-Mama-powiedziałam stłumionym głosem-Gdzie jesteśmy?-Hailie nie teraz-powiedziała mama spokojnie. Pamiętasz, kiedy ostatnio mnie widziałaś?-zapytała.-Tak, to było wtedy, gdy miałam wypadek.-Bardzo dobrze-powiedziała po czym uśmiechneła się.- Jesteś teraz w podobnej sytuacji. Musisz się obudzić, bo inaczej możesz umrzeć. Stanęły mi łzy w oczach-Nie mamo, ja chcę zostać z tobą-powiedziałam zachrypniętym głosem.-Hailie już to przerabiałyśmy. Musisz się obudzić. -Nie chcę-powiedziałam. -Hailie obudź się! Otwórz oczy! Otworzyłam oczy. Święta trójca jak na zawołanie obskoczyła moje łóżko. - Hailie, nic ci nie jest?-powiedział zmartwiony Shane. Rozejrzałam się. Leżałam na łóżku szpitalnym. Do sali wszedł Will.-Malutka, jak się czujesz? -zapytał się. W jego oczach było zmartwienie. -Dobrze, Will. Czemu zemdlałam?-zapytałam. Chłopcy spojrzeli po sobie. -Eeee Hailie zemdlałaś, bo wykryto u ciebie depresję. Oczywiście nie zemdlałaś przez depresję tylko przez fatalne samopoczucie które zostało spowodowane przez depresję. -powiedział Will, wyraźnie zmieszany. -Will, chcę jechać do domu-popatrzyłam na niego błagalnie. -Jasne, malutka. Zemdlałaś wczoraj wieczorem, a my przylecieliśmy do ciebie dziś rano, a nie chcieliśmy Cię budzić za wcześnie. -Gdzie Vince?-zapytałam dopiero teraz dostrzegając, że nie ma tu naszego najstarszego brata. -Vince jest na wyjeździe z Anją i dziećmi-powiedział mi Dylan. -Hailie, tak właściwie to została jedna sprawa - powiedział Tony -jaka? -nie wiedzieliśmy, że masz depresję -powiedział Shane - właśnie - dodał Dylan - zabieramy Cię do Pensylwanii, a tam pójdziesz do psychologa - powiedział Will Obudziła się w mnie dziwna nadzieja, że spotkam tam Adriena, na przykład na balu charytatywnym, choć w duchu wiedziałam, że jest to raczej nie możliwe, bo moi zaborczy bracia nie pozwolili by, żeby Adrien znalazł się blisko mnie. Dzień później, w Pensylwanii: Rano obudziłam się już w Rezydencji Monetów. Wstałam i od razu przywitał mnie Daktyl, który spał koło mnie. Zeszłam na dół, na śniadanie i spotkałam Willa. - Cześć, malutka. Jak się spało? - zapytał Will. -Dobrze Will, zrobisz mi kawę? - zapytałam. -Oczywiście, niestety mamy tylko mleko kokosowe, może być?- Stanęło mi serce. Łzy pojawiły się w moich oczach. Przypomniałam sobie co kiedyś powiedział mi Adrien. Santan .Nie wytrzymałam. -Malutka, wszystko dobrze? - zapytał Will -Nie, Will - powiedziałam i uciekłam do mojego pokoju. Na każdym kroku myślałam o Adrienie. Musiałam natychmiast przestać. A, jeśli on o mnie nie myśli? Na 100% o mnie nie myślał, bo przecież by się odezwał. Odezwał. To słowo krążyło mi po głowie jak echo, i nie dawało mi spokoju. O dziwo, nikt za mną nie przyszedł. Zostałam w pokoju już do końca dnia, a wieczorem nie mogłam zasnąć.
405 słów
CZYTASZ
Rodzina Monet Diament tom 4 część 2
Teen FictionSłyszałem, że zegar nadal tykał. Piszę tą część, bo koniec diamentu bardzo mnie zirytowała. Piszę ją tak jak bym chciała żeby diament się rozwinął.