Rozdział 17

100 3 0
                                    

Piątek, 9 listopada, godzina 17:37

Minął ponad tydzień od wydarzeń w bazie ojca i ostatniej misji Emmy. Dziewczyna była już w swoim domu razem z ochroniarzem i w tamtym momencie siedzieli na balkonie blondynki pijąc jesienną herbatę. Emma razem z brunetem zgodziła się na propozycje swojego ojca dotyczącą jej dołączenia do grupy Magnuma, po tym jak dziewczyna skończy 18 lat. Kai pogodził się z decyzją złotowłosej, ale od tamtej pory obiecał sobie, że będzie ją pilnował jak oka w głowie. Od tamtego czwartku Emma codziennie ćwiczyła po szkole razem z Kaiem i chodziła z nim na strzelnice.

Przez ten tydzień uczucia Emmy do Kaia rosły, dziewczyna sama była zszokowana jak mogła dopuścic do tego, że się w nim zadurzyła. Niebieskooka nie widziała wciąż niestety tego, że Kai czuł to samo i to od dłuższego czasu, oboje próbowali odtrącać te myśli od siebie i dalej być przyjaciółmi.
- Jak poszedł ci dzisiaj ten sprawdzian z filozofii? - zapytał Kai i spojrzał na Emmę, która zwróciła swój wzrok na ochroniarza i uśmiechnęła się tylko z lekkim poddenerwowaniem - jak zakładam gównianie.
- Tak. I weź mi nawet nic o nim nie przypominaj, to była jakaś tragedia - dziewczyna westchnęła, odwróciła wzrok na zachód słońca i wzięła łyk herbaty.
- Poprawisz - ochroniarz uśmiechnął się do blondynki.
- Tsa, będzie ciężko.
- Po prostu bądź pewna siebie i nie wahaj się na poprawce, tak jak podczas strzelaniny - czarnooki wziął łyk herbaty ze swojej szklanki.
- Zajebiste porównanie powiem ci - Emma spojrzała z powrotem na bruneta i uniosła lekko jedną brew.
- Taka jest prawda młoda, na sprawdzianie tak jak podczas strzelaniny musisz być skupiona na swoich celach, w tym przypadku pytaniach, musisz być pewna siebie i nie wahać się w strzałach.
- Czasami może i trochę mądrze gadasz - powiedziała Emma po chwili namysłu patrząc w czarne oczy bruneta.
- Ja zawsze mądrze gadam - powiedział dumny Kai.
- Schowaj swojego wybujałe ego dzieciaku - odpowiedziała Emma i zwróciła ponownie wzrok na zachodzące słońce, które już prawie zaszło za wieżowce.
- To nie ja tutaj nie jestem nawet pełnoletni - chłopak parsknął śmiechem.
- Niedługo będę pełnoletnia tak się składa - powiedziała dumna Emma.
- Właśnie, niedługo.
- A weź spieprzaj - dziewczyna szturchnęła ochroniarza w ramie.
- Już się nie denerwuj karzełku, zrobie nam coś do jedzenia - Kai zaśmiał się, pocałował Emmę w głowę i wyszedł z pokoju.
Urodziny Emmy wypadały na 6 grudnia. Jak dziewczyna była mała to jej rodzice zawsze nazywali ją cudem Mikołajkowym, bo takim w zasadzie była. Ciąża matki Emmy była zagrożona od 8 miesiąca, lekarz, który prowadził mamę blondynki twierdził, że podczas porodu dziecko najprawdopodobniej urodzi się martwe. Layla i Levis cały czas pomimo rokowań lekarzy wierzyli, że ich mała dziewczynka urodzi się żywa i zdrowa. I to właśnie 6 grudnia stał się ten cud, Layla urodziła złotowłosą księżniczkę, która jak się okazało podczas badań, była całkiem zdrowa i mogła normalnie funkcjonować. I dlatego właśnie rodzice nazywali ją cudem Mikołajkowym. Jednak gdy mama Emmy umarła, ojciec zaprzestał nazywać córkę owym przezwiskiem.

Kilka dni później, w poniedziałek Emma pojechała razem z Kaiem do szkoły i poszła na pierwszą lekcje, którą była z jej wychowawczynią, Panią Georgią Polen. Każdy nazywał ją pszczółką i to nie tylko ze względu na nazwisko, ale też ze względu na złocisty kolor włosów i czarne jak smoła oczy. Było to też spowodowane tym, że była zawsze żeby wszystkim pomóc i była bardzo pracowitą nauczycielką.
- Kochani zanim przejdę do tematu naszej dzisiejszej lekcji wychowawczej chciałabym wam przedstawić Mie, nową uczennice naszej klasy - mówiąc to nauczycielka wskazała dłonią na brunetkę siedzącą w kącie sali - Mam nadzieje, że przywitacie ją ciepło i prosiłabym ciebie Emmo abyś oprowadziła nową koleżankę po szkole.
- Oczywiście proszę pani - blondynka uśmiechnęła się do wychowawczyni i odwróciła się w stronę brunetki również z uśmiechem, który dziewczyna odwzajemniła.
Lekcja zleciała w mgnieniu oka, a Emma spędziła przerwę i kolejną lekcje na oprowadzaniu Mii, tak jak poprosiła ją nauczycielka.
- Dziękuje ci za oprowadzenie - dziewczyny siedziały na ławce przed salą, w której miały mieć następną lekcje.
- Drobiazg, jak będziesz tylko coś potrzebować to mów, z chęcią pomogę - Emma uśmiechnęła się do brunetki i wyjęła z kieszeni telefon, aby napisać do Kaia. Gdy tylko blondynka zaczęła pisać do ochroniarza, kątem oka zauważyła jak Mia zerka jej w telefon, ale nie przykuło to jej większej uwagi.
- Myślałam, że jak się przeprowadzę i trafie do nowej szkoły w połowie semestru i to w przed ostatniej klasie to z nikim nie znajdę wspólnego języka, a tu proszę - powiedziała po chwili brunetka.
- Mi również jest miło - Emma uśmiechnęła się do nowo poznanej koleżanki - A w ogóle to skąd przyjechałaś i długo już tu jesteś?
- Przyjechałam z Kansas jakieś 2 tygodnie temu - odpowiedziała szybko nowa koleżanka Emmy.
- Ładnie tam? - spytała Emma - wybacz, po prostu nigdy tam nie byłam i jestem ciekawa.
- Uwierz mi, że dużo nie straciłaś - zaśmiała się brązowooka.
Dziewczyny siedziały tak jeszcze i rozmawiały do końca tej lekcji i całą przerwę. Emma czuła, że znalazła w końcu z kimś wspólny język od czasu gdy Max odeszła. I sądziła, że nic nie stoi na przeszkodzie aby bliżej poznać nową uczennice.

Po skończonych lekcjach Emma pożegnała się z Mią i pobiegła w deszczu do samochodu Kaia.
- Kto to? - spytał mężczyzna, gdy tylko blondynka zamknęła drzwi samochodu.
- Nowa uczennica w naszej klasie, wprowadziła się do miasta dopiero 2 tygodnie temu i wydaje się całkiem miła - Emma zapięła pasy i spojrzała na ochroniarza, który wyglądał na zamyślonego - hej, wszystko w porządku Kai?
- A, Tak, wybacz, odciąłem się na moment, ciężka noc - odpowiedział czarnooki i odpalił samochód.
Emmę zaintrygowało zachowanie bruneta na wieść o nowej koleżance. Blondynka nie chciała długo brnąć w to, wiedziała że Kai ma swój świat i swoje klocki, a to co jest w jego głowie jest ciężkie do pojęcia.

Córka Mafiozy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz