DECEPTIVE [18+] (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz